Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Coelho Paulo Demon i panna prym
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- spartaparszowice.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chłop był roztropny i wcale do rzeczy, tylko musiał się śmiać.Przyjęty z wielką serdecznością, jako przyjaciel przyjaciela, który odwiedza przyjaciół, zarżał z tego powodu wielkim śmiechem i wodził uczciwymi oczami dokoła, jak gdyby szukał tego, co się tak donośnie śmieje.Spojrzeli na niego raz i drugi z nieukrywanym podziwem, co jemu znowu wydało się okropnie śmieszne.Napełnił tym swoim zaraźliwym śmiechem najpierw cały ogródek, a potem wszystkich uczestników zebrania, a jego przyjaciel, sierżant—pilot Szczęsny, tak wyjaśniał Raczkowi tajemnicę tego głośnego, rżącego ducha:— On, proszę pana, umie pracować za dziesięciu, a śmieje się za stu.Zawsze coś znajdzie do śmiechu i dlatego nigdy nie można go brać ze sobą na pogrzeb, bo gotów by rozśmieszyć całe towarzystwo.Powiada, że się śmieje tak „ze zdrowia”.Naprawdę, to on nigdy nie jest zmęczony, chociaż wszyscy lecą z nóg.Czasem pot zalewa mu czoło, a ten bęcwał śmieje się, a inni z nim.Bardzo go za to kochają, chociaż można i za co innego, bo koszulę ściągnąłby z grzbietu, aby poratować przyjaciela.Nikt by tam bardzo o koszulę nie walczył, bo zawsze jest posmarowana oliwą, każdy jednak wie, że Wroński to sama zacność.Z czego on się teraz tak śmieje?… Aha! Zobaczył tego Michałka, co to ma zwariowane oczy…Bardzo dziękuję, ze go panowie tak mile przyjęli, bo to złoto, nie dusza.— Wyborny chłopak! — rzekł Raczek z uznaniem.— Czy u was wszyscy są tacy?— Małpa wszędzie się znajdzie — odrzekł Szczęsny sentencjonalnie.— U nas jednak najrzadziej.Żołnierze są zawsze kochającą się rodziną, a lotnicy to mała rodzina, ale kochająca się tym więcej.Bo, widzi pan, za innymi chodzi śmierć tylko czasu wojny, a za nami… A temu co się znowu stało?Wroński wpadł w radosny szał i w rozmowie z dowcipnym poetą Dorskim znalazł łup obfity.Poeta był zachwycony tą bujnością życia i zdrowym poglądem na zawiłe jego sprawy.Zmartwienie, ciężka choroba, nie miało dostępu do tego radosnego chłopaka, a smutek uciekał precz na sam widok wesołej gęby.Właśnie tłumaczył Dorskiemu, że bigos, uczyniony przez ogrodnikową, jest boską potrawą, bo Bóg jeden wie, z czego został przyrządzony, Dorski zaś, zrobiwszy bigos z wesołych słów, opowiadał mu o „trzydziestoletniej wojnie” Raczka z Lepajłłą, więc podawali sobie śmiech jak piłkę.Dlatego to Raczek nie usłyszał ostatnich, smutnych słów Szczęsnego.Nie myślał jednak o tym, bo uczta stała się gwarna.Najbujniejszą rośliną w mizernym ogródku stała się radość.Wniebowzięty Ignaś wiercił się jak w ukropie i służył znamienitym gościom.Nawet stolarz uśmiechał się dyskretnie, jak przystoi człowiekowi, który wyrabia trumny.Wszyscy jednak byli szczęśliwi, że szarość życia nabrała na ten dzień rumieńców i jasnymi oczami patrzyła na błękit nieba i świeżą zieloność drzew.Zwalisty Lepajłło był wielce rad i patrząc z rozrzewnieniem na Raczka szeptał grubym szeptem, nachyliwszy się ku Szczęsnemu:— Takich ludzi jak Raczek już nie ma, a on się jakimś cudem uchował, bo jest taki poczciwy i łatwowierny, że powinien zginąć.Kiedy na niego patrzę, zawsze mi się zdaje, że dziecko zabłąkało się w wielkim mieście i krąży wśród rozwydrzonych ludzi i wśród wściekłych maszyn.Pan Bóg widać czuwa nad takim mizerakiem, nad takim przedpotopowym biedaczyną, wygrzebanym w jakiejś zapomnianej jaskini.Śmieszny on jest, oryginał, dziwak, niedorajda, ale lżej byłoby żyć, gdyby takich było więcej.Ale już takich nie będzie.Życie nie pozwoli, aby się tacy rodzili, nie umiejący walczyć ani nie mający pazurów.Cóż on ma na swoją obronę? Serce! Słaba to jest broń i krucha! Ot, biedaczysko, co się zabłąkał na świat… Nawet w powieściach już się takich szczątkowych zabytków nie spotyka.A patrz pani Jeden chodzi po świecie i siedzi pomiędzy nami, z ostatnich najostatniejszy.Ha! ha! Nawet imieniny obchodzi… Dajże mu, Panie Boże, zdrowie za to wszystko dobre, które ten śmieszny człowiek uczynił!— Ja kocham pana Raczka — mówił serdecznie lotnik.— Ani mi on brat, ani swat, ale go kocham za to, że jest taki, jaki jest… Myślę sobie czasem, że gdybym umierał z głodu, nie poszedłbym do nikogo na świecie, tylko wprost do niego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]