Podstrony
- Strona startowa
- Jarosław Bzoma Krajobrazy Mojej Duszy cz.V KSIĘGA O PODRÓŻY NOCNEJ
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- ksiega est pełna wersja Luke Rhinehart
- Pratchett Terry Nomow Ksiega Wyjscia scr
- Mochnacki M. Powstanie Narodu Polskiego (ksiega I) (2)
- Al Williams MFC. Czarna ksiega
- Pratchett Terry Nomow Ksiega Wyjscia
- Crichton Michael Linia Czasu (4)
- Robert Jordan Wschodzacy Cien
- McCaffrey Anne Ocaleni Planeta dinozaurow 2 (S
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfia-tek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może po prostu -zaniepokoił mnie widok śladów kół samochodowych?Spróbowałem w żart obrócić swój niepokój.- Prawdziwy westman - mówiłem- stara się zawsze gubić swój trop.Rozgłosiliśmy, żebędziemy nocować nad Jeziorem %7łabim.Więc należałoby pojechać gdzie indziej.- Pan Samochodzik czytał dużo.książek Karola Maya- roześmiał się Wiewiórka.- Powiedział pan: rozgłosiliśmy.Kogo pan ma na myśli? - zastanawiał się doktor.- Oprócznas o miejscu naszego noclegu wie tylko Fryderyk.Chyba pan nie przypuszcza, że onzechce tu przyjechać? A zresztą od niego chyba nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo?- Tu nie jest preria - dodała wzgardliwie Zenobia- a pan niestety nie jest westmanem,tylko.- Tylko? - spytałem.- Tylko.panem Samochodzikiem- nie zdołała wymyślić innego przezwiska.- Tak, tak, tu jest bardzo pięknie! - zawołali chłopcy.Ich zdanie przeważyło.Wzięliśmy się do pracy.Zaczęliśmy organizować/obozowisko,rozstawiać namioty, szykować posiłek.Zapadał zmrok.Hilda rzuciła projekt rozpalenia ogniska na półwyspie, co chłopcypodchwycili z wielkim entuzjazmem, i zaraz rozbiegli się w poszukiwaniu suchych gałęzi.Kasia,.Wiewiórka i Sokole Oko poszli po chrust do lasu, a Tell zbierał na półwyspie suchebadyle trzcin, doskonałe jako podpałka.W pewnej chwili przybiegł do nas z twarzą, która wyrażała wielki niepokój.- Na tym półwyspie ktoś był.Jakiś człowiek - opowiadał.- Siedział ukryty w trzcinach izapewne obserwował nasz obóz.Gdy zbierając suche badyle, zacząłem zbliżać się w jegostronę, nagle zerwał się i skoczył do jeziora.- Popłynął na drugi brzeg? - zapytałem.- Przepadł w jeziorze - odrzekł Tell.- Jakże to: przepadł? Myślisz, że się utopił? - zdumiał się doktor.- Zniknął w wodzie.Dał nurka i przepadł - wyjaśnił Tell.Zenobia wzruszyła ramionami.- Zapewne wypłynął gdzieś dalej, ale ty tego nie zauważyłeś.Jest już ciemno.84- Może - zgodził się chłopiec.- Nie widziałem go dokładnie z powodu zmroku.On zresztąznajdował się w dość dużej odległości ode mnie.Dostrzegłem tylko, że coś ogromnegoskoczyło nagle do wody i zniknęło mi z oczu.Jestem jednak pewien, że to był człowiek.Nadszedł Wiewiórka z Sokolim Okiem.Dzwigali suche gałęzie.Usłyszeli opowiadanie Tellai mrugając ku sobie znacząco, trącili się łokciami.- To jest Jezioro %7łabie - powiedział Sokole Oko.- W przewodniku pana doktorawyczytałem, że z tym jeziorem związana jest legenda o ogromnej, straszliwej żabie.- I Tell zobaczył właśnie tę straszliwą żabę - dokończył Wiewiórka, robiąc w kierunku Kasibardzo grozną minę.- O, nieprawda - zaprotestował doktor.- W moim przewodniku nic takiego nie ma.- Wyczytałem to pewnie w przewodniku pana Tomasza - wykręcił się Sokole Oko.- W moim przewodniku także nie ma podobnej legendy - stwierdziłem.- Nie ma? - udał zdumienie Sokole Oko.- W takim razie czytałem o tym zupełnie gdzieindziej.Tell był oburzony na swoich przyjaciół.- Przestańcie się wygłupiać.Ja naprawdę widziałem jakiegoś człowieka, który skoczył dojeziora.- My również widzieliśmy - przytaknął Wiewiórka.- Tylko że to nie był człowiek, a wielkastraszliwa żaba.I ona zaraz wyjdzie z jeziora i pożre Sebastiana.To mówiąc Wiewiórka skoczył jak żaba w stronę niczego niespodziewającego się pieska,który natychmiast pojął, że zaczyna się zabawa, i zaczął uciekać wokół mojegosamochodu.- Proszę pana, oni żartują, prawda? - zapytała mnie Kasia.- %7łartują - przytaknąłem.Chłopcy przestali gonić Sebastiana.Otoczyli Kasię i chodząc wokół niej, skandowaliwierszyk, który ułożyli na poczekaniu:W tym jeziorze mieszka żaba, Wielka żaba jak pół draba.Postać ludzka, głowa żabia, Wyjdzie z wody, narozrabia.Zanim minie noc, do rana, Porwie Kasię, Sebastiana.Kto się oprze? Każdy słaby.Czy boisz się takiej żaby?Tymczasem zapadła noc.Zapaliliśmy lampę campingową i poszliśmy do jeziora myć ręce,bo Zenobia i Hilda już przygotowały kolację.Gdy odnosiłem ręcznik do samochodu,natknąłem się na Wiewiórkę, obciągającego plastrem puszkę niespodziankę.- Co robisz? - spytałem.- Przygotowujesz przynętę na straszliwą żabę.Szewczyk Dratewkawypchał barana smołą i w ten sposób pokonał smoka.A ty?- Pan Kuryłło też ma puszkę turystyczną oklejoną plastrem.Wziąłem z naszej apteczkitrochę plastra i w ten sposób zabezpieczam puszkę przed ciekawością Sokolego Oka.Boon, proszę pana, ciągle opukuje ją, obwąchuje.Korci go moja niespodzianka.Jestempewien, że nie wytrzyma i dobierze się do niej.Teraz już nie będzie mógł zajrzeć dośrodka.Zasiedliśmy do kolacji.Noc była mroczna, parna.Lecz po chwili zerwał się lekki wiaterek i przyniósł chłodny zapach jeziora.Zaszeleściłyprzybrzeżne trzciny.Sebastian od czasu do czasu wybiegał na koniec półwyspu i głośnoujadał.Niepokojące zachowanie się psa chłopcy wykorzystywali, aby straszyć Kasię.- Słyszysz? On coś czuje, ten twój Sebastian.W trzcinach czyha wielka żaba.Straszliwa żaba.%7łaba jak pół draba.85 My również przyłączyliśmy się do tych żarcików i kolacja mijała w wesołej.atmosferze,którą zepsuł pan Kuryłło.Prezes oświadczył ponurym głosem;- %7łarty żartami, ale przecież jakiś człowiek siedział w trzcinach na końcu półwyspu iobserwował nasz obóz.Pan Tomasz miał rację.Należało rozłożyć obóz w innym miejscu.Doktor wzruszył ramionami.- Siedział ktoś w trzcinach? No, to Bóg z nim.Nie jesteśmy przecież na bezludnej wyspie.Zapewne jakiś miejscowy chłopak był ciekawy, kto tu przyjechał, i ukrył się w trzcinach, abynas podglądać.- A jednak to jest niepokojąca sprawa - upierał się Kuryłło.- Uważam, że należałozanocować gdzie indziej.Dyskusja na ten temat wydawała mi się jałowa, skoro było oczywiste, że teraz już nieprzeniesiemy się-w inne miejsce.Zabrałem więc głos i zaproponowałem:- Rozpalmy ognisko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]