Podstrony
- Strona startowa
- Sw. Jan od Krzyza DZIELA WSZY
- w. Jan od Krzyża DZIEŁA WSZYSTKIE
- Dzieła w. Jan od Krzyża
- w. Jan Od Krzyża Dzieła
- Jan Od Krzyża, w. Dzieła
- Sw. Jan Od Krzyza Dziela
- Dzieła w. Jan od Krzyża(1)
- Grzesiuk Stanislaw Piec lat Kacetu
- Marion Zimmer Bradley Dom swiatow
- Latini Brunetto Skarbiec Wiedzy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ugrzesia.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Słusznie mówicie.123 To ci widać rozum wraca.Jeśliby cię diabeł jeszcze kusił, pamiętaj także i na to, żeś typrzecie i Lichtensteinowi, i innym Krzyżakom ślubował, a gdybyś bezbronnego jeńca zarżnąłi gdyby się to przez pachołków rozgłosiło, żaden rycerz nie chciałby ci stanąć i byłby praw.Boże uchowaj! Nieszczęśliwości i tak nie brak, niechże choć hańby nie będzie.Lepiej ot ga-dajmy o tym, co teraz należy czynić i jako nam się obrócić. Radzcie! rzekł młodzian. Poradzę tak: tę żmiję, która była przy Danusi, można by zgładzić, ale że nie przystoi ry-cerzom niewieścią krwią się babrać, przeto ją księciu Januszowi oddamy.Knuła ona zdradyjeszcze w leśnym dworcu przy księciu i księżnie, niechże ją mazowieckie sądy sądzą, a jeślijej kołem za to nie pokruszą, to chyba sprawiedliwość boską chcą obrazić.Póki innej jakiejniewiasty nie spotkamy, która by się przy Danusi starunku podjęła, póty ona potrzebna, potemsię ją koniowi do ogona przywiąże.Ninie trzeba nam do puszcz mazowieckich jako najprę-dzej wykręcić. Jużci nie zaraz, bo noc.Może też Bóg da jutro Danuśce większe opamiętanie. Niech i konie dobrze wypoczną.Na świtaniu ruszym.Dalszą rozmowę przerwał im głos Arnolda von Baden, który leżąc opodal na plecach,związany w kij do własnego miecza, począł coś wołać po niemiecku.Stary Maćko podniósłsię i poszedł ku niemu, ale nie mogąc dobrze wyrozumieć jego mowy począł się oglądać zaCzechem.Ale Hlawa nie mógł zaraz przyjść, albowiem zajęty był czym innym.Podczas ich rozmo-wy przy ognisku poszedł właśnie do służki zakonnej i położywszy jej dłoń na karku i potrzą-snąwszy nią jak gruszką rzekł: Słuchaj suko! Pójdziesz do chaty i wymościsz dla pani posłanie ze skór, ale przedtemwdziejesz na nią swoje porządne szaty, a sama ubierzesz się w te łachmany, w których kazali-ście jej chodzić.zatracona wasza mać!I nie mogąc także pohamować nagłego gniewu trząsł nią tak silnie, że aż oczy wylazły jejna wierzch.Byłby jej może skręcił kark, ale że widziała mu się jeszcze potrzebna, więc puściłją wreszcie, rzekłszy: A potem wybierzem dla cię gałąz.Ona chwyciła go w przerażeniu za kolana, ale gdy w odpowiedzi kopnął ją, skoczyła dochaty i rzuciwszy się do nóg Danusi poczęła skrzeczeć: Obroń mnie! nie daj!Ale Danusia przymknęła tylko oczy, a z ust jej wyszedł zwykły, zdyszany szept: Boję się, boję się, boję się!I następnie zdrętwiała całkiem, albowiem każde zbliżenie się do niej służki zakonnej wy-woływało zawsze ten sam sutek.Pozwoliła się też rozebrać i oblec w nowe szaty.Służkawymościwszy posłanie położyła ją na nim jak figurkę drewnianą lub woskową, sama zaś sia-dła koło ogniska bojąc się wyjść z izby.Ale Czech wszedł po chwili i zwróciwszy się naprzód do Danusi rzekł: Między przyjacioły jesteście, pani, więc w imię Ojca i Syna, i Dusza, śpijcie spokojnie!I przeżegnał ją ręką, a następnie nie podnosząc głosu, aby jej nie przelęknąć, rzekł do służ-ki: Ty poleżysz związana za progiem, ale jeśli narobisz krzyku i przestraszysz, to ci zarazszyję pokruszę.Wstań i chodz.I wywiódłszy ją z izby skrępował tak jako rzekł, mocno, po czym udał się do Zbyszka. Kazałem oblec panią w te szaty, które miała na sobie ta jaszczurka rzekł. Posłaniewymoszczone i pani śpi.Najlepiej nie chodzcie tam już, panie, by się zaś nie przelękła.DaBóg, jutro po spoczynku oprzytomnieje, a wy teraz pomyślcie też o jadle i spoczynku. Położę się przy progu izby odrzekł Zbyszko.124 To odciągnę sukę na stronę do tego trupa z ryżymi kudłami, ale teraz musicie jeść, bodroga i trud niemały przed wami.To rzekłszy poszedł wydobyć z biesagów wędzone mięsiwo i wędzoną rzepę, w którą za-opatrzyli się na drogę w obozie żmujdzkim, ale zaledwie złożył zapas przed Zbyszkiem,Maćko odwołał go do Arnolda. Wymiarkuj no rzetelnie rzekł czego chce ten waligóra, bo choć niektóre słowa wiem,nijak nie mogę go wyrozumieć. Poniosę go, panie, do ogniska, to się tam rozmówicie odrzekł Czech.I odpasawszy się przeciągnął pas pod ramionami Arnolda, po czym zadał go sobie na ple-cy.Zgiął się pod ciężarem olbrzyma mocno, ale chłopem będąc krzepkim doniósł go do ogni-ska i rzucił jak wór grochu obok Zbyszka. Zdejmijcie ze mnie pęta rzekł Krzyżak. Mogłoby to być odpowiedział przez Czecha stary Maćko gdybyś na cześć rycerskąpoprzysiągł, że się za jeńca będziesz uważał.Jednakże i bez tego każę ci wyciągnąć mieczspod kolan i rozwiązać ręce, abyś mógł siąść przy nas, zaś powrozów na nogach nie popusz-czę, póki się nie rozmówim.I skinął na Czecha, ten zaś przeciął Niemcowi pęta na ręku, a następnie pomógł mu usiąść.Arnold spojrzał hardo na Maćka, na Zbyszka i zapytał: Co wyście za jedni? A ty jak śmiesz pytać? Co ci do tego?! Wywiedz się sam. To mi do tego, że na cześć rycerską mógłbym tylko rycerzom przysięgać. To patrz!I Maćko, uchyliwszy opończy, pokazał pas rycerski na biodrach.Na to Krzyżak zdumiał się wielce i dopiero po chwili rzekł: Jakże to?! I łotrzykujecie dla łupu po puszczy? i pogan przeciw chrześcijanom wspoma-gacie? Ażesz! zawołał Maćko.I w ten sposób poczęła się rozmowa, nieprzyjazna, harda, często do kłótni podobna.Gdyjednak Maćko zakrzyknął w uniesieniu, że właśnie Zakon nie dopuszcza do chrztu Litwy, igdy przytoczył wszystkie dowody, zdumiał się znów i zamilkł Arnold, gdyż prawda ta byłatak oczywista, że niepodobna było jej nie widzieć lub jej zaprzeczyć.Uderzyły szczególniejNiemca te słowa, które Maćko wyrzekł czyniąc przy nich zarazem znak krzyża: Kto wie,komu wy w rzeczy służycie, jeśli nie wszyscy, to poniektórzy! a uderzyły go dlatego, że iw samym Zakonie był posąd na kilku komturów, że oddają cześć szatanowi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]