Podstrony
- Strona startowa
- Brooks Terry Piesn Shannary (SCAN dal 738)
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8 (2)
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8
- Brooks Terry Kapitan Hak
- Brooks Terry Potomkowie Shannary
- Brooks Terry Piesn Shannary
- Holt Victoria Córki Anglii 14 Tajemnica jeziora œwiętego Branoka
- Lauren Oliver Delirium 01
- 252317758 Curso de Processo Penal Fernando Capez 2014
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfia-tek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rozmaite kawaÅ‚ki pancerzy także leżaÅ‚y bezÅ‚adnie, czerwone teraz od rdzy.WÅ‚aÅ›ciwie rdza pokrywaÅ‚a tu wszystko.CaÅ‚e wielkie pomieszczenie wypeÅ‚niaÅ‚a Å›mierć żelaza.Magrat szÅ‚a niczym nakrÄ™cana zabawka, która nie zmieni kieÂrunku, dopóki nie wpadnie na przeszkodÄ™.Åšwieca odbijaÅ‚a siÄ™ mgliÅ›cie w heÅ‚mach i napierÅ›nikach.Najstraszniej wyglÄ…daÅ‚y zbroje dla koni na gnijÄ…cych drewnianych raÂmach - staÅ‚y niczym zewnÄ™trzne szkielety i jak szkielety skÅ‚aniaÅ‚y umysÅ‚ do myÅ›li o Å›miertelnoÅ›ci.Puste oczodoÅ‚y nieruchomo obserÂwowaÅ‚y drobnÄ… postać w krÄ™gu Å›wiatÅ‚a.- Pani?GÅ‚os dobiegaÅ‚ zza drzwi, daleko za plecami Magrat.Ale echa odezwaÅ‚y siÄ™ wokół niej, odbijane od stuleci gnijÄ…cej broni.Nie mogÄ… tu wejść, pomyÅ›laÅ‚a.Za dużo żelaza.Tutaj jestem bezÂpieczna.- JeÅ›li piÄ™kna pani ma ochotÄ™ na zabawÄ™, przyprowadzimy jej przyjaciół.Magrat odwróciÅ‚a siÄ™.ÅšwiatÅ‚o padÅ‚o na coÅ› bÅ‚yszczÄ…cego.Odsunęła na bok wielkÄ… tarczÄ™.- Pani? WyciÄ…gnęła rÄ™kÄ™.- Pani?DÅ‚oÅ„ natrafiÅ‚a na zardzewiaÅ‚y heÅ‚m ze skrzydeÅ‚kami.- Chodź, pani, zataÅ„cz na weselu.Jej palce mocno chwyciÅ‚y obficie wyposażony napierÅ›nik z kolÂcami.Greebo, który Å›cigaÅ‚ myszy przez leżącÄ… na brzuchu zbrojÄ™, wyÂstawiÅ‚ gÅ‚owÄ™ z pancernej nogawki.NadeszÅ‚a przemiana, dostrzegalna w oddechu Magrat, która do tej chwili dyszaÅ‚a szybko, ze strachu i ze zmÄ™czenia.Teraz, przez kilka sekund, jej oddechu nie byÅ‚o w ogóle sÅ‚ychać.Potem wróciÅ‚: powolny, gÅ‚Ä™boki, równy.Greebo zobaczyÅ‚, że Magrat - którÄ… zawsze uważaÅ‚ za coÅ› w roÂdzaju myszy w ludzkiej postaci - podnosi kapelusz ze skrzydeÅ‚kami i wkÅ‚ada go sobie na gÅ‚owÄ™.Magrat wiedziaÅ‚a o mocy nakryć gÅ‚owy.W myÅ›lach sÅ‚yszaÅ‚a już turkot rydwanów bojowych.- Pani? Przyprowadzimy twoich przyjaciół, żeby dla ciebie zaÂÅ›piewali.OdwróciÅ‚a siÄ™.Odbicie pÅ‚omyka Å›wiecy zaiskrzyÅ‚o jej w oku.Greebo wycofaÅ‚ siÄ™ do bezpiecznej zbroi.PamiÄ™taÅ‚, jak kiedyÅ› wyskoczyÅ‚ znienacka na lisicÄ™.Zwykle rozprawiaÅ‚ siÄ™ z lisami bez szczególnego wysiÅ‚ku, ale ta samica miaÅ‚a mÅ‚ode.OdkryÅ‚ to, dopieÂro kiedy pogoniÅ‚ za niÄ… do nory.StraciÅ‚ kawaÅ‚ek ucha i sporo sierÂÅ›ci, zanim udaÅ‚o mu siÄ™ wyrwać.Lisica miaÅ‚a wyraz mordki bardzo podobny do tego, jaki zobaÂczyÅ‚ u Magrat.- Greebo! Chodź tu, kotku!Kot odwróciÅ‚ siÄ™ i zaczÄ…Å‚ szukać bezpiecznego miejsca pod naÂpierÅ›nikiem zbroi.WÄ…tpiÅ‚, czy uda mu siÄ™ przetrwać.***Elfy grasowaÅ‚y po ogrodach.PozabijaÅ‚y ryby w ozdobnej sadzawce - nie od razu.Pan Brooks staÅ‚ na kuchennym stoÅ‚ku i pracowaÅ‚ przy szczeÂlinie w Å›cianie stajni.ZdawaÅ‚ sobie sprawÄ™ z pewnego poruszenia w zamku, ale dotyczyÅ‚o ono ludzi, zatem nie byÅ‚o szczególnie ważne.ZauważyÅ‚ jednak zmianÄ™ tonu uli i trzaski Å‚amanego drewna.Ul leżaÅ‚ już przewrócony.Rozgniewane pszczoÅ‚y krążyÅ‚y wokół trzech intruzów rozdeptujÄ…cych plastry, miód i mÅ‚ode.Åšmiech elfów urwaÅ‚ siÄ™ nagle, gdy wyrosÅ‚a przed nimi postać w biaÅ‚ym pÅ‚aszczu i masce.UniosÅ‚a dÅ‚ugÄ… metalowÄ… rurÄ™.Nikt nie wiedziaÅ‚, co pan Brooks wlewa do swojej szprycy.ByÅ‚ tam stary tytoÅ„, wygotowane korzenie, Å›cinki kory i zioÅ‚a, o których nawet Magrat nie sÅ‚yszaÅ‚a.Z rury wystrzeliÅ‚a nad żywopÅ‚otem lÅ›niÄ…Âca struga, która trafiÅ‚a Å›rodkowego elfa miÄ™dzy oczy i rozprysnęła siÄ™ na dwa pozostaÅ‚e.Pan Brooks patrzyÅ‚ obojÄ™tnie, dopóki nie ustaÅ‚y ich drgawki.- Osy - mruknÄ…Å‚.Potem znalazÅ‚ pudÅ‚o z narzÄ™dziami i z wielkÄ… troskÄ…, nie dbaÂjÄ…c o użądlenia, zaczÄ…Å‚ naprawiać poÅ‚amane ramki.***Shawn nie miaÅ‚ już wÅ‚aÅ›ciwie czucia w rÄ™ce - tylko ten tÄ™Âpy, gorÄ…cy ból, który sugerowaÅ‚, że ma zÅ‚amanÄ… przynajÂmniej jednÄ… kość.WiedziaÅ‚ też, że jego dwa palce nie powinny tak wyglÄ…dać.PociÅ‚ siÄ™, choć zostaÅ‚ jedynie w koszuli i kalesonach.Nie należaÅ‚o zdejmować kolczugi, ale trudno odmówić, kiedy elf mierzy do czÅ‚owieka z Å‚uku.Shawn wiedziaÅ‚ coÅ›, z czeÂgo wielu ludzi szczęśliwie nie zdaje sobie sprawy - że kolczuga nie stanowi zbyt trudnej przeszkody dla strzaÅ‚y.ZwÅ‚aszcza jeÅ›li ta strzaÂÅ‚a celuje prosto miÄ™dzy oczy.PociÄ…gnÄ™li go korytarzami aż do zbrojowni.Elfów byÅ‚o co najÂmniej cztery, choć z trudem rozpoznawaÅ‚ ich twarze.PamiÄ™taÅ‚, jak kiedyÅ› przybyÅ‚a do Lancre wÄ™drowna Laterna Magiczna.OglÄ…daÅ‚ wtedy oczarowany różne obrazki rzucane na jedno z przeÅ›cieradeÅ‚ niani Ogg.Twarze elfów przypominaÅ‚y mu tamto doÅ›wiadczenie: gdzieÅ› tkwiÅ‚y oczy i usta, ale wszystko inne zdawaÅ‚o siÄ™ chwilowe; ryÂsy i wyglÄ…d przepÅ‚ywaÅ‚y po nich jak tamte obrazki po przeÅ›cieradle.Niewiele mówiÅ‚y.Za to czÄ™sto siÄ™ Å›miaÅ‚y.ByÅ‚y wesoÅ‚ym ludem, zwÅ‚aszcza kiedy wykrÄ™caÅ‚y czÅ‚owiekowi rÄ™kÄ™, żeby sprawdzić, jak daÂleko siÄ™ wygnie.Przez chwilÄ™ rozmawiaÅ‚y we wÅ‚asnym jÄ™zyku.W koÅ„cu jeden z nich zwróciÅ‚ siÄ™ do Shawna, wskazujÄ…c drzwi zbrojowni.- Chcemy, żeby piÄ™kna pani wyszÅ‚a do nas - wyjaÅ›niÅ‚.- Musisz jej powiedzieć, że jeżeli nie wyjdzie, pobawimy siÄ™ z tobÄ… jeszcze trochÄ™.- A co z nami zrobicie, jeÅ›li wyjdzie? - zapytaÅ‚ Shawn.- Och, i tak siÄ™ z tobÄ… pobawimy.Dlatego to jest takie Å›mieszÂne.Ale ona musi mieć nadziejÄ™, prawda? Pomów z niÄ….Teraz.PchnÄ™li go do drzwi.ZastukaÅ‚ w sposób - miaÅ‚ nadziejÄ™ - peÅ‚en szacunku.- Ehm.Panno królowo?- SÅ‚ucham - odpowiedziaÅ‚ mu stÅ‚umiony gÅ‚os Magrat
[ Pobierz całość w formacie PDF ]