Podstrony
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej Œmierci
- Green Roger Lancelyn Mity Skandynawskie
- Roger Lancelyn Green Mity Skandynawskie
- Roger Lancelyn Green Mity Skandynawskie (2)
- Roger Manvell, Heinrich Fraenkel Goering
- Cook Glenn Czerwone Zelazne Noce
- Zelazny Roger & Sheckley Robert Przyniescie mi glowe ksiecia (S
- Colin MacApp Zapomnij o Ziemi
- Przez bezmiar nocy Veronica Rossi
- Stanislaw Grzesiuk Piec lat Kacetu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— PowiedziaÅ‚, że po mnie wróci — powiedziaÅ‚a z uporem.— Nie chcÄ™ tego.BojÄ™ siÄ™ go.— ZobaczÄ™, co można zrobić.WstaÅ‚ i odprowadziÅ‚ NorÄ™ do drzwi.Na progu odwróciÅ‚a siÄ™ gwaÅ‚townie, Å›cisnęła jego dÅ‚oÅ„ w swoich.— ProszÄ™ — powiedziaÅ‚a.WyciÄ…gnÄ…Å‚ drugÄ… dÅ‚oÅ„ i pogÅ‚adziÅ‚ jÄ… po wÅ‚osach.PrzyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… na chwilÄ™ do siebie, potem odepchnÄ…Å‚.— Idź już — powiedziaÅ‚.OdeszÅ‚a.PatrzyÅ‚ za dziewczynÄ…, aż znikÅ‚a poÅ›ród zieleni Å›cieżki.Jego wzrok przesunÄ…Å‚ siÄ™ na moment na kÄ™pÄ™ kwiatów, wÅ›ród których fruwaÅ‚ motyl.Potem zamÂknÄ…Å‚ i zaryglowaÅ‚ drzwi, cofnÄ…Å‚ siÄ™ do wewnÄ™trznej komnaty, gdzie przygotowaÅ‚ sobie silne lekarstwa.ZażyÅ‚ ćwierć dawki, a potem wróciÅ‚ do pokoju, w którym przedtem siedziaÅ‚ z NorÄ….StojÄ…c przed zwierciadÅ‚em oprawionym w żelazo, powtórzyÅ‚ kilka poprzednich ruchów wraz z paroma innymi.Jego gÅ‚os brzmiaÅ‚ silniej, kiedy nuciÅ‚ sÅ‚owa mocy.Fragment ciemnoÅ›ci ulotniÅ‚ siÄ™ ze zwierciadÅ‚a, odÂsÅ‚aniajÄ…c ciemne pomieszczenie, w którym siedzieli ludzie ze szklankami w rÄ™kach.W rogu, na scenie, siedziaÅ‚ mÅ‚ody czÅ‚owiek z kosmykiem biaÅ‚ych wÅ‚oÂsów; graÅ‚ na instrumencie muzycznym.Mor przyglÄ…ÂdaÅ‚ mu siÄ™ przez dÅ‚uższÄ… chwilÄ™.W koÅ„cu podjÄ…Å‚ deÂcyzjÄ™ i wymówiÅ‚ kolejne sÅ‚owo.UkazaÅ‚a siÄ™ zewnÄ™trzna strona budynku; czarnoÂksiężnik przyjrzaÅ‚ siÄ™ mu niemal z tÄ… samÄ… uwagÄ….WymówiÅ‚ kolejne sÅ‚owo, budynek zamigotaÅ‚, przeÂsuwajÄ…c siÄ™ w dół ulicy.Mor patrzyÅ‚ z przymrużonyÂmi oczyma.UczyniÅ‚ ostatni gest, przemówiÅ‚ raz jeszcze, zwierÂciadÅ‚o okryÅ‚a ciemność.OdwróciÅ‚ siÄ™, przeszedÅ‚ do wewnÄ™trznej komnaty, gdzie przelaÅ‚ lekarstwo do maÅ‚ej fiolki, a nastÄ™pnie wyjÄ…Å‚ z kÄ…ta swojÄ… zakurzonÄ… laskÄ™, stojÄ…cÄ… tam od zeszÅ‚ego lata.WyszedÅ‚ na otwartÄ… przestrzeÅ„, obróciÅ‚ siÄ™ trzyÂkrotnie, uniósÅ‚ laskÄ™ przed sobÄ….UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ poÂnuro, widzÄ…c, jak jej czubek siÄ™ rozjarzyÅ‚.ZaczÄ…Å‚ kroczyć powoli, krÄ™cÄ…c gÅ‚owÄ… z lewa na prawo, jak gdyby szukaÅ‚ unoszÄ…cych siÄ™ w powietrzu nitek pajÄ™czyny.XDan wyszedÅ‚ z klubu, postawiÅ‚ koÅ‚nierz i patrzÄ…c w dół ulicy, wszedÅ‚ w noc.MijaÅ‚y go samochody, ale innych przechodniów nie byÅ‚o.Z pudÅ‚em gitary pod pachÄ… zaczÄ…Å‚ iść w kierunku mieszkania Betty.Spod krat przy chodniku unosiÅ‚a siÄ™ para o lekko irytujÄ…Âcym zapachu.PrzyÅ›pieszyÅ‚ kroku.GdzieÅ› w mieÅ›cie rozlegÅ‚a siÄ™ syrena.WczeÅ›niej tego wieczoru opanowaÅ‚o go dziwne uczucie — jak gdyby staÅ‚ siÄ™ przedmiotem czyjejÅ› uważnej obserwacji.Chociaż szybko przesunÄ…Å‚ wzrokiem po wszystkich obecnych w klubie, nie zobaczyÅ‚ nikogo, kto objawiaÅ‚by tak duże zainteresowanie.Po chwili zastanowienia przypomniaÅ‚ sobie inne sytuacje z przeszÅ‚oÅ›ci, kiedy czuÅ‚ siÄ™ w ten sposób obserÂwowany.Nie zdawaÅ‚o siÄ™ to mieć zwiÄ…zku z czymÂkolwiek poza uczuciem ciepÅ‚a wokół znamienia; to wÅ‚aÅ›nie ono przypomniaÅ‚o mu o caÅ‚ej sprawie: nagle poczuÅ‚ znowu jego obecność.ZatrzymaÅ‚ siÄ™, patrzÄ…c w obie strony ulicy, obserÂwujÄ…c przejeżdżajÄ…ce samochody.Nic.A jednak.Teraz czuÅ‚ to mocniej niż wczeÅ›niej w klubie.O wiele mocniej.To byÅ‚o tak, jakby niewidzialny obÂserwator staÅ‚ tuż poza nim.RuszyÅ‚ dalej, przyÅ›pieszajÄ…c kroku, kiedy znalazÅ‚ siÄ™ w poÅ‚owie bloku.OdsunÄ…Å‚ siÄ™ od narożnego Å›wiatÂÅ‚a.ZaczÄ…Å‚ siÄ™ pocić, walczÄ…c z przemożnym pragnieÂniem, by rzucić siÄ™ do ucieczki.W drzwiach po prawej stronie — ruch!Mięśnie Dana napięły siÄ™ na widok postaci, która wystÄ…piÅ‚a do przodu.UjrzaÅ‚, że ten ktoÅ› trzymaÅ‚ duży kij.— ProszÄ™ mi wybaczyć — usÅ‚yszaÅ‚ Å‚agodny gÅ‚os — ale źle siÄ™ czujÄ™.Czy mógÅ‚bym przejść z tobÄ… kaÂwaÅ‚ek?Dan zobaczyÅ‚, że to stary czÅ‚owiek odziany w dziwny strój.— No.Tak.Co siÄ™ staÅ‚o?— Po prostu ciężar lat.Wielu lat.ZrównaÅ‚ krok z krokiem Dana, który przeÅ‚ożyÅ‚ giÂtarÄ™ do lewej rÄ™ki.— Chodzi mi o to, czy nie potrzeba ci lekarza.— Nie.Szli w kierunku nastÄ™pnego skrzyżowania.KÄ…ciÂkiem oka Dan ujrzaÅ‚ zmÄ™czonÄ…, pobrużdżonÄ… twarz.— To raczej późna pora na spacer — skomentoÂwaÅ‚.— Ja wracam z pracy.— Wiem.— Wiesz? Znasz mnie?Tuż obok wydawaÅ‚o siÄ™ unosić coÅ› na ksztaÅ‚t nici o barwie zÅ‚ota, która zaczepiÅ‚a o koniec kija starca.Kij zadrżaÅ‚ lekko, a nić naprężyÅ‚a siÄ™, zaczęła grubieć i Å›wiecić.— Tak.Nazywasz siÄ™ Daniel Chain
[ Pobierz całość w formacie PDF ]