Podstrony
- Strona startowa
- Sienkiewicz Henryk Ogniem i mieczem 9789185805372
- Henryk Sienkiewicz Ogniem i mieczem
- Henryk Sienkiewicz ogniemimieczem t2
- Henryk Sienkiewicz ogniemimieczem
- Ogniem i mieczem t.2 Sienkiewicz
- Lew Tolstoj Anna Karenina
- Evanovich Janet Po czwarte dla grzechu
- Richard A. Knaak WarCraft Dzien Smoka
- Kirst Hans Hellmut 08 15 t.3 (SCAN dal 802)
- Professional Feature Writing Bruce Garrison (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- tohuwabohu.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Popatrzyli na niego, a następnie wymienili między sobązdezorientowane spojrzenia. Panie prezydencie? odezwał się cicho stojący obok strażnik.Myśli pan, że to rozsądne?Strażnik Garretta zacieśnił uchwyt na jego rękach, a Garrettskrzywił się, niepewny, co będzie dalej.Fernandez skinął na mężczyznę przytrzymującego Garretta. Nie radziłbym kwestionować moich decyzji powiedziałpoważnie. Puść go, Alejandro.Wydaje mi się, że kapitan poczujesię lepiej, mogąc się upewnić, że jego kochance nic nie jest, nomoże poza faktem, że jej śliczna buzka została w oczywisty sposóbuszkodzona.Obawiam się, że póki tego nie zrobimy, nie mogę liczyćna jego pełną uwagę.Strażnik wahał się jeszcze chwilę, ale zaraz potem przeciął sznur,którym związane były dłonie Garretta.Garrett przełożył ręce doprzodu i rozmasował obolałe nadgarstki.Podczas całej tej wymianyzdań nie spuszczał z oczu Parker.Chciał tylko jej dotknąć, wziąć jąw ramiona, poczuć przy sobie bicie jej serca, odgarnąć włosy z jejtwarzy.Miał wrażenie, że minęły całe tysiąclecia, odkąd ją całował ileżał z nią w łóżku, wtulony w jej ciało.Niepokoił go fakt, żeFernandez spełnił jego pragnienie, pozwolił mu pozbyć siękrępującej go liny i dotknąć Parker.Fernandez nie robił niczego zczystej uprzejmości; zawsze miał jakiś powód.Instynkt podpowiadałGarrettowi, że zawodowy komandos z jednostki specjalnej SEALodzyskał swobodę w miejscu, w którym mógł z łatwością odebraćkomuś broń, albo dlatego, że Fernandez chciał, aby Garrett gowyręczył i wszystkich pozabijał, albo dlatego, że wiedział, żeGarrett nie pożyje wystarczająco długo, aby cokolwiek zdziałać.Garrett nie zamierzał tracić więcej czasu ani próbować rozgryzaćFernandeza.W czterech szybkich krokach pokonał pomieszczenie iukląkł przy Parker.Jeśli Fernandez chciał mu władować kulkę włeb, to przynajmniej przed śmiercią będzie mógł po raz ostatnidotknąć swojej dziewczynki. Nic ci nie jest? spytał cicho Garrett.Położył jedną dłoń nakarku Parker, a palcami drugiej wodził po jej twarzy.Parker pokiwała głową.Bliskość Garretta wywołała tak ogromneemocje, że aż ścisnęło ją w gardle.Aatwo było udawać silną i pewnąsiebie, gdy znajdował się po drugiej stronie pomieszczenia.Ale gdyjej dotykał, mówił do niej i z taką czułością oglądał rany i sińce najej twarzy, coś w niej pękło. Nooo, nasi kochankowie znów są razem odezwał się gdzieś ztyłu Fernandez. W końcu możemy przejść do ważniejszych spraw.Garrett nie odwrócił się do Fernandeza i dalej muskał palcami ustai policzki Parker, patrząc jej przy tym głęboko w oczy i obiecującbezgłośnie, że wszystko będzie dobrze. Juan, mógłbyś przekazać naszym zakochanym, że po twojejstronie wszystko załatwione? poprosił Fernandez.Po kilku sekundach Garrett i Parker usłyszeli przez telefoncharakterystyczny odgłos odbezpieczania pistoletu.Parker zrobiławielkie oczy i wstrzymała oddech.Zanim do Garretta w pełnidotarło, że w szpitalu Juan najprawdopodobniej przystawił pistoletdo głowy Joego, sam poczuł na potylicy wyrazny nacisk lufy. Rodzina Parkerów, ojciec i córka, oboje z CIA, oboje zatruwającymi życie odezwał się Fernandez.Garrett wiedział, że to Fernandez trzyma go na muszce, bo słyszałjego głos z bliska.Odwrócony plecami, nie miał pojęcia, ilepistoletów zostało w niego wycelowanych, ale założył, że obajstrażnicy i Milo też wyciągnęli broń i ubezpieczali Fernandeza.Garrett dałby radę bez trudu jednym kopniakiem powalićFernandeza, ale za dużo rzeczy mogło pójść nie tak.Istniałoprawdopodobieństwo, że jakaś zabłąkana kula trafi przypadkiemParker lub zabije ją jeden ze strażników.Najlepiej było się na razienie ruszać. O twoim ojcu dowiedziałem się wiele lat temu, Annabelle.Chybatuż przed tym, zanim pochowaliście twoją biedną matkę.Pamiętaszdzień, w którym rozmawialiśmy po raz pierwszy, Joe? spytałFernandez. Mówisz o dniu, w którym zagroziłeś, że odbierzesz mi jedyne, comi pozostało w życiu po śmierci żony? odpowiedział pytaniemJoe.Choć został gwałtownie wybudzony ze śpiączki, miał w sobietak dużo woli walki, że jego niesione przez telefon słowa zabrzmiałyhardo. Zapewne można to i tak ująć.Ja raczej myślę o tym jako o dniu,w którym dowiedziałem się, komu w CIA zależy na tym, żeby mniezniszczyć.Jako o dniu, w którym się dowiedziałem, jak ma na imię ijak wygląda najbliższa temu człowiekowi osoba.To był dla mniebardzo szczęśliwy dzień, Joe.Fernandez zachowywał się tak, jakby rozmawiał z kumplemz dawnych lat.Parker przysłuchiwała się temu i robiło jej sięniedobrze, gdy słyszała swobodę, z jaką Fernandez wypowiadałimię jej ojca. Bo widzisz, Annabelle, bardzo łatwo byłoby zabić twoją matkę,miłość życia twojego ojca, sens jego istnienia i tego typu bzdury.Wten sposób pokazałbym mu, że szpiegując mnie i usiłując pozbawićmnie środków utrzymania, będzie musiał za to słono zapłacić.Alekiedy dowiedzieliśmy się, że jego żona jest już na łożu śmierci,zabijanie jej straciło sens.Byłoby to, by tak to ująć, marnotrawstwośrodków, skoro Matka Natura sama sobie z tym świetnie poradziła.Ale potem szczęście się do nas uśmiechnęło.Joseph Parker, agentspecjalny CIA, miał córkę.Zliczną nastoletnią córunię, która byłajego oczkiem w głowie i która miała przed sobą wspaniałąprzyszłość.Kilka zdjęć wrzuconych do skrzynki w pracywystarczyło, żeby się od nas odczepił.Nie było na nich nic takiego,tylko jego córka podczas zwykłych czynności, takich jak malowaniepaznokci u siebie w pokoju po wyjściu spod prysznica czy oglądanieubrań w centrum handlowym opowiadał Fernandez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]