Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Follet Ken Na skrzydlach orlow scr
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sylvia weszła z powrotem do saloniku i niepewnie zdołała usiąść na poręczy sofy.- Celio.musisz mi wszystko powiedzieć! Co się z tobą stało? Gdzie byłaś? Jeśli nie ty się spaliłaś, to kto? Czyje ciało Lloyd musiał zidentyfikować? I jeśli się nie spaliłaś, to czemu przysporzyłaś wszystkim tyle boleści?Celia, nic nie mówiąc, przez dłuższy czas przyglądała jej się przez swe czarne jak smoła okulary.Sylvia mówiła dalej:- Kochamy cię, Celio.Zależy nam na tobie.Jeśli coś jest nie tak.Celia wahała się jeszcze przez chwilę i wreszcie powiedziała:- Prawda jest taka, Sylvio, że dano mi szansę, jaka trafia się tylko raz w życiu.Skorzystałam z niej; nie było innego wyjścia.- Szansę? Jaką szansę?- Posłuchaj - powiedziała Celia - bardzo mi przykro z powodu bólu, jaki sprawiłam tobie i wszystkim innym.Ale nie miałam wyboru.To musiało się odbyć w tajemnicy.Nikogo nie można było o tym uprzedzić.I dopóki ostateczny cel nie zostanie osiągnięty, wszystko musi pozostać w sekrecie.- Ale co to za sekret? - dopytywała się Sylvia.- Życie, Sylvio.Tym sekretem jest życie.- Nie rozumiem.Celia powiedziała tak, jakby cytowała z pamięci:- Jest tylko jedna droga do wiecznego życia, a jest nią chrzest ognia.- Celio - nalegała Sylvia.W dalszym ciągu się bała, ale przy okazji zaczynała ogarniać ją złość.Widziała katusze, które z powodu rzekomej śmierci Celii cierpiał Lloyd.Sama doświadczyła podobnej rozpaczy.Bynajmniej nie uważała tego za zabawne, że oto pojawia się ona bez śladu skruchy, bez jednego słowa przeprosin, do tego zachowując się w najdziwniejszy i najbardziej arogancki sposób, jaki można sobie wyobrazić.Z drugiej strony (i tutaj należało zachować ostrożność) niewykluczone, iż Celia przeżyła jakiś rodzaj załamania nerwowego.Zawsze była błyskotliwą osobowością, artystką tryskającą pomysłami, lecz żyjącą w stanie ustawicznego napięcia, i z łatwością mogło się zdarzyć, iż nikt się nie zorientował, że przechodzi kryzys.Zdarzały się takie wypadki.Pamiętała zniknięcie Giorgiego Butone'a w przeddzień premiery Miłości do trzech pomarańczy Prokofiewa, w której miał zaśpiewać partię Truffaldina.Dyrektor muzyczny znalazł go trzy dni potem zupełnym przypadkiem na dziecinnej huśtawce w Balboa Park, brudnego, nie ogolonego i wyśpiewującego Tam-tam-tam-tam z Muppetów.- Celio.- rzekła Sylvia.- Być może powinnam cię odwieźć z powrotem do domu.Winna to jesteś Lloydowi, jeśli już nie komu innemu.Celia potrząsnęła głową.- Jeszcze nie nadszedł czas.Musimy poczekać do przesilenia.- Przesilenia? Co tu ma w ogóle do rzeczy jakieś przesilenie? Czy zastanowiłaś się, jak on to przyjmie?- Czy zastanowiłam się, jak on to przyjmie? Co takiego przyjmie? - padły słowa pełne martwoty, wymówione z martwotą.- To, że nie umarłaś, oczywiście.Celia odparła niemal z żalem:- Miałam wielką nadzieję, że mu nie powiesz.- Jakżebym mogła mu nie powiedzieć?- Nawet gdybym cię błagała na wszystko?- Celio, Lloyd przeszedł piekło sądząc, iż popełniłaś samobójstwo.Nie możesz pozwolić, by cierpiał choć minutę dłużej.Celia odwróciła się.- Celio? Słuchasz mnie, Celio? - zapytała Sylvia.Lecz Celia najwidoczniej zamyśliła się nad czymś głęboko, gdyż zdawała się nic nie słyszeć.- Celio, muszę powiedzieć Lloydowi.Po prostu muszę.Celia popatrzyła na nią ponownie.Gdy przemówiła, jej spokojny i opanowany głos brzmiał rzeczowo i chłodno.- Wiesz co, Sylvio? Ogień ma dwie właściwości.Zdolność niszczenia i zdolność odtwarzania.Czy wiesz, dlaczego Niemcy palili zwłoki wszystkich tych niewinnych ludzi, których pomordowali?Sylvia poczuła się zbita z tropu.- Nie wiem, o czym ty mówisz.- Strażnicy w obozach koncentracyjnych nie mieli pojęcia, dlaczego muszą to robić - mówiła Celia.- Ani oficerowie SS.Lecz na górze stanowiło to doktrynę polityczną.Gdy rasy niższe poddaje się eksterminacji, muszą one zostać spalone.- Celio.- zaprotestowała Sylvia.- Cóż to ma, u diabła, wspólnego z.- Wszystko! - ucięła Celia, jej głos zaś zmienił się w cichy, lecz groźny pomruk.- Jeśli twoje ciało zostaje spalone, twoja dusza zostanie potępiona.Niemcy byli zdecydowani skazać na męki Żydów, Polaków, Rosjan, Litwinów, homoseksualistów, kaleki i chorych psychicznie nie tylko na tym świecie, lecz i na przyszłym, zawsze i po wieczne czasy, aż do końca świata.- Celio, ty jesteś chora - powiedziała Sylvia.- Dlaczego nie pozwolisz, bym zadzwoniła po Lloyda albo po twojego lekarza?- Nie! - wrzasnęła Celia.- Nie rozumiesz, co do ciebie mówię? Ogień może cię skazać na wieczne potępienie, ale i może cię zbawić! Jeśli podczas spalania twojego ciała zostaną dopełnione odpowiednie obrzędy i podczas następnej zmiany pór roku dokonane będą odpowiednie ofiary, twoja dusza nie zostanie potępiona, lecz zbawiona.Zbawiona! I nie na miesiąc ani na rok, ani na dziesięć lat, ani nawet na okres całego ludzkiego życia.Twoja dusza zostanie zbawiona na całą wieczność!Sylvia zadrżała.- Czy próbujesz mi przez to powiedzieć, że naprawdę się podpaliłaś?Celia triumfująco skinęła głową.- Czy chcesz przez to rzec, że to, co tutaj widzę.to tylko twoja dusza?- Sylvio, jestem salamandrą.Wiecznotrwałym bytem uczynionym z ognia, dymu oraz ludzkiej duszy.Stworzeniem doskonale czystym, o niezrównanym umyśle i niezniszczalnym ciele.Najwyższą rasą, odwiecznym przeznaczeniem gatunku ludzkiego.- Salamandrą?- Tak to się nazywa.Tym właśnie jesteśmy.- My.to znaczy kto? Czy Marianna jest również jedną z tych.salamander?Celia okrążyła pokój, póki nie stanęła całkiem blisko.- Marianna i wielu innych.- A więc ten autobus.?- Właśnie! Spalony rozmyślnie.Spalony z radością.Czas prawie już nadszedł!Sylvia spojrzała na nią nerwowo.- Celio.trudno mi w to wszystko uwierzyć.- Mnie również było trudno, gdy usłyszałam o tym po raz pierwszy - odparła Celia.- W gruncie rzeczy nie dałam temu wiary.Lecz potem spotkałam się z Ottonem oraz z Helmwige i natychmiast zrozumiałam.- Co teraz zrobisz? - zapytała ją Sylvia.- Gdzie mieszkasz?- U Ottona i Helmwige - odpowiedziała Celia.- I nie porozmawiasz z Lloydem?- Jeszcze nie teraz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]