Podstrony
- Strona startowa
- Charles M. Robinson III The Diaries of John Gregory Bourke. Volume 4, July 3, 1880 May 22,1881 (2009)
- John Leguizamo Pimps, Hos, Playa Hatas, and All the Rest of My Hollywood Friends (2006)
- Marsden John Kroniki Ellie 01 Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- John Marsden Kroniki Ellie 1. Wojna się skończyła, walka wcišż trwa
- Tom Mangold, John Penycate Wi podziemna wojna
- Adams G.B. History of England From the Norman Conquest to the Death of John
- Mangold Tom, John Penycate Wi podziemna wojna
- Terry Pratchett Mundodisco 25 La Verdad
- Hitchcock Alfred Tajemnica krzyczacego zegara
- Brown Dan Anioly i demony
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bless.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Fasola.Fasoli można ufać, fasola nie od razu wychodzi drugim końcem.Przyjaciele odeszli w milczeniu.Wobec siebie udawali, że są rozczarowani, ale dobrzewiedzieli, że od wielu dni zgasł w nich już ogień pierwszego entuzjazmu.U Danny'ego odbyła się konferencja.O jej skutkach nie należy mówić w pewnych kołach, gdyż rezultatem mogłoby być po-ważne oskarżenie sądowe.Już po północy cztery cienie - niech pozostaną bezimienne - ruszyły przez miasto.Cztery niewyrazne cienie podkradły się do magazynów Kompanii Zachodniej.Straż-nik pózniej zeznał, że słyszał jakieś szmery, udał się w ich stronę, ale niczego podej-rzanego nie stwierdził.Tylko cztery cienie wiedzą, że strażnik głęboko spał, ale one gonigdy nie zdradzą.Nieco pózniej cztery cienie opuściły magazyn, uginając się pod wielkim ciężarem.Cienie dyszały i sapały z wysiłku.O trzeciej rano Teresinę obudziło skrzypienie kuchennych drzwi.- Kto tam? - zawołała.Nie otrzymała żadnej odpowiedzi, nastąpił natomiast poczwórny głuchy łomot, którywstrząsnął całym domem.Teresina zapaliła świecę i boso poszła do kuchni.Oparte ościanę stały cztery stufuntowe worki czerwonej fasoli.Teresina pobiegła do pokoju i obudziła vieję.- Cud! - krzyczała.- Chodz do kuchni izobacz cud!Stara zobaczyła cztery worki pełne fasoli i bardzo się zawstydziła:- Jestem wstrętna stara grzesznica! - jęknęła.- Zwięta Panno, Matko Boża, nie karzzbyt surowo starej idiotki! Co miesiąc będziesz miała świecę, jak długo będę żyła!W domu Danny'ego czterej szczęśliwi przyjaciele owijali się kocami.Czy jest lepszapoduszka do snu niż czyste sumienie? Spali twardo do południa, gdyż dokonali dzieła.A Teresina, metodą, która jej jeszcze nigdy nie zawiodła, stwierdziła, że zaszła w ciążę.Kiedy sypała nową fasolę do garnka, zastanawiała się bez specjalnego zainteresowa-nia, który z przyjaciół Danny'ego jest tego sprawcą.Rozdział 14O dobrym życiu w domu Danny'ego,o podarowanym prosiaku, o bólu WysokiegoBoba i wzgardzonej miłości viejo RavannoPaisanos w Tortilla Flat nie używali budzików.Od czasu do czasu temu czy owemu zprzyjaciół w jakiś nadzwyczajny sposób wpadał do ręki zegarek, ale pozostawał w tychrękach zaledwie tak długo, ile było potrzeba, aby wymienić go na coś naprawdę po-trzebnego.Zegarki były mile widziane w domu Danny'ego wyłącznie jako środek wy-mienny.Do codziennego użytku pozostawało złote słońce, znacznie lepsze od zegarka,i trwalsze, gdyż nie można go było wymienić u Torellego na wino.W lecie odpowiednim czasem do wstawania jest godzina siódma na zegarach, nato-miast w zimie ta sama godzina nie posiada praktycznego znaczenia.O ileż lepiej jestkierować się słońcem.Kiedy wychodzi nad wierzchołki sosen i rozgrzewa deski ganku,czy to w zimie, czy w lecie, wtedy jest rozsądny czas na wstawanie, wtedy ręce czło-wieka się już nie trzęsą, a w brzuchu kruczy.Pirat i jego psy sypiali w ciepłym i bezpiecznym kącie frontowego pokoju.Pilon, Pa-blo, Jezus Maria, Danny i Wielki Joe - w sypialni.Wbrew swej szlachetności i dobrociDanny ustępował swoje łóżko wyłącznie własnej osobie.Wielki Joe próbował je oku-pować parę razy, ale oberwał kijem w pięty i wreszcie zrozumiał zasadę niena-ruszalności łoża Danny'ego.Przyjaciele spali na podłodze, posłania mieli najróżniejsze: Pablo trzy zszyte razembaranie skóry, Jezus Maria zasypiał, wkładając ręce w rękawy jednego starego płasz-cza, a nogi w rękawy drugiego.Pilon owijał się w stary dywan.Wielki Joe przeważniespał w ubraniu, zwinięty w kłębek jak pies, gdyż zdobywszy genialną umiejętnośćzbywania wszystkiego, co miało jakąkolwiek wartość wymienną za odpowiednią ilośćwina, nie posiadał nic, czym mógłby się przykryć.W ten sposób więc sypiali, czasami hałaśliwie, ale zawsze wygodnie.Którejś chłod-niejszej nocy Wielki Joe próbował pożyczyć psa do ogrzania nóg i został pogryziony,gdyż psy Pirata nie były na pożyczki.Okien nie zasłaniały firanki, ale hojna natura opatrzyła szyby grubą warstwą pajęczyn,brudu i śladami deszczu.- Trzeba by umyć okna mydłem i wodą - stwierdził raz Danny.Bystry umysł Pilona natychmiast zaczął rozważać ten problem, ale tym razem pro-blem okazał się tak prosty, że Pilon aż posmutniał nie zdążywszy wykorzystać wszyst-kich swoich możliwości intelektualnych.- Wtedy do pokoju dostanie się więcej światła- odparł szybko.- I nie spędzalibyśmy tyle czasu na powietrzu, gdyby tu było więcejświatła.A znowuż w nocy, kiedy powietrze jest niezdrowe, nie potrzebujemy wcaleświatła.Danny szybko się wycofał, jeśli bowiem jedna krótka uwaga wywołała tak niedwu-znaczny i energiczny opór, dalsze nalegania na pewno sprowokowałyby Pilona doniszczącej i logicznej odpowiedzi.Okna zostały więc takie, jakie były.W miarę upływuczasu, w miarę wyrastania nowych pokoleń muszych i tragicznej ich śmierci w celuutrzymania przy życiu rodziny pająków, w miarę osiadania nowych pokładów kurzuna starych pokładach kurzu, miły mrok w domu gęstniał, umożliwiając nawet spaniew południe.W tej sytuacji przyjaciele spali bardzo dobrze.Ale kiedy słońce pukało rano do okien iodprawione z niczym zamieniało w srebro kurz i rozpalało się tęczą na odwłokach czę-ściowo pożartych much, wtedy przyjaciele budzili się, przeciągali i rozglądali za buta-mi.Wiedzieli, że ganek jest już pewno ciepły, skoro słońce sięgało okien.Nie budzili się szybko ani nie zrywali niespokojnie i nie narażali systemu nerwowegonagłymi ruchami.O, nie.Odrywali się od snu delikatnie, wolno, tak jak wolno motylporzuca szatę poczwarki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]