Podstrony
- Strona startowa
- Lewis Susan Skradzione marzenia 2
- Skradzione marzenia Lewis Susan
- Lewis Susan Skradzione marzenia
- Fowles John Kolekcjoner
- Lem Stanislaw Bezsennosc (2)
- Tomasz Mann Czarodziejska góra
- Frączek M, Hausner J, Mazur S Wokół ekonomii społecznej
- Jordan Robert Wschodzacy Cien
- Jonathan Kellerman Bomba zegarowa (Alex Delaware 05)
- Michael Judith ÂŚcieżki kłamstwa 01 ÂŚcieżki kłamstwa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wiedziała, czyta wiedza na cokolwiek jej się przyda i na razie poczuła się tylko rozbawionamyślą, że napadają znajomi, którzy nie mają o niej pojęcia.Po pewnym czasiepojawiły się komplikacje.- Nie masz jeszcze kogo oprócz tego Waldemara? -spytał Gaweł przy kolejnym spotkaniu.- Przydałoby się zrobić trochęzamieszania.Waluciarze są zdenerwowani.Hi, hiii! Baśka się zaniepokoiła.- Abo co? Waldemar im podpadł?- Jeszcze nie, ale lada chwila podpadnie.Piekło się robi nie z tej ziemi, hi,hi! Obstawa już dwa razy dostała po mordzie od pracodawców, rany, ale kino! Hi,hiii! Do moich chłopaków nie trafią, ale warto by ich zdezorientować.Masz kogo?- Trzy osoby po jednym razie wystarczą? - Wystarczą.Pewne te trzy osoby?- Absolutnie.- Każdego kolejno będziesz musiała pokazać.- Po co? Powiem tylko, z kim jest umówiony.Tych geszefciarzy twoi ludzie jużprzecież znają.Gaweł zastanowił się, zachichotał i kiwnął głową.- Może i maszrację.Zresztą, jakby przypadkiem trafili na kogoś całkiem obcego, to nawetlepiej.Dobra, trzy następne razy bez Waldemara i za każdym razem ktoś inny.Tylko niech nie podnosi za dużego krzyku.Hi, hiii.! W wyniku tej konferencjiBaśka wręczyła Pawłowi pół miliona złotych.- Masz.Pójdziesz pod Peweks wAlejach Jerozolimskich, pokręcisz się koło takiego małego zezowatego.Zresztą,pokażę ci go palcem, żebyś nie pomylił.Poczekasz, aż się do ciebie odezwie, ibędziesz chciał kupić cztery tysiące dolarów gotówką.Paweł nieufnie patrzył nagruby plik banknotów.-I co?- I nic.On się z tobą umówi.Ty będziesz musiał jechać po pieniądze, a on podolary.Niech cię ręka boska broni przyznać się, że masz to przy sobie.Zawiadomisz mnie tylko, na kiedy się z nim umówiłeś i gdzie.- I co potem? -Nic.Spotkasz się z nim, on cię pewnie gdzieś zawiezie.- Da mi po pysku iodbierze pieniądze.- Głupi jesteś.Po pysku, owszem, dostaniesz.Napadną ciębandyci i zabiorą ci wszystko.Jemu też.Nie broń się za bardzo.- To jak to? -oburzył się Paweł.- To w rezultacie ja mam być napadany? - Nie chciałeśnapadać, musisz być ofiarą.Trudno, jakiś udział powinieneś w tym brać.- Nodobrze, ale dlaczego ja?!- Nie martw się, na Marcina i Donata też przyjdzie kolej.Dość niechętniePaweł ruszył załatwiać interes.Został napadnięty na jednej z odludnych uliczekCzerniakowa.Żadnej szkody na zdrowiu nie doznał, zachował bowiem całkowityspokój i od razu podniósł ręce do góry, chociaż nikt od niego tego nie wymagał.Po napadzie pozwolił sobie nawet wysunąć różne podejrzenia, oświadczając doszaleństwa zdenerwowanemu waluciarzowi, iż posądza go o autorstwo dodatkowejatrakcji, czuje się oszukany, niecnie wyzyskany i zrywa z nim wszelkie stosunki.Możliwe, że pójdzie na milicję.- Nawet to było dosyć śmieszne i rzeczywiścienic mi się nie stało - przyznał potem, relacjonując wydarzenie.Zachęceni tąopinią Donat i Marcin nie protestowali przeciwko udziałowi w imprezie.Każdy znich kolejno został napadnięty w różnych punktach miasta, ponadto Donatwykorzystał delegację służbową do Szczecina, żeby pozwolić się napaść i tam.-Czy to było dwóch tych samych? - spytał z zainteresowaniem po powrocie.- Mordymieli takie brodate, że nie sposób rozpoznać.Kto to w ogóle jest? - Pracownicyfizyczni - odparła bardzo zadowolona Baśka.- Specjalnie wynajęci, żeby odwalać za was czarną robotę.Nie wiadomo, kto tojest, oni o nas nic nie wiedzą i my o nich też nie musimy.Lepiej nie wiedziećza dużo.Wesoły pomysł Gawła znakomicie skomplikował obronną działalnośćczarnego rynku.Proceder trwał dalej.Marcin wysłał do kumpla list ze spisemznaczków, które należy kupić, i zaczął wypełniać formularz paszportowy,równocześnie poprzez różnych zagranicznych znajomych poszukując właścicieliMauritiusów.Szajka ujrzała przed sobą bliski już kres przestępczych udręk.Iwtedy właśnie padł cios.Przez całe dziesięć dni Baśce udawało się ukrywaćprzed wspólnikami związek ich działalności ze śmiercią Waldemara Dutkiewicza.Pierwszy Paweł, a za nim kolejno Marcin i Donat odgadli prawdę.Wstrząs byłpotężny, ogłuszył ich, spadło to na nich niczym grom z jasnego nieba.Po dwóchdniach odzyskali jaką taką równowagę i nadawali się już do rozmowy.Sytuacjauległa zmianie, wszystko nabrało nagle innego charakteru i należało się do tegojakoś przystosować.Ktoś tu ponosił winę, ale niedokładnie było wiadomo, kto i wjakim stopniu.- Ja wysiadam - oznajmił Marcin sucho.- Nie znałem ofiary, alemi leży na sumieniu.Chyba w końcu odsiedzę te cholerne znaczki.- Należało toprzewidzieć - mruknął Paweł z rozgoryczeniem.- Należało przestać wcześniej.-Nie mogliśmy wcześniej - powiedział rzeczowo Donat.- W tej chwili mamy na tymkoncie pięćset siedemdziesiąt dziewięć tysięcy sześćset dwadzieścia dolarów.Możliwe, że czegoś tam się nie odkupi.- Niczego się nie odkupi, bo ja teraz opaszport nie będę się starał.- Zaraz, nie o to chodzi.Owszem, jesteśmy winni,bo nie trzeba było wciągać w to obcego człowieka, ale co do przewidywania, tonie zgadzam się z tobą.Można było przewidzieć, że mu dadzą wycisk, ale nie żego zabiją.Coś tu jest cholernie niedobrze.Ja też go mam na sumieniu.- Jeżeliktokolwiek miałby go mieć na sumieniu, to tylko ja - oświadczyła Baśkastanowczo.- Ja go w to wplątałam i koniec.A gdybym go nie wplątała, to terazktóryś z was leżałby w grobie.Też by mi się to nie podobało.- Utłukli gowaluciarze, to pewne - rzekł Paweł ponuro.- Co za skończone świnie.Wiecie,przyznam się wam, ja nawet jestem zadowolony, że te swołocze straciły tyleforsy.I, jak Boga kocham, teraz bym już napadał! - Rychło w czas - mruknęłaBaśka.- To nie waluciarze bezpośrednio, tylko ta ich obstawa.Różne wynajmowanegoryle.A najgorsze jest to, że musimy im życzyć wszystkiego najlepszego, bojeśli ich złapią, mogą przez nich trafić do nas.- Mnie już wszystko jedno -zakomunikował Marcin.- Ja chyba tę całą forsę odeślę.- I co, uważasz, żeWaldemar przez to ożyje? - Nie wiem.Depozytu jak nie było, tak nie ma, asiedzieć chyba przyjdzie.Mienie państwowe powyżej pół miliona, dożywociemurowane.W ogóle już nie wiem, co zrobić.- Może milicja ich znajdzie, a nasnie? - powiedział Paweł dość beznadziejnie.- Czyście zgłupieli? - spytałagniewnie Baśka.- O czym wy mówicie? Przecież z tym Waldemarem nie mieliście nicwspólnego, któryś z was go zabił czy co? Wykończyły go jakieś bandzioryprawdopodobnie na polecenie łajdaków, których w ogóle nie znamy! Nie wiemynawet, kto ich ograbiał! - Ale wiemy, kogo ograbiał.I dla nas ograbiał.- Wkażdym razie utłukli go z naszego powodu.Myśmy go namówili, żeby w tym brałudział.- Nie wy, tylko ja.- Poza tym on przecież o niczym nie wiedział.Żebymogli znaleźć mordercę, musiałaby wyjść na jaw cała nasza afera.Inaczej nikt zaniczym nie trafi! - Rany boskie, co za melanż się zrobił.- Słuchajcie,spróbujmy pomyśleć rozsądnie - zaproponował Donat.- Powinniśmy mieć jasnypogląd na sytuację.Przede wszystkim, kto go zabił? - A cholera wie.- Jakichśdwóch - przypomniał jadowicie Marcin.- Nie wiem, czy to nie byli znajomi.Powiedział przecież przez telefon "to ci dwaj"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]