Podstrony
- Strona startowa
- Makuszynski Kornel Piate przez dziesiate (SCAN dal
- Makuszynski Kornel Piate przez dziesiate (2)
- Przez bezmiar nocy Veronica Rossi
- Philip K. Dick Przez ciemne
- Ossendowski A. F. Przez kraj... (2)
- Bolesław Prus Lalka
- SCARROW, Alex TIME RIDERS 2 Czas drapieżników
- Szrejter A. Mitologia Germansk
- Anderson Poul Ksiezyc lowcy (SCAN dal 989)
- Collins Jackie Hollywood 3 Dzieci z Hollywood
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- orla.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sofie zgasiła papierosa i wyrzuciła go przez wąskie okno, z wielką satysfakcją obserwując łuk jego lotu.Czasem potrzebne było ukojenie, a czasem leczniczy kopniak w tyłek.To był piękny dzień na bitwę.Nie istniał lepszy sposób, żeby.się zbliżyć.Kto wie? - pomyślała, przyglądając się jego energicznym krokom.Może nawet oboje wyjdziemy z tego wszystkiego z życiem, jeśli on będzie dostarczał pomysłów, a ja dopilnuję, żeby nie wsadził sobie tej pogrążonej w chmurach głowy do tyłka.Przyszła jej do głowy chytra myśl, że zapewne minęło zbyt wiele czasu, odkąd musiał kogoś wysłuchać.Zanosiło się na długą, fajną wojnę, a więc żadne z nich nie planowało wyjazdu.ROZDZIAŁ JEDENASTYPancerne wozy bojowe: Hond 111 - DominacjaCiężar: 58 ton, załadowanyWymiary: Dlugość 6,60 m, wysokość 2,45 m, szerokość 3,75 m.Pancerz: Kadłub grubości 30-125 mm, wieża i tarcza pancerna 35-150 mm.Wszystkie powierzchnie pochyle ze względu na ochronę przeciwbalistyczną.Spawany i odlewany.Uzbrojenie: 1 armata 120 mm.1 sprzężony karabin maszynowy 15 mm.1 sprzężony granatnik 40 mm.1 dziobowy karabin maszynowy 15 mm.2 przeciwlotnicze dwulufowe karabiny maszynowe kalibru 15 mm, umocowane na wieży za pomocą czopów.Silnik: Bezkorbowy silnik turbinowy “Kurenwor" o mocy 1200 KM.Zawieszenie: Siedem kot jezdnych.Watki skrętne i amortyzatory hydrauliczne.Szerokość gąsienic 650 mm.Prędkość i zasięg: 48 km/h w terenie.72 km/h na szosie.Zasięg 480 km na paliwie w zbiornikach wewnętrznych.960 km z zewnętrznymi, odrzucanymi zbiornikami paliwa.Załoga: 5 ludzi: dowódca, ładowniczy, działowy, kierowca i radiooperator-strzelec karabinu dziobowego.Uwagi: W dokumentach przygotowanych przez Radę Planowania Strategicznego w latach 1932-1933 pomagano się budowy pojazdu siłą ognia i grubością opancerzenia dwukrotnie przewyższającego dwudziestosześciotonowy czołg “Hond U", wyposażony w armatę kalibru 75 mm, i przynajmniej dorównującego mu manewrowością.Grupa projektantów z Dyrektoriatu Wojny (Sekcja Techniczna) oraz Diskarapurskiego Instytutu Techniki: testy prototypów w latach 1936-1937.Szkoła Wojsk Pancernych, Kolwezara, 1938.Wprowadzony do użytku w latach 1939-1941.Konstrukcja podwozia wykorzystana też w standardowym transporterze opancerzmy m “Hoplitę", czołgach ewakuacyjno-remontowych, działach samobieżnych kalibru 155,175 i 200 mm, bojowym wozie saperskim “Aardvark" i do wielu specjalnych celów.Produkowany przez Kartel Metali Żelaznych i Kartel Pojazdów Parowych Trevithicka w Archonie, Diskarapurze, Kolwezarze i Karagandzie wiatach 1939-1953: całkowita produkcja 68 000, nie licząc wariantów.Broń wojny eurazjatyckiejPułkownik Carlos Fueterrez, Armia Sumów ZjednoczonychWydawnictwo Instytutu Obrony, MeksykWIOSKA PIERWSZA, OSETYŃSKA DROGA WOJSKOWA14 KWIETNIA 1942, GODZINA 14.00Wioska czekała cicho, a przynajmniej czekał jej szkielet, gdyż życiem osady, nawet przymierającej głodem pod butem cudzoziemskiego najeźdźcy, są ludzie.Ta kupa gruzu nie była już miejscem zamieszkania produkujących żywność chłopów.Stała się fortecą, w której znakomicie wyszkoleni i uzbrojeni przybysze mieli zabijać się nawzajem, tysiące kilometrów od swych domów.Ostatni Czerkiesi uciekli już do lasu, przygięci pod ciężarem worków z żywnością, wszyscy oprócz wiekowego hadżiego, który został w piwnicy pod meczetem, modląc się w ciemnościach nad Koranem, który od dawna już znał na pamięć.Połowę domów zburzono, reszta zaś przekształciła się w starannie przygotowane pułapki.Kryjące się pod nimi piwnice tworzyły gęstą sieć, którą Drakanie mogli wykorzystać do niepostrzeżonego przemieszczania żołnierzy bądź też sprowadzania śmierci na każdego, kto podążyłby za nimi w głąb pełnych min-pułapek tuneli.Dwustu żołnierzy pracowało sześć godzin razem z tubylcami, używając młotów kowalskich i kilofów, łopat i ładunków minerskich.Robili to dla ocalenia życia i z nadzieją zwycięstwa.Motywacja wieśniaków była co najmniej równie silna.Ich liczebność spadła o połowę od chwili, gdy przybyła tu Leibstandarte, i każdy ruch łopatą stanowił akt zemsty.W dwie godziny po południu fortyfikacje były gotowe.Spadochroniarze odpoczywali obok swej broni, wykorzystując okazję, by się najeść, napić, przespać bądź wysrać.Doświadczeni żołnierze wiedzieli, że później nie będzie na to czasu.Eric oparł się o grube, szorstkie deski ścian korytarza, z wysiłkiem rozginając palce.Za jego plecami Sofie zaklęła cicho, otwierając tubkę ściągającej maści na rany.Centurion odwrócił wzrok, ignorując ostry ból, gdy zaczęła smarować lepkim płynem popękane pęcherze pokrywające mu dłonie.Maść miała słaby, ostry zapach nafty, przebijający się przez woń suchego skalnego pyłu oraz ciężki odór potu karmionych mięsem ciał.Znajdowali się na północnym skraju wioski, gdzie droga wojskowa wkraczała na teren zabudowany.Tam, gdzie przedtem były domy, biegły teraz wzdłuż niej dwie długie sterty gruzu osłaniającego podłużne bunkry wsparte na drewnianym szkielecie.Drakański dowódca znajdował się na lewej, zachodniej flance.Szare oczy spoglądały na południe i wschód, ku lasowi, do którego uciekli ludzie z wioski.- Mam nadzieję, że to widzisz, Tyansho - wyszeptał w jej języku.- Choć raz okazano miłosierdzie.W odległości pięciu metrów zebrana ad hoc załoga leżała wokół sowiecko-niemieckiego działa przeciwpancernego kalibru 76,2 mm, gotowa przepchnąć je na dowolne z czterech stanowisk ogniowych w obrębie długiego bunkra.Obok niego ułożono stos pocisków.W pobliżu spod ziemi wystawała drabina.Na dole czekało więcej amunicji.Były tam też silne ramiona, które miały ją podawać.Widok gładkiej, solidnej, długiej lufy przynosił mu uspokojenie, podobnie jak wiedza, że w drugim bunkrze, po przeciwnej stronie szosy, czeka jej bliźniaczka.Jeden z artylerzystów śpiewał prastarą melodię o afrykańskim brzmieniu.Eric pamiętał, jak nucono ją nad jego kołyską, huśtaną gładkimi, brązowymi ramionami:Cień na jasnym bazarze rzucany,Oczy tam, gdzie ich być nie powinno,Złote oczy, półprzeźroczyste,Razi je słońca blask.Jego dłonie były lepkie.Gdy otwierał je i zamykał roztargnionym ruchem, złaziły z nich płaty skóry.Mieli bardzo niewiele do roboty, nim zacznie się walka.Ustalona pozycja obronna z zabezpieczonymi flankami była najprostszym problemem taktycznym, z jakim mógł mieć do czynienia dowódca.Musiał zdecydować jedynie kiedy i gdzie rzucić do walki rezerwy, a ponieważ nie miał właściwie żadnych rezerw.szybsza niż myśl, gdy ją goniąPierzcha, aż drzewa dżungli ją osłonią.Lecz on ściga ją nieubłaganie.O oddech za nią jest.Sofie coś mówiła.Zwrócił na nią swą uwagę.-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]