Podstrony
- Strona startowa
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- McCaffrey Anne Lackey Mercedes Statek ktory poszukiwal (SCAN d
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Ahern Jerry Krucjata 1 Wojna Totalna (SCAN dal 1079)
- Ahern Jerry Krucjata 5 Pajecza siec (SCAN dal 1098) (2
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.1 (SCAN dal 800)
- McGinnis Alan Loy Sztuka motywacji (SCAN dal 1006 (2)
- Fagyas Maria Porucznik diabla (4)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wywoz-sciekow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Sokoli Róg leży poza twoją dziedziną, leśny panie.Nie wysuwam żadnych pretensji.Jeśli coś się zmieniło przez lata, niech tak pozostanie.Rządź tu wedle swej woli.Ku jej zdumieniu ukłonił się z gracją jak ktoś, kto z urodzenia ma prawo do wysokiego krzesła w rodowej siedzibie.— Jesteś wielce łaskawa, o pani, i szczodra — Tirthą nieomylnie wyczuła drwiącą nutę w jego głosie.— Oddać dobrowolnie to, czego nie można zatrzymać, mogłoby się komuś wydawać nadmierną łaskawością.Nie wierzę ci jednak, że tak postępujesz.Szukasz Sokolego Rogu, ale inni również się tam kierują.Myślę — po raz pierwszy jego wargi wykrzywił lekki uśmieszek — że nieźle mnie rozbawisz, próbując dać sobie radę z tamtymi.— A kim są tamci? — zapytał Sokolnik.Nieznajomy uśmiechnął się szerzej i potrząsnął głową.— Jakaż to odważna kompania! — zadrwił w końcu otwarcie i Tirtha poczuła się dotknięta, jakkolwiek od dawna zdawała sobie sprawę, że inni nie potraktowaliby poważnie jej misji.— Jakaż to odważna kompania! Ale kto wie, może tak rozbawisz Największe Moce, że w swoim czasie zapewnią ci jakąś przewagę.Myślę, że nie będę się wtrącał, skoro ty, pani, byłaś tak łaskawa i nadałaś mi prawo do mojej dziedziny, i pozwolę, aby ta gra rozegrała się do końca bez mojego udziału.Może ona mieć pewne aspekty — spojrzał teraz na Alona i na chwilę uśmiech zgasł na jego wargach — które nie od razu wyjdą na jaw.A zatem… — Znów ukłonił się jej nisko, a później uczynił jakiś gest.Kosmacze rozstąpili się, robiąc przejście dla Tirthy, która znajdowała się naprzeciw przerwy w chaszczach będącej wyjściem z polany na drogę.— Przejdź, o pani.A kiedy odzyskasz w pełni swoje dziedzictwo, Pamiętaj, że zrzekłaś się swoich praw dobrowolnie i że zawarliśmy umowę…— Nie zawierałam żadnej umowy! — przerwała mu.— Nie składamy żadnych przysiąg, leśny panie.Nie ma ani odbierania, ani składania przysiąg.Powiedziałam tylko, że nie chcę tego, czym zawładnąłeś.To, czego szukam, znajduje się gdzie indziej.Nie zaprzysiągłeś mi wierności ani ja nie złożyłam ci przysięgi lennej, przyjmując od ciebie skrawek darni!Tamten skinął głową na znak zgody i odparł:— Jesteś ostrożna, tak jak powinnaś, pani.Przyznaję, że nie łączy nas żadna przysięga.Nie jestem zobowiązany służyć w twojej drużynie ani ty nie masz prawa odbywać na mnie sądu.— Niech tak będzie! — wymówiła z naciskiem starożytną formułkę, negując przez to prawa lenne.Nie będzie paktowała z Ciemnością.Chociaż może źle robiła przyjmując tylko tyle od niego.Ale to było prawdziwe — nawet gdyby cały klan Sokolego Rogu złożył jej hołd i uznał ją za suzerenkę, czego nie oczekiwała — nie chciała władać tym strasznym lasem.— A przecież… — Sokolnik ponaglił konia, który zbliżył się o krok lub dwa do nieznajomego.Nie schował magicznej broni i leśny wielmoża na poły odruchowo podniósł rękę, jakby chciał zasłonić oczy przed jej blaskiem.— Ale ty wciąż mi jeszcze nie odpowiedziałeś.Kim są ci, z którymi będziemy mieli do czynienia?Tamten wzruszył ramionami.— Nie muszę ci odpowiadać, wojowniku.Wybrałeś własną drogę.Rób, co chcesz, jedź nią lub ją opuść.A co na niej znajdziesz, to nie moja sprawa.— A jednak… — dziecinny głos Alona przerwał ciszę, zmniejszając napięcie narastające między dwoma mężczyznami, które Tirtha postrzegała jako cień znacznie ciemniejszy i groźniejszy od otaczającego ich mroku.W naturze Sokolnika było coś, co reagowało na sługę Ciemności, był jak wyciągnięty z pochwy miecz mknący na spotkanie drugiego miecza.— Ale skoro powiedziałeś nam trochę, czemu chcesz zataić resztę?Siedział spokojnie na klaczy, dziecko spoglądające z uwagą na nieznajomego mężczyznę.Tirtha obserwowała ich uważnie.Z każdą godziną wspólnej podróży nabierałapewności, że Alon nie ma nic wspólnego ze Starą Rasą, lecz jest synem znacznie starszego, dłużej związanego z Mocą ludu, którego nigdy nie zdoła zrozumieć.Twarz mieszkańca puszczy straciła obojętność maski i wykrzywił ją grymas gniewu.Panował jednak nad sobą i nie wybuchnął.— Sam tego poszukaj! — Ściszył głos i syczał zniekształcając słowa: — Jeszcze nie rozkazujesz Wielkim Władcom! Mnie też nie rozkazujesz! — Odwrócił się i zniknął jak zdmuchnięty.Kosmacze pokuśtykali z powrotem w mrok.Zostali sami na polanie.Tirtha nie odzywała się do nikogo, jadąc na torgiańczyku za kucykami, które biegły obok siebie szerszą w tym miejscu drogą.Zaniepokoiła się bardziej, niż odważyłaby się przyznać w duchu, ale pogodziła się z myślą, że jej towarzysze podróży nie byli tymi ludźmi, na jakich wyglądali.Od samego początku intrygowała ją tajemnica Alona, gdyż znalazł się wśród nich za pośrednictwem wielkiego czaru, o którym nigdy nie słyszała.Kim był Sokolnik, początkowo uważany przez nią za upartego rębajłę, który może wiele przeszedł, lecz miał tak wąskie horyzonty myślowe, że nie umiał lub nie chciał zmienić znanego od dzieciństwa sposobu życia? Kim był Sokolnik, który podał jej swoje imię i nadal toczył ze sobą walkę? Nie wątpiła, że usiłował pogodzić dwa krańcowo odmienne spojrzenia na świat.Nosił u pasa zaklętą broń i tej nocy posłużył się nią z wprawą człowieka wtajemniczonego przynajmniej w niższe Misteria.A mimo to lgnął do życiowej roli wojownika i żądał wyjaśnień od władcy lasu, jakby ten był najemnym żołnierzem.Tak, musiała rozwiązać wiele zagadek, a przynajmniej dwie z nich dotyczyły charakteru obu jej towarzyszy podróży, mężczyzny i chłopca.Dlaczego właśnie teraz o nich rozmyśla; czy raczej nie powinna równie uczciwie zastanowić się nad sobą? Nie wiedziała już, kim jest i kim jeszcze może się stać.Pewne było tylko to, że musi dotrzeć do Sokolego Rogu.A co dalej? Jej sny zaprowadziły ją jedynie do pokoju, w którym ukryto tajemniczą szkatułkę.Nie śmiała nawet przypuszczać, co zawierała ani co z nią później zrobi.Uważała, że leśny wielmoża miał rację, drwiąc sobie z nich.Jechali przecież na oślep, narażając się na niebezpieczeństwa po stokroć straszniejsze od pułapek zastawionych w jego władztwie.Wydawało się, że najgorsze mieli już za sobą.Gdy pan puszczy i jego poddani wycofali się w mrok, Tirthę opuściły złe przeczucia i już nie nasłuchiwała niewidzialnych przeciwników
[ Pobierz całość w formacie PDF ]