Podstrony
- Strona startowa
- Hornby Nick Byl sobie chlopiec (SCAN dal 72
- Makuszynski Kornel Skrzydlaty chlopiec (SCAN dal 1
- Parsons Tony Mezczyzna i chlopiec
- Makuszynski Kornel Skrzydlaty chlopiec
- Ziemia obiecana Reymont
- Rok1794 t. 3 Reymont
- Fermenty t. 1 i 2 Reymont W
- Chłopi
- Barker Clive Wielkie sekretne widowisko (SCA (2)
- Auel Jean M Wielka wedrowka (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- wblaskucienia.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nic drugiego, jeno się zmówili! - lecz dojrzawszy Jasiowe księże obleczenie i jego twarz taką jakąśświętą, uspokoił się odetchnąwszy z niezmierną ulgą, nie poredził se jeno wyrozumieć Jagusi, dlaczegosię tak była wystroiła do boru? i czemu tak modrzały jej ślepie roziskrzone? czemu jej tak latałyczerwone wargi, a biło od niej taką radością? Obiegał ją wilczymi, głodnymi ślepiami, gdy wypinając sięnaprzód wzdętymi piersiami podawała króbkę, z której Jasio wybierał jagody, sam jadł i jej wtykał doust.- Prawie ksiądz, a chce mu się zabawiać kiej dzieciak - szepnął z politowaniem i wartko ruszył kudomowi miarkując sobie po słońcu, jako musiało już być kole podwieczorka.- Póki nie tknę tej zadry, póty i nie boli! - myślał o Jagusi.- A jak to w niego łakomie patrzała; dziw gonie zjadła.A niechta, a niechta.Próżno się jednak otrząchał, zadra i tak dolegała mu do żywego.- A ode mnie to uciekaj kieby od tej zarazy.Juści, nowe sitko na kołek, szczęściem, co z Jasiem nic niewskóra - rozjątrzał się coraz barzej - poniektóra to jak suka, poleci za każdym, kto zagwizda.Leciał prędko, ale nie poredził zgubić tych gorzkich wspominków, jacyś ludzie go wymijali, anispostrzegł kogo; uspokoił się dopiero pod wsią, gdyż dojrzał organiścinę siedzącą nad rowem zpończochą w ręku, najmłodszy tarzał się przed nią w piasku, a stadko podskubanych gęsi szczypałotrawę między topolami.- Aż tutaj pani zawędrowała z gęsiami? - przystanął obcierając spotniałą twarz.- Wyszłam naprzeciw Jasia, tylko go patrzeć, jak nadjedzie.- Dyć ino co wyminąłem go pod lasem.- Jasia! to już jedzie? - zakrzyczała zrywając się na nogi.- Pilusie, pilu, pilu a gdzie, szkodniki, a gdzie?- wrzasnęła, bo gęsi jakoś niespodzianie dopadły do żyta stojącego nad drogą i wzieny je zajadlemłócić.- Bryka stała pod figurą, zaś on rozmawiał se z jakąś kobietą.- Pewnie spotkał znajomą i pogadają.To on tu zaraz nadjedzie.Poczciwa chłopczyna, on nawet obcegopsa nie przepuści bez pogłaskania.A którąż to spotkał?- Nie rozeznałem dobrze; ale zdało mi się, co Jagusię - a widząc, że stara skrzywiła się jakośniechętnie, dorzucił ze znaczącym prześmiechem: - Nie rozeznałem, bo zeszli mi z oczów kajś wzagaje.pewnikiem przed gorącem.- Zwięci Pańscy! co też wam w głowie, Jasio zadawałby się z taką.- Taka dobra jak drugie, a może i lepsza! - rozgniewał się srodze.Organiścina chybciej zaruchała drutami wpatrując się jakoś pilnie w pończochę.- A żeby ci ozór odjęło,pleciuchu jeden - myślała głęboko dotknięta - Jasio miałby z taką dziewą.prawie już ksiądz.- Ale sięjej spomniały różne księżowskie historie i ogarnął ją niepokój, poskrobała się drutem po głowie,postanawiając rozpytać się obszerniej, lecz Antka już nie było, natomiast na drodze od lasu podniósł siętuman kurzawy i toczył się ku niej coraz prędzej, a nie wyszło i Zdrowaś, już Jasio ściskał ją z całejmocy i skamlał serdecznie:- Mamusiu kochana! Mamusiu!- Zwięci Pańscy! Ady mnie udusisz! Puść, smoku, puść! - i kiedy puścił, sama wzięła go ściskać,całować a wodzić po nim rozkochanymi oczyma.- A to cię wychudzili, kruszyno! Takiś blady, synaczku! Takiś mizerny!- Rosoły na święconej wodzie nie pasą! - śmiał się pohuśtując brata, któren jaże piszczał z radości.- Nie bój się, już ja cię odpasę - szeptała gładząc go pieściwie po twarzy.- To jedzmy, mamusiu, prędzej będziemy w domu- A gęsi? Zwięci Pańscy, znowu w szkodzie! Skoczył wyganiać, gdyż się były dorwały żyta łuskająckłosy aż miło, potem brata usadził w bryce i zapędzając przed sobą gęsi szedł środkiem drogirozpowiadając o podróży.- Patrz no, jak się bęben umazał! - zauważyła wskazując na małego.- Dobrał się do moich jagód
[ Pobierz całość w formacie PDF ]