Podstrony
- Strona startowa
- Cussler Clive, Perry Thomas Przygoda Fargo 05 Piaty kodeks Majow
- Louis Gallet Kapitan czart przygody Cyrana de Bergerac
- Barrie James Matthew Przygody Piotrusia Pana (2)
- Hasek Jaroslaw Przygody dobrego wojaka Szwejka 2
- Doyle Arthur Conan Przygody Sherlocka Holmesa (2)
- Conan Doyle A. Przygody Sherlocka Holmesa
- Przygody Hucka Twain
- Przygody Sherlocka Holmesa
- Jerzy R. Nowak Przemilczane Zbrodnie
- Roz21
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- frenetic.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wystarczy jÄ… tylko wyÅ‚owić ze strumienia słów, które tu przed chwilÄ… pÅ‚ynęły.PomogÄ™ wam, czcigodni.Bibi-Chanym wyruszyÅ‚a na spotkanie małżonka w chwili, gdy orszak Timura znajdowaÅ‚ siÄ™ o trzysta, a może o dwieÅ›cie osiemÂdziesiÄ…t mil od Samarkandy.W tym samym czasie wyruszyÅ‚ na szlak główny opiekun żon emirowych.Zastanówcie siÄ™ teraz i odpowiedzcie: ile mil wiÄ™cej od swej pani przebyÅ‚ na zwierzÄ™ciu garbonoÅ›nym opiekun haremu, jeżdżąc od orszaku Bibi do orszaÂku Timura i z powrotem dopóty, dopóki obydwie kawalkady woÂzów podążajÄ…ce z jednakowÄ… prÄ™dkoÅ›ciÄ… nie spotkaÅ‚y siÄ™ poÅ›rodku.drogi? A może mniemacie, czcigodni, że jest to problem zbyt truÂdny dla głów ociężaÅ‚ych pod wpÅ‚ywem tak wielu posiÅ‚ków?Przez najbliższy kwadrans stÄ™kanie napeÅ‚nionych żoÅ‚Ä…dków byÂÅ‚o jedynÄ… odpowiedziÄ… na pytanie bucharskiego mÄ™drca.Później runęła lawina chytrych wykrÄ™tów i pomysłów nieoczekiwanych.Pod goÅ›cinnym dachem czas przestaÅ‚ siÄ™ liczyć.Noc mroczna drzwi domostw już dawno zaparÅ‚a, a goÅ›cie MadrasuÅ‚owi popijali zielonÄ… herbatÄ™, bajali i zgadywali.Bajali, zgadywali i popijali herbatÄ™.Bo wiadomo przecież, że gdy sÅ‚owo pociÄ…gnie sÅ‚owo, a to znów ciÄ…gnie nastÄ™pne, przez dÅ‚ugie godziny potrafi umykać tasiemiec intrygujÄ…cych wschodnich opowieÅ›ci.*Co rychlej pospiesz tropem zagadki Usmana DżurakuÅ‚a, czÅ‚oÂwieka o trzeźwej gÅ‚owie.Szukaj wyjÅ›cia, zanim głód posadzi ciÄ™ do wypeÅ‚niania nadmuchanych kiszek, obniżajÄ…c lot myÅ›li potrzeÂbny do uchwycenia wÅ‚aÅ›ciwego rozwiÄ…zania.SAMARKANDZKIE WYÅšCIGIOpowieść trzynasta o wielbÅ‚Ä…dzichwyÅ›cigach, jakich Å›wiat nie widziaÅ‚, orazo podstÄ™pie Hodży, który zmusiÅ‚leniwe zwierzÄ™ta do galopu na zÅ‚amanie karkuJuż trzeci dzieÅ„ wÄ™drowaÅ‚ Hodża Nasreddin po Samarkandzie i wciąż jeszcze nie mógÅ‚ nasycić gÅ‚odnych oczu.W towarzystwie przyjaciela z lat mÅ‚odzieÅ„czych, poczciwego Jusupa MadrasuÅ‚a, mieszkajÄ…cego od dwudziestu piÄ™ciu zim w tym mieÅ›cie, mÄ™Âdrzec spacerowaÅ‚ wolno ulicami “promieniejÄ…cego punktu Å›wiaÂta", mijaÅ‚ bogato zdobione budowle, niezwykÅ‚e twory mistrzów architektury, przystawaÅ‚ w cieniu starożytnych minaretów i pod strzelistymi portalami medres, na każdym niemal kroku podziÂwiajÄ…c dzieÅ‚o rÄ…k ludzkich.A byÅ‚o czym wzrok cieszyć.Oto przepyszne mauzoleum Gur-Emir, o którego kopule powiadali ludzie sztuki, że można jÄ… poÂrównać jedynie ze sklepieniem niebios.Oto fantastyczny, potężÂnych rozmiarów meczet Bibi-Chanym, wzniesiony przez zakochaÂnego architekta na polecenie umiÅ‚owanej małżonki srogiego Timura.Oto wspaniaÅ‚a medresa Szirdor, na której widok, gdy jÄ… ukoÅ„czono - co zauważyÅ‚ Poeta - “niebo ze zdumienia i zawiÂÅ›ci ugryzÅ‚o księżyc w palec".Tak wÄ™drujÄ…c, u schyÅ‚ku trzeciego dnia Hodża dotarÅ‚ na tyÅ‚y Registanu, głównego placu Samarkandy.Tutaj zaskoczyÅ‚ go obraz niezwykÅ‚y.WzdÅ‚uż traktu wiodÄ…cego w kierunku zachodniej bramy miasta kroczyÅ‚y powoli - bardzo powoli - cztery wielbÅ‚Ä…dy.Nawet czÅ‚oÂwiek dotkniÄ™ty kurzÄ… Å›lepotÄ… musiaÅ‚by spostrzec, iż jeźdźcy doÂsiadajÄ…cy zwierzÄ…t imali siÄ™ przeróżnych wybiegów, aby tylko, któreÅ› z garbonoÅ›nych nie wysunęło siÄ™ do przodu.TowarzyszÄ…ca zwierzÄ™tom gromada wrzaskliwych wyrostków wyczyniaÅ‚a co prawda cuda, pragnÄ…c zmusić wielbÅ‚Ä…dy choćby tylko do truchtu.Ale wszystko na próżno.I jeźdźcy, i zwierzÄ™ta zbytnio byli zajÄ™ci utrzymywaniem żółwiego tempa, aby zwracać uwagÄ™ na wysiÅ‚ki goÅ‚obrodych gapiów.ByÅ‚y to wyÅ›cigi czterech wielbÅ‚Ä…dów z najbogatszych stajen samarkandzkich.Ażeby ubiegać siÄ™ o nagrody ufundowane przez miejscowego bogacza, wÅ‚aÅ›ciciele stadnin umyÅ›lnie dobierali zwierzÄ™ta najwolniejsze, opasÅ‚e grubasy o flegmatycznym usposobieniu.Bo przedziwne to byÅ‚y gonitwy.Zamiast jak na caÅ‚ym Å›wiecie pÄ™dzić z wichrem w zawody po zwyciÄ™stwo wierzchowce noga za nogÄ…, bezustannie powstrzymywane przez jeźdźców, niczym olbrzymie garbate Å›limaki przesuwaÅ‚y siÄ™ po wyznaczonej trasie w stronÄ™ mety.Trzy tysiÄ…ce widzów niecierpliwiÅ‚o siÄ™, sarkaÅ‚o pod nosem i na gÅ‚os, rozmaicie starajÄ…c siÄ™ oszukać czas nierychliwy.Jedni grali w koÅ›ci lub kamyki w oczekiwaniu na rezultat, inni warzyli w kocioÅ‚kach smakowity pÅ‚ow, aby zaspokoić głód, zrodzony podÂczas wyÅ›cigów.Godziny przemijaÅ‚y pomaleÅ„ku, a wielbÅ‚Ä…dy jeszcze wolniej, krok po kroku, Å›cigaÅ‚y siÄ™.Å›cigaÅ‚y.Å›cigaÅ‚y.Hodża przetarÅ‚ powieki ze zdumienia.Wreszcie nic nie rozumiejÄ…c zwróciÅ‚ siÄ™ do przyjaciela:- Pierwszy raz widzÄ™ coÅ› podobnego, choć źrenice moich oczu przez lat kilkadziesiÄ…t byÅ‚y Å›wiadkami wielu rozmaitych dziÂwactw i niezwykÅ‚ych wydarzeÅ„.WyÅ›cigi, w których nikomu nie zależy na wygraniu.Kto przy zdrowych zmysÅ‚ach wpadÅ‚ na ten szataÅ„ski pomysÅ‚? To chyba nie ma najmniejszego sensu? Po cóż wiÄ™c mÄ™czyć i ludzi, i zwierzÄ™ta?- Tsss, ciszej, afandi.BÅ‚agam ciÄ™, ciszej - towarzyszÄ…cy Nasreddinowi Jusup MadrasuÅ‚ na widok zbliżajÄ…cego siÄ™ ukradkiem strażnika czym prÄ™dzej pociÄ…gnÄ…Å‚ filozofa za chaÅ‚at.I szeptem zaczÄ…Å‚ mu wyjaÅ›niać:- Strzeż siÄ™ urazić dumÄ™ Kamalbeka, najbogatszego czÅ‚owieka w Samarkandzie, a ponadto ziÄ™cia samego kuszbegi.Jemu wÅ‚aÅ›Ânie zawdziÄ™czamy, że już od pierwszych dni wiosny skazani jeÂsteÅ›my na to dziwaczne widowisko.A zapobiec temu w żaden sposób siÄ™ nie da.Tu przecież także chodzi o pieniÄ…dze.Bo wiedz, o afandi, że Muchammadorif Kamalbek jest nie tylko czÅ‚owieÂkiem bogatym i wpÅ‚ywowym, ale i niezwykle zÅ‚oÅ›liwym.WyznaÂczyÅ‚ nagrodÄ™ nie temu, kto pierwszy przybÄ™dzie na liniÄ™ mety, lecz temu, czyj wielbÅ‚Ä…d osiÄ…gnie jÄ… ostatni.DrugÄ… i trzeciÄ… naÂgrodÄ™, tej samej wysokoÅ›ci co i pierwsza, otrzymujÄ… wÅ‚aÅ›ciciele zwierzÄ™cia przedostatniego i drugiego w wyÅ›cigach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]