Podstrony
- Strona startowa
- Foster Alan Dean Tran ky ky Misja do Moulokinu
- Pagaczewski Stanislaw Misja profesora Gabki
- Hobb Robin Misja blazna
- Quinnell A J Szlak lez
- Quinnell A.J. Czarny rog
- J.Chmielewska Jeden kierunek ru
- Dzieła ÂŚw. Jan od Krzyża
- Summits. Six meetings that shap Dav
- Weber Ringo tom 4 Nas niewielu
- 00342, 2f5842365e86c448ada5a2d1a0ed1850
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- bless.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na twarzach obydwu mężczyzn odmalowało się rozczarowanie.– Wyjawił mi to, żeby przekonać mnie o swej gotowości zabicia Andropowa – dodał łagodnie.– Mogę wam powiedzieć jedynie, że po usłyszeniu tej historii rozwiały się wszelkie skrupuły, jakie miałem w związku z zamiarem zabicia Andropowa.Te słowa przytłumiły nieco ich poczucie zawodu, a Van Burgh szybko zmienił temat.– Mario, sporządziłem preliminarz kosztów tej operacji.Będzie nas ona sporo kosztować.Planowane wydatki znacznie przekraczają możliwości Funduszu Zapomogowego na Rzecz Kościoła za Żelazną Kurtyną.– Ile? – ochoczo zapytał Versano, zadowolony, że weszli w pole jego zainteresowań.– Około trzystu tysięcy dolarów amerykańskich.Menniniemu aż dech zaparło ze zdumienia.– Ale w jaki sposób.?Van Burgh dał znak, że nie skończył.– Wasza Eminencjo, proszę mi uwierzyć, że to naprawdę niewiele w porównaniu ze środkami, jakie na taką operację przeznaczyłaby CIA albo KGB.To tylko cząstka tego, co oni by wydali.Mennini nie wyglądał na przekonanego.Zdawał sobie sprawę z możliwości finansowych Watykanu, ale jego wrodzona oszczędność wywołała w nim skrupuły.Bekonowy Ksiądz, nieco rozdrażniony, pośpieszył z wyjaśnieniami.– Po pierwsze, posła należy przeszkolić, a to już kosztuje piętnaście tysięcy.Następnie trzeba zorganizować nowy kanał przerzutowy do Moskwy.Nie mogę i nie chcę korzystać z którejś z istniejących już tras.Przerwał, kiedy drzwi się otworzyły i weszły dwie obsługujące ich zakonnice.Jedna pchała wózek; stała na nim taca z owocami i drewniany talerz z serami.Druga szybko zmieniła nakrycia, ustawiła na stole tacę i talerz i zapytała:– Czy podać kawę?– Może później – odparł uśmiechając się Versano.– Za jakieś pół godziny.Gdy tylko drzwi się za nimi zamknęły, Van Burgh zwrócił się do kardynała niemal z agresją w głosie.– Wasza Eminencjo, proszę pomyśleć, co to oznacza.Musimy zaangażować kilkadziesiąt osób i umieścić je w ściśle określonych miejscach.Trzeba wynająć lub nawet kupić domy.Trzeba zapłacić za transport – za żelazną kurtyną to dużo kosztuje i w dodatku jest trudne do załatwienia.W Moskwie musimy zorganizować dom – “czyściec”.Potrzebni są kurierzy.Prawdopodobnie trzeba będzie dać trochę łapówek.Mogę zapewnić Waszą Eminencję, że wydamy tylko tyle, ile okaże się konieczne.Mennini odpowiedział natychmiast:– Jestem tego pewien.Nie sugerowałem żadnych nadużyć, ale po prostu zaszokowała mnie suma.I rozumiem, naturalnie, że to wszystko kosztuje.– Jakaś myśl przyszła mu właśnie do głowy i zwrócił się z nią do Versana.– Ale w jaki sposób rozliczymy się z takiej kwoty.przecież cała sprawa ma pozostać w tajemnicy?W tej kwestii najwięcej miał do powiedzenia arcybiskup.Bardzo się ożywił, bo chociaż Van Burgh był ekspertem w przeprowadzaniu tajnych akcji, to przecież teraz weszli w jego rewir.– Wasza Eminencjo, proszę się tym nie martwić.Nie uwzględnimy tej sumy w żadnych rozliczeniach Watykanu, ani nawet całego Kościoła.– Uśmiechnął się.– Właściwie mogę nawet zapewnić Eminencję, że nie wezmę tych pieniędzy z budżetu Kościoła.– Więc niby skąd? – zdziwił się Mennini.Amerykanin zrobił typowo włoski gest oznaczający, że wszystko jest możliwe, i powiedział po prostu:– Od przyjaciół.Zapadła cisza.Dwaj mężczyźni próbowali odgadnąć, co to znaczy.Bekonowy Ksiądz, który lepiej od kardynała znał się na takich sprawach, przypuszczał, że ci “przyjaciele” to pewnie jacyś bankierzy spod ciemnej gwiazdy, potentaci przemysłowi, którzy jako “finansiści Boga” będą mogli liczyć w przyszłości na przysługi, albo po prostu mafia.A może wszyscy razem wzięci.Z ukrytej w szatach kieszonki Versano wyjął oprawny w czarną skórę notatnik i cieniutki złoty ołówek.– Gdzie i jak mam ci dostarczyć te pieniądze? – spytał Van Burgha.Gdy omawiali szczegóły, Mennini czuł się wyłączony z rozmowy.Bekonowy Ksiądz życzył sobie, żeby dwie trzecie całej sumy zostało wpłacone na konto cyfrowe banku w Strasburgu.Jedną trzecią natomiast chciałmieć w złocie, jeśli możliwe, to w “wietnamskiej walucie”.Kardynał nic z tego nie pojmował, ale Versano ze zrozumieniem kiwał głową.Wietnamscy uciekinierzy przywozili ze sobą złoto i to w ogromnych ilościach.Dlatego początkowo zezwalano jubilerom na otwieranie sklepów w niektórych obozach dla uchodźców.Przetapiano w nich złoto w cieniutkie paseczki, które bez trudu dawały się dowolnie zginać i modelować odpowiednio do rodzaju schowka.Versano domyślił się, że Van Burgh zamierza wykorzystać złoto na łapówki.Ksiądz życzył sobie, żeby dostarczono je pewnemu duchownemu w Amsterdamie.Podał arcybiskupowi jego nazwisko i adres
[ Pobierz całość w formacie PDF ]