Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Mennica Mateusz M. Lemberg
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkodnikowo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z haków wbitych w ściany zwisały łańcuchy i zużyte opony.Wąska sterta desek chwiała się niepewnie, jakby ją ktoś przed chwilą potrącił.W tej samej chwili, kiedy Trask zauważył drewniane schody, pnące się w mrok, z góry sfrunęło źdźbło słomy.Nerwowo zaczerpnął powietrza i skierował kuszę ku pełnemu szczelin sufitowi z desek.Z jednej z dziur patrzyła nań obłąkana kobieta.Usłyszał triumfalny syk.Rzuciła w niego widłami.Trask nie miał czasu celować, po prostu zwolnił spustJeden z zębów wideł, drasnąwszy obojczyk, przeszył na wylot prawy bark, ciskając espera na podłogę.W tym samym momencie rozległ się obłąkańczy, nieartykułowany wrzask, nie mający sobie równych i Anne Lake przebiła się przez przegniłe deski w obłoku kurzu i pokruszonej słomy.Spadła na plecy.Pomiędzy jej piersiami sterczał gwajakowy bełt Już sam pocisk z kuszy powinien zadać śmierć, a upadek spotęgował tylko skuteczność strzału.Jednakże kobieta nie była już w pełni człowiekiem.Trask leżał oparty o ścianę i próbował wyciągnąć z ciała widły.Stracił jednak siły.Wstrząs i ból uczyniły go słabym.Mógł jedynie patrzeć i bronić się przed utratą przytomności."Ciocia" Juliana Bodescu podeszła do niego na czworakach, złapała za widły i wyrwała je z jego barku.I wtedy Trask stracił przytomność.Anne Lake uniosła widły i pomrukując jak wielki kot, wymierzyła je w serce agenta.Guy Roberts, który zakradł się za nią, uchwycił ich drewniany trzonek i szarpnął, pozbawiając Anne równowagi, Gorzko wyjąc, zwaliła się znów na plecy i złapała oburącz tkwiący w piersi bełt, próbując go wyrwać.Roberts, którego ruchy ograniczał zawieszony na plecach miotacz, ledwie ją wyminął.Chwycił Traska za kurtkę i jakoś zdołał wyciągnąć go ze stodoły.Potem odwrócił się, wycelował dyszę miotacza i twardo, pewnie nacisnął spustStodoła z miejsca przeistoczyła się w gigantyczny piec.Żar, ogień i dym wypełniły ją aż po dach, uchodząc przez otwory na jego krańcach.Z wnętrza dobiegł dziki syk, stopniowo przeradzający się w potworny wrzask, który urwał się dopiero, gdy zapadający się stryszek sypnął płonącym sianem w huczące piekło.Roberts nie zdejmował palca ze spustu, dopóki nie upewnił się, że nic, kompletnie nic, nie przetrwało ataku.Na tyłach domu Ken Layard natrafił na Gowera, który palił zewłok Włada.Jordan przeszedł właśnie przez otwarte okno, a Newton szykował się, żeby pójść w jego ślady.- Czekaj! - zawołał Layard.- Nic nie zdziałacie z dwiema kuszami! -Zbliżył się do nich.- Ja pójdę - powiedział do Newtona.- ty trzymaj się z Gowerem.Zajdźcie dom od frontu.Idź już.Kiedy Layard gramolił się na parapet, Newton odciągnął Gowera od zwęglonych szczątków Włada, wskazując kciukiem narożnik domu.- Z tym potworem już koniec - wołał.- Weź się więc w garść.Chodź, inni już pewnie są w środku.Szybko przebiegli przez zamglony ogród, kierując się ku południowej ścianie budynku.Zobaczyli Robertsa, który odwracał się od płonącej stodoły, bo odciągnąć Traska w bezpieczne miejsce.Szef też ich zobaczył.- Co się, u diabła, dzieje?- Gower spalił psa - odkrzyknął Newton.- Tylko.to już.nie był pies!Roberts uśmiechnął się ironicznie i zarazem złowieszczo.- My dostaliśmy Anne Lake - powiedział, gdy Newton i Gower był już blisko.- Rzecz jasna, niewiele zostało już w niej z kobiety.Gdzie Layard i Jordan?- Wewnątrz - rzekł Gower.Trząsł się i ociekał potem.- To jeszcze nie koniec, Guy.Czeka nas coś więcej!- Próbowałem wybadać dom - oznajmił Roberts.-I nic! Tylko mgła.Pieprzona psychiczna mgła! Za wiele się tu dzieje, do cholery! -Chwycił Gowera za ramię.- Z tobą wszystko w porządku?- Tak sądzę - odparł Gower.- Dobra.Posłuchajcie uważnie.W ciężarówce mam ładunki termitu i plastyk, w chlebakach.Nafaszerujecie nimi piwnice.Wszystkie kąty.Spróbujcie zdetonować wszystko za jednym zamachem.I żadnego ognia, aż się ich nie pozbędziecie! Najlepiej będzie, jak zdejmiesz ten aparat i weźmiesz kuszę jak Newton.Nadmiar żaru lub ognia wywołałby eksplozję.Jak wszystko zaminujecie, natychmiast zwiewajcie i trzymajcie się z dala od domu! Nas trzech w środku powinno wystarczyć.A jeśli nie, resztę załatwi ogień.- Chcesz tam wejść? - Gower popatrzył na dom i zwilżył wyschnięte wargi.- Tak, wchodzę - potwierdził Roberts.- Trzeba jeszcze załatwić Bodescu, jego matkę i dziewczynę.I nie martwcie się o mnie.Martwcie się o siebie.Piwnice mogą sprawić o wiele więcej kłopotów niż dom.Ruszył w kierunku otwartych drzwi pod osłoniętym kolumnami portalem.ROZDZIAŁ 14Layard i Jordan zdążyli już ostrożnie i dokładnie spenetrować parter.Zbliżali się teraz do głównych schodów, wiodących na piętra.Idąc zapalali wszędzie przyćmione światła, choć trochę rozpraszające mrok.U podnóża schodów przystanęli.- Gdzie, u licha, jest Roberts? - szepnął Layard.- Przydałyby się jakieś instrukcje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]