Podstrony
- Strona startowa
- Brust Steven Vald Taltos 04 Taltos
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- [4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni
- Brust Steven Vald Taltos 05 Feniks
- Brust Steven Vald Taltos 03 Teckla
- [2]Erikson Steven Bramy Domu Umarlych
- Brust Steven Jhereg (SCAN dal 866)
- Zelazny Roger Kraina Przemian
- Dominik Myrcik Na krawedzi prawdy
- Ludlum.Robert. .Przesylka.z.sal
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- slaveofficial.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– To do niego podobne, z tą jego durną wojskową dyscypliną.Dyscyplina jest bogiem, którego używa, by usprawiedliwić wszelkie swe sadystyczne odruchy, choćby najohydniejsze; tak samo jak Krassus potrafi wytłumaczyć każdą zbrodnię popełnioną dla wzbogacenia się.Są jak dwie strony jednej monety: w wielu aspektach różni, ale zasadniczo identyczni.Taka ostra krytyka wydała mi się dziwna w ustach człowieka, który był tak blisko związany z Sullą.Ale, jak mawiają Etruskowie, miłość jest ślepa na zło, podczas gdy zazdrość dostrzega każdą wadę.– A mimo to myślę, że w każdym z nich tkwi jakaś słabość – zaoponowałem.– Miękki punkt widoczny pod zbroją.Zbroja Mummiusza jest ze stali, Krassusa ze srebra; czemu jednak człowiek przywdziewa zbroję, jak nie po to, by ochronić swoje słabości?Metrobiusz uniósł brew i spojrzał na mnie badawczo.– No, Gordianusie z Rzymu, może jesteś bystrzejszy, niż przypuszczałem.Jakie to słabości skrywają Krassus i jego żołnierz?Wzruszyłem ramionami.– Nie wiem jeszcze wystarczająco dużo na ich temat, by ci odpowiedzieć.– Szukaj, a może znajdziesz, Poszukiwaczu.– Metrobiusz pokiwał głową.– Ale dość gadania o tamtych dwóch.– Przewrócił się na plecy i pozwolił niewolnikowi naciągać sobie ręce za głową.– Zmieńmy temat.– Może mógłbyś powiedzieć mi coś o Gelinie i Lucjuszu.Zdaje się, że jesteś jej bliskim przyjacielem?– Jestem.– A Lucjusz?– Czy przypadkiem nie wracasz prosto od malowideł Iai?– Tak.– No, to musiałeś widzieć jego portret.– Metrobiusz uśmiechnął się.– Portret?– Meduza.Tuż nad drzwiami.– Co takiego? Ach, po prostu żartujesz.– Nie.Przyjrzyj jej się dobrze następnym razem.Ciało meduzy, ale twarz bez wątpienia Lucjusza.Chodzi o oczy.Cudowna satyra, tym dowcipniejsza, że sam Lucjusz nigdy w życiu by nie pojął, w czym rzecz.Wynosi to cały fresk na poziom wielkiej sztuki.Iaia uchodziła niegdyś za najlepszą portrecistkę w Rzymie, i to jak najsłuszniej.– Lucjusz był więc meduzą?– Nie spotkałem nigdy bardziej nieużytecznego człowieka – parsknął aktor.– Był zwykłym podnóżkiem Krassusa, choć podnóżek pewnie ma silniejszą osobowość.Lepiej mu będzie po śmierci niż za życia.– A przecież Gelina go kochała.– Tak? Może i kochała.Miłość jest ślepa, jak mówią Etruskowie.– I mnie to porzekadło przyszło na myśl – przytaknąłem.– Przypuszczam jednak, że Gelina jest z natury uczuciowa.Z pewnością jest wzburzona losem, jaki czeka jej niewolników.Metrobiusz wzruszył ramionami.– Jeżeli Krassus się uprze przy ich egzekucji, to będzie idiotyczne marnotrawstwo, ale jestem przekonany, że da jej nowych.Krassus ma więcej niewolników niż morze ma ryb.– Zrobiło na mnie wrażenie, że Gelinie udało się przekonać Krassusa, by wysłał po mnie statek.– Gelinie? – Metrobiusz uśmiechnął się dziwnie.– Tak, to ona pierwsza wymieniła twoje imię, ale sama jedna chyba nie zdołałaby namówić Krassusa do takiej fatygi i wydatków na rzecz zwykłych niewolników.– O czym ty mówisz?– Myślałem, że wiesz.Jest jeszcze ktoś, komu pilno wyrwać tych nieszczęśników ze szponów śmierci.– Kogo masz na myśli?– Kto się wybrał aż do Rzymu, by cię tu przywieźć?– Marek Mummiusz? Człowiek, który o mało nie zamęczył całego statku galerników dla swojej zachcianki? Dlaczego miałby kiwnąć choćby palcem w obronie niewolników Geliny, zwłaszcza wbrew woli Krassusa?– Sądziłem, że na pewno wiesz.Skoro wspomniałeś o jego słabości.– Metrobiusz patrzył na mnie dziwnym wzrokiem, po czym zmarszczył czoło.– Rozczarowujesz mnie, Poszukiwaczu.Myślę, że jednak istotnie jesteś tak tępy, jak z początku myślałem.Siedziałeś obok mnie na wczorajszej uczcie.Widziałeś równie wyraźnie jak ja łzy płynące z oczu Mummiusza, kiedy śpiewał nam ten chłopiec.Czyż uważasz, że płakał z taniego sentymentalizmu? Człowiek pokroju Mummiusza płacze tylko wtedy, gdy serce mu pęka.– Chcesz powiedzieć, że.– Wtedy, gdy Krassus zadecydował o egzekucji niewolników, kłócili się bez końca.Mummiusz prawie na kolanach błagał, by Krassus uczynił wyjątek.Ten jednak uparł się, że kara musi dosięgnąć wszystkich, nie wykluczając pięknego Apoloniusza, choćby chłopiec był nie wiem jak niewinny i nieszkodliwy, ani nie wiem jak pożądany przez Mummiusza
[ Pobierz całość w formacie PDF ]