Podstrony
- Strona startowa
- Brooks Terry Piesn Shannary (SCAN dal 738)
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8 (2)
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8
- Brooks Terry Kapitan Hak
- Brooks Terry Potomkowie Shannary
- Brooks Terry Piesn Shannary
- Gamedec. Obrazki z Imperium. Cz 1 Marcin Sergiusz Przybylek
- Nienacki Zbigniew Dagome Iudex t.1 (SCAN dal 762)
- Saul Bellow Dar Humboldta
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- slaveofficial.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przypuśćmy, że istnieje taki punkt, gdzie rzeczywistość jest cieÅ„Âsza niż gdzie indziej.I przypuśćmy, że zrobi siÄ™ coÅ›, co tÄ™ rzeczywiÂstość osÅ‚abi jeszcze bardziej.Książki tego nie dokonajÄ….Nawet zwyÂkÅ‚y teatr nie wystarczy, bo w gÅ‚Ä™bi serca czÅ‚owiek wie, że widzi na scenie tylko ludzi w dziwacznych kostiumach.Ale ÅšwiÄ™ty Gaj siÄ™gaÅ‚ wprost od oczu do mózgu.W sercu wszyscy wierzyli, że jest rzeczyÂwisty.Migawki mogÅ‚y to sprawić.To wÅ‚aÅ›nie odkryli pod wzgórzem ÅšwiÄ™tego Gaju.MieszkaÅ„cy starożytnego miasta wykorzystywali otwór w rzeczywistoÅ›ci dla rozÂrywki.A wtedy znalazÅ‚y ich Stwory.Teraz ludzie próbowali znowu.To tak jakby w fabryce fajerwerÂków uczyli siÄ™ żonglować pÅ‚onÄ…cymi pochodniami.A Stwory czekaÅ‚y.Ale dlaczego to wciąż siÄ™ dziaÅ‚o? Przecież powstrzymaÅ‚ Ginger.BÅ‚ona przewijaÅ‚a siÄ™ dalej.ZdawaÅ‚o mu siÄ™, że mgÅ‚a spowiÅ‚a puÂdÅ‚o projekcyjne, rozmywajÄ…c jego kontury.ChwyciÅ‚ wirujÄ…cÄ… korbÄ™.Przez chwilÄ™ stawiaÅ‚a opór, a potem pÄ™kÅ‚a.Wtedy delikatnie zepchnÄ…Å‚ Bezama, podniósÅ‚ stoÅ‚ek i uderzyÅ‚ nim o pudÅ‚o.StoÅ‚ek z trzaskiem rozpadÅ‚ siÄ™ na kawaÅ‚ki.OtwoÂrzyÅ‚ klatkÄ™ z tyÅ‚u pudÅ‚a i wyjÄ…Å‚ salamandry, ale ruchome obrazki wciąż taÅ„czyÅ‚y na dalekim ekranie.Budynek znowu siÄ™ zatrzÄ…sÅ‚.Masz tylko jednÄ… szansÄ™, pomyÅ›laÅ‚.A potem umierasz.ZerwaÅ‚ koszulÄ™ i owinÄ…Å‚ niÄ… dÅ‚oÅ„.ChwyciÅ‚ mocno taÅ›mÄ™.ZerwaÅ‚a siÄ™.PudÅ‚o projekcyjne zadygotaÅ‚o.BÅ‚ona w bÅ‚yszczÄ…cych zwojach wciąż spÅ‚ywaÅ‚a ze szpuli i opadaÅ‚a na podÅ‚ogÄ™.Klikaklik.a.klik.Szpule znieruchomiaÅ‚y.Victor ostrożnie trÄ…ciÅ‚ stos nogÄ….Nie zdziwiÅ‚by siÄ™, gdyby taÅ›ma skoczyÅ‚a na niego jak wąż.- OcaliliÅ›my Å›wiat? - spytaÅ‚ Gaspode.- ChciaÅ‚fym wiedzieć.Victor spojrzaÅ‚ na ekran.- Nie - odpowiedziaÅ‚.Wciąż byÅ‚y tam obrazy, choć niezbyt wyraźne.Nadal rozpoznaÂwaÅ‚ zamglone ksztaÅ‚ty Ginger i swój, kurczowo czepiajÄ…ce siÄ™ istnieÂnia.Sam ekran też siÄ™ poruszaÅ‚, wybrzuszaÅ‚ tu i tam, jak fale w baÂsenie zmÄ™tniaÅ‚ej rtÄ™ci.WyglÄ…daÅ‚ nieprzyjemnie znajomo.- ZnalazÅ‚y nas - stwierdziÅ‚.- Kto znalazÅ‚? - zdziwiÅ‚ siÄ™ Gaspode.- PamiÄ™tasz te upiorne istoty, o których mówiÅ‚eÅ›? Gaspode zmarszczyÅ‚ brwi.- Te sprzed zarania czasu?- Tam, skÄ…d przychodzÄ…, nie istnieje czas - odparÅ‚ Victor.Widownia zaczynaÅ‚a siÄ™ poruszać.- Musimy wyprowadzić stÄ…d wszystkich - postanowiÅ‚ Victor.- Ale bez paniki.RozlegÅ‚y siÄ™ chóralne krzyki.Widzowie już siÄ™ obudzili.Ekranowa Ginger wychodziÅ‚a na Å›wiat.ByÅ‚a trzy razy wiÄ™ksza od prawdziwej i wyraźnie migotaÅ‚a.ByÅ‚a także półprzeźroczysta, choć miaÅ‚a ciężar, gdyż podÅ‚oga uginaÅ‚a siÄ™ i pÄ™kaÅ‚a pod jej stoÂpami.Widzowie tratowali siÄ™, by jak najszybciej opuÅ›cić salÄ™.Victor przeciskaÅ‚ siÄ™ miÄ™dzy nimi, gdy minÄ…Å‚ go jadÄ…cy tyÅ‚em wózek inwaÂlidzki Poonsa, popychany przez uciekajÄ…cÄ… ciżbÄ™.Jego pasażer rozÂpaczliwie wymachiwaÅ‚ laskÄ….- Hej! Zaraz! - krzyczaÅ‚.-WÅ‚aÅ›nie zaczęło być ciekawie! Kierownik katedry nerwowo chwyciÅ‚ Victora za ramiÄ™.- Czy to powinno siÄ™ tak zachowywać? - zapytaÅ‚.- Nie!- WiÄ™c to nie jakiÅ› specjalny efekt kinematograficzny? - rzuciÅ‚ z nadziejÄ… w gÅ‚osie.- Nie, chyba że w ciÄ…gu ostatnich dwudziestu czterech godzin zrobili prawdziwe postÄ™py - odparÅ‚ Victor.- SÄ…dzÄ™, że to Piekielne Wymiary.Kierownik katedry przyjrzaÅ‚ mu siÄ™ z uwagÄ….- JesteÅ› mÅ‚odym Victorem, prawda?- Tak.Przepraszam bardzo.Victor wyminÄ…Å‚ oszoÅ‚omionego maga i przechodzÄ…c przez oparÂcia krzeseÅ‚, dotarÅ‚ do Ginger, wciąż zapatrzonej w swój wizerunek.Potworna Ginger rozglÄ…daÅ‚a siÄ™ i mrugaÅ‚a bardzo powoli, jak jaszczurka.- To ja?- Nie - stwierdziÅ‚ Victor.- To znaczy tak.Może.NiezupeÅ‚nie.Tak jakby.Chodź.- Przecież to wyglÄ…da tak jak ja! - krzyknęła Ginger gÅ‚osem moÂdulowanym przez histeriÄ™.- To dlatego że muszÄ… wykorzystywać ÅšwiÄ™ty Gaj! On.on okreÂÅ›la, jak wyglÄ…dajÄ….Tak myÅ›lÄ™ - tÅ‚umaczyÅ‚ pospiesznie Victor.PoderwaÅ‚ jÄ… z fotela i pobiegÅ‚, kopiÄ…c stopami srebrzystÄ… mgÅ‚Ä™ i rozrzucajÄ…c pukane ziarna.Ginger, potykajÄ…c siÄ™, biegÅ‚a za nim i oglÄ…daÅ‚a siÄ™ przez ramiÄ™.- Drugi próbuje wyjść z ekranu - poinformowaÅ‚a.- Chodźmy!- To ty!- Ja jestem tutaj.To.to coÅ› innego.Musi tylko używać mojeÂgo ksztaÅ‚tu.- A jaki ma normalnie?- Nie chcesz wiedzieć!- WÅ‚aÅ›nie że chcÄ™! Inaczej bym nie pytaÅ‚a! - krzyknęła, kiedy biegli miÄ™dzy poÅ‚amanymi krzesÅ‚ami.- WyglÄ…da gorzej, niż możesz sobie wyobrazić!- Umiem sobie wyobrazić parÄ™ bardzo paskudnych rzeczy!- Dlatego powiedziaÅ‚em, że gorzej!- Aha.Ogromna widmowa Ginger wyprzedziÅ‚a ich, migajÄ…c jak lampa stroboskopowa, i wybiÅ‚a sobie wyjÅ›cie przez Å›cianÄ™.Z zewnÄ…trz rozÂlegÅ‚y siÄ™ krzyki.- Wyjdź stÄ…d - poleciÅ‚ Victor.- Sprowadź magów, żeby to zaÂtrzymali.- A co ty chcesz zrobić?Victor wyprostowaÅ‚ siÄ™ na peÅ‚nÄ… wysokość.- SÄ… rzeczy - oÅ›wiadczyÅ‚ - które mężczyzna musi zrobić sam.ObrzuciÅ‚a go spojrzeniem peÅ‚nym irytacji i niezrozumienia.- Co? Co takiego? Chcesz iść do toalety czy co?- Po prostu wyjdź stÄ…d!PchnÄ…Å‚ jÄ… w stronÄ™ drzwi.Potem odwróciÅ‚ siÄ™ i zauważyÅ‚ dwa psy, przyglÄ…dajÄ…ce mu siÄ™ wyczekujÄ…co.- Wy dwaj też - rzuciÅ‚.Laddie zaszczekaÅ‚.- Pies musi zostać przy swoim panu i takie tam.- wyjaÅ›niÅ‚ zaÂkÅ‚opotany Gaspode.Victor rozejrzaÅ‚ siÄ™ nerwowo, chwyciÅ‚ odÅ‚amek krzesÅ‚a, otwoÂrzyÅ‚ drzwi, cisnÄ…Å‚ go jak najdalej i zawoÅ‚aÅ‚:- Aport!Oba psy, pchane instynktem, pognaÅ‚y przed siebie.GaspoÂde zachowaÅ‚ dość przytomnoÅ›ci umysÅ‚u, by po drodze krzyknąć jeszcze:- Ty draniu!Victor zniknÄ…Å‚ za drzwiami pokoju projekcyjnego i wybiegÅ‚ z naÂrÄ™czem Porwanego wiatrem.Gigantyczny Victor miaÅ‚ kÅ‚opoty z wyjÅ›ciem z ekranu.GÅ‚owa i jedna rÄ™ka uwolniÅ‚y siÄ™ już i staÅ‚y trójwymiarowe.RÄ™ka machaÅ‚a na Victora, gdy metodycznie rzucaÅ‚ na olbrzyma zwoje oktocelulozy.WróciÅ‚ do pokoiku i wyciÄ…gnÄ…Å‚ stosy migawek, które Bezam - wbrew zdrowemu rozsÄ…dkowi - zmagazynowaÅ‚ pod Å‚awÄ….DziaÅ‚ajÄ…c z metodycznym spokojem, jak czÄ™sto siÄ™ zdarza pod wpÅ‚ywem skrÄ™cajÄ…cej trzewia zgrozy, ukÅ‚adaÅ‚ przed ekranem stosy puszek.Stwór zdoÅ‚aÅ‚ wyrwać z dwuwymiarowoÅ›ci drugÄ… rÄ™kÄ™ i usiÂÅ‚owaÅ‚ je rozrzucić, ale to, co nim kierowaÅ‚o, miaÅ‚o kÅ‚opoty w opanoÂwaniu nowego ksztaÅ‚tu.Pewnie nie jest przyzwyczajony do posiadania tylko dwóch raÂmion, pomyÅ›laÅ‚ Victor.RzuciÅ‚ na stos ostatniÄ… puszkÄ™.- W naszym Å›wiecie musisz przestrzegać naszych reguÅ‚ - poÂwiedziaÅ‚.- ZaÅ‚ożę siÄ™, że pÅ‚oniesz tak dobrze, jak wszystko inne.Co?Stwór usiÅ‚owaÅ‚ wyrwać z ekranu nogÄ™.Victor poklepaÅ‚ siÄ™ po kieszeniach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]