Podstrony
- Strona startowa
- Saylor Steven Roma sub rosa t Dom Westalek
- Grisham John Malowany Dom (SCAN dal 1066)
- Wharton William Dom na Sekwanie (SCAN dal 976)
- [4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni
- Chmielewska Joanna Nawiedzony dom (SCAN dal 730)
- May Peter Wyspa Lewis 1 Czarny Dom
- Marion Zimmer Bradley Dom swiatow
- Diabel z wiezienia dluznikow Antonia Hodgston
- Nowak Zdzislaw Zbojecka wyprawa Hodzy Nasredin
- Ellroy James Krew to wloczega
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kuchniabreni.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7Å‚Ä…dÅ‚a owadów byÅ‚ybymniej dokuczliwe od jÄ™zyków tych paÅ„.WAADYSAAWA! rozumiem! naznosiÅ‚y ci pewnie caÅ‚y zapas bajeczek, jakie krążą o nas po mieÅ›cie.JANINAWiÄ™c już wiesz o tym?WAADYSAAWNie, ale domyÅ›lam siÄ™, bo bajeczki, to zwykÅ‚a potrawa tych paÅ„ po każdym balu, jakbarszcz poi przepiciu.Nie strawiÅ‚yby, żeby nie wygadaÅ‚y.JANINA(wstaje i chodzi)O! ludzie sÄ… podli, zli, obrzydliwi (przechodzi na lewo, Kamila na prawo).WAADYSAAW(idÄ…c za niÄ…)No, no, tylko nie wpadajmy znowu w ostatecznoÅ›ci, zle by byÅ‚o, żeby wszyscy bylitacy.SÄ… zli, ale sÄ… i dobrzy, idzie tylko o to, żeby umieć wybrać i odróżnić jednych oddrugich.(Spostrzega Fikalskiego) A! otóż i nasz bohater karnawaÅ‚owy.FIKALSKI(ożywiony)Moje uszanowanie (kÅ‚ania siÄ™ paniom, które go chÅ‚odno przyjmujÄ…).No, cóż? Czytali-Å›cie paÅ„stwo w dzienniku artykuÅ‚ o waszym balu?94WAADYSAAW(zdziwiony)O naszym balu?FIKALSKIJak to? nie czytaliÅ›cie jeszcze? ByÅ‚ we wczorajszym numerze?WAADYSAAWKtóż go podaÅ‚?FIKALSKI(z przechwaÅ‚kÄ…)Ja sam postaraÅ‚em siÄ™ o to.WAADYSAAWI w jakim celu? Cóż czytelników może obchodzić jakaÅ› tam prywatna zabawa?FIKALSKIDobry sobie! Bal, na którym ja aranżujÄ™, ma nie obchodzić ludzi? Taki bal, to fakt,który staje siÄ™ wÅ‚asnoÅ›ciÄ… publicznÄ….Zaraz paÅ„stwu pokażę ten artykuÅ‚.(Wyjmuje)Mam go w odcinku, bo ja zbierani wszystkie takie artykuÅ‚y, w których jest wzmiankao mnie; mam już takie album z tego (pokazuje na grubość dość grubej książki) to mojelaury; o! proszÄ™ posÅ‚uchać.(Czyta) Do Å›wietniejszych wieczorów tego karnawaÅ‚unależy bal u paÅ„stwa %7Å‚. (Mówi) To niby u paÅ„stwa.(Czyta) Znana goÅ›cinność go-spodarstwa, wdziÄ™k uroczych tancerek, liczne grono goÅ›ci, przybyÅ‚ych nawet z dale-kiej prowincji, a w koÅ„cu dzielne kierownictwo znanego w.naszym mieÅ›cie znako-mitego aranżera, pana Fikalskiego, przyczyniÅ‚y siÄ™ niemaÅ‚o do podniesienia Å›wietnoÅ›citego wieczoru, który mile zapisaÅ‚ siÄ™ na dÅ‚ugie czasy w pamiÄ™ci obecnych.- A co?WAADYSAAWAleż tu w tym wszystkim od poczÄ…tku do koÅ„ca nie ma sÅ‚owa prawdy! Przecież samwiesz najlepiej, że nie byÅ‚o nikogo z prowincji.FIKALSKIOwszem, byÅ‚ przecież jakiÅ› Fujarkiewicz z MoÅ›cisk, ale tu nie o to chodziÅ‚o, tylko osztuczne zrehabilitowanie w oczach publicznoÅ›ci tego balu, który, mówiÄ…c miÄ™dzynami, nie udaÅ‚ siÄ™ wcale, mimo to że robiÅ‚em wszystko, co mogÅ‚em.Bo proszÄ™ paÅ„-stwa, co to za bal, który siÄ™ skoÅ„czyÅ‚ o pół do drugiej? to rzecz nie praktykowana wdziejach mego aranżerstwa.Za to u Guzikowskich, powiadam paÅ„stwu, bawiliÅ›my siÄ™od północy znakomicie.BÄ™dzie i o tym balu w dzisiejszym numerze.To byÅ‚ dopierobal, do ósmej rano! Przy ostatnim mazurze, to, powiadam paÅ„stwu, muzykom smyczkiz rÄ…k wypadaÅ‚y, a panny oddechu zÅ‚apać nie mogÅ‚y z umÄ™czenia i tak robiÅ‚y piersiami,ale ja muzykantom obiecaÅ‚em doÅ‚ożyć dwadzieÅ›cia florenów ze skÅ‚adki miÄ™dzy mÅ‚o-dzieżą zebranej, pannom, zaaplikowaÅ‚em po kieliszku starego wina i taÅ„czyliÅ›my doupadÅ‚ego.Toteż byÅ‚em taki zmachany, spocony, że jak siedliÅ›my potem z.paniami dobarszczyku i bigosu, formalnie laÅ‚o siÄ™ ze mnie.WAADYSAAW(Å›miejÄ…c siÄ™)Nie zazdroszczÄ™ wcale tym pannom, co siedziaÅ‚y obok ciebie, mogÅ‚yby Å‚atwo dostaćkataru z wilgoci.95FIKALSKIOne, nie wiem, ale co ja, tom siÄ™ ogromnego kataru nabawiÅ‚.Radzono mi Å‚azniÄ™ pa-rowÄ….MuszÄ™ spróbować, bo dziÅ› wieczór mam znowu być u Sztyperkowskich, i wÅ‚a-Å›nie dlatego przyszedÅ‚em tutaj prosić paniÄ… o te przybory do kotyliona.JANINAOdesÅ‚aÅ‚am je panu.FIKALSKIWiem o tym, ale brakuje jeszcze kilka chorÄ…giewek, czepka i parÄ™ nosów.MusiaÅ‚y tugdzie zostać.KAMILAJa widziaÅ‚am, zdaje mi siÄ™, jakieÅ› nosy za lustrem, czy też na piecu w salonie.JANINATo może tam i reszta paÅ„skich skarbów siÄ™ znajdzie; chodzmy poszukać, Kamilko(idzie na lewo do drugich drzwi).FIKALSKI(idÄ…c za nimi)BÄ™dziemy wspólnie szukali, bo mi idzie o te przybory, szczególniej o nosy (wychodzi).WAADYSAAW(sam)I sÄ… ludzie, którzy utrzymujÄ…, że on nic nie robi, a on tymczasem pracuje wiÄ™cej niżmy wszyscy, i dlaczego? Dla zdobycia sobie sÅ‚awy niezmordowanego galopeda.(Spo-strzega Wicherkowskiego) A, otóż i drugi galoped, tylko w innym rodzaju.SCENA SZÓSTAWICHERKOWSKI, WAADYSAAW, pózniej FIKALSKI,JANINA, KAMILA.WICHERKOWSKIOn tu jest? prawda?WAADYSAAWKto taki?WICHERKOWSKIFikalski.WAADYSAAWAle żony paÅ„skiej tu nie ma.WICHERKOWSKIWiem o tym.Moja Pulcheria siedzi teraz spokojnie i bezpiecznie w domu, gdy tym-czasem ja idÄ™ za nim krok w krok.Zcigam go, jak erynia.Jak panu mówiÅ‚em, prosiÅ‚ oschadzkÄ™.96WAADYSAAWNo, tak, i pan miaÅ‚eÅ› tam iść i czekać.WICHERKOWSKIAle zmieniÅ‚em zamiar.Przy takim spotkaniu oko w oko musiaÅ‚oby koniecznie przyjśćdo awantury, a ja tego sobie nie życzÄ™, to by siÄ™ sprzeciwiaÅ‚o mojemu systemowi,zresztÄ… mógÅ‚by mnie zobaczyć z daleka i zwinąć kominka, a ja musiaÅ‚bym Bóg wiejak dÅ‚ugo marznąć na stanowisku, i to jeszcze w sÄ…siedztwie nieboszczyków.To nie-wielka przyjemność.Dlatego uÅ‚ożyÅ‚em sobie coÅ› lepszego.(Poufnie) Od drugiej go-dziny mam go na oku i nie opuszczam ani na chwilÄ™.On wychodzi z restauracji, jaspotykam go niby przypadkiem na Rynku.On wstÄ™puje do apteki, ja także wszedÅ‚emna szklankÄ™ wody sodowej; on do krawca, ja także wymyÅ›lam sobie interes i obstalo-waÅ‚em kamizelkÄ™, choć ich mam kilkanaÅ›cie w domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]