Podstrony
- Strona startowa
- Hamilton Peter F. Swit nocy 2.2 Widmo Alchemika Konflikt
- Masterton Graham Wojownicy Nocy t.2 (SCAN dal 91
- Koontz Dean R Moonlight Bay T 2 Korzystaj z nocy
- Przez bezmiar nocy Veronica Rossi
- Smith Martin Cruz Skrzydla nocy
- M. Weis, T. Hickman Smoki zimowej nocy
- Weis M., T. Hickman Smoki zimowej nocy
- Księga Tysišca i jednej nocy (2)
- Christie Agatha Wczesne sprawy Poirota (3)
- Borland C Builder 6 Book
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oczkomarcelka.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kane natknÄ…Å‚ siÄ™ na coÅ›, co mogÅ‚oby być Å›ladem zaginionych pustynnych szlaków, prowadzÄ…cych do baÂjecznych gór we wschodniej części kontynentu.ZdecydowaÅ‚ siÄ™ jechać tym szlakiem.Od czasu do czasu odkrywaÅ‚ kamieÅ„, na którym widniaÅ‚y zamazane hieroglify, przypominajÄ…ce te nakreÅ›Âlone w ksiÄ™gach starej wiedzy o Å›wiecie.Chociaż mogÅ‚y być takÂże artystycznym oszustwem wiatru i lodu.Mimo mÄ™czarni, jakie przechodziÅ‚, nie mógÅ‚ nic wymyÅ›lić, aby przerwać jednostajnÄ… pustkÄ™.WidziaÅ‚ tylko rozrzucone karÅ‚owate drzewka i rzucajÄ…ce siÄ™ w oczy sÅ‚upy z agatowego drewna.Na wierzchoÅ‚kach sÅ‚upów rosÅ‚o trochÄ™ trawy.Przyjemny widok dla czÅ‚owieka, który przez wiele dni nie spotkaÅ‚ nawet jaszczurki.Może próba przebycia pustyni, o której nikt nic nie wiedziaÅ‚, nie byÅ‚a rozsÄ…dnÄ… decyzÂjÄ…? PrzydaÅ‚oby siÄ™ przynajmniej wiÄ™cej żywnoÅ›ci.Ale magik nie myÅ›laÅ‚ o tym, co zrobi, gdy okolicznoÅ›ci przestanÄ… mu sprzyjać.Od lat realizowaÅ‚ swoje dziwne i nieodpowiedzialne pomysÅ‚y, nie przejmujÄ…c siÄ™ tym wcale.Ze spokojem pogratulowaÅ‚ sobie drogi, jakÄ… wybraÅ‚.DziÄ™ki niej nie Å›cigaÅ‚ go żaden z jego nieÂprzyjaciół.Zza rzadkiej mgÅ‚y wyÅ‚oniÅ‚y siÄ™ góry.WyglÄ…daÅ‚y jak rzÄ…d bezÂbarwnych i zniszczonych zÄ™bów.Ich pojawienie siÄ™ byÅ‚o powoÂdem do optymizmu.Kane ucieszyÅ‚ siÄ™, że przynajmniej przekroczyÅ‚ pustyniÄ™.Ale nadzieja zniknęła, kiedy późne, popoÅ‚udniowe sÅ‚oÅ„ce ukazaÅ‚o bardziej pionowe zbocza niż przypuszczaÅ‚.OkaÂzaÅ‚o siÄ™, że na kruszejÄ…cych skaÅ‚ach i urwiskach pokrytych piaÂskiem nie byÅ‚o żadnego życia.Jedynie czarne grupy podwójnych krzewów urozmaicaÅ‚y krajobraz.Od skoÅ›nej skaÅ‚y odbijaÅ‚y siÄ™ promienie sÅ‚oneczne.TÄ™czowy blask padaÅ‚ na dużą pÅ‚ytÄ™ skamieniaÅ‚ego drewna, która wyglÄ…daÅ‚a jak ogromny, bÅ‚yszczÄ…cy klejnot.Ciemność przyniosÅ‚a niespodziewany zapach palÄ…cego siÄ™ drewna - dobrze znany, jakby domowy - niezwykÅ‚y w tej rozÂlegÅ‚ej pustce.Kane dotknÄ…Å‚ lekko swej brudnej rdzawej brody, okalajÄ…cej tak samo brudnÄ… twarz.WyrwaÅ‚ kilka pasemek poÂwiewajÄ…cych rudych wÅ‚osów, wychodzÄ…cych na czoÅ‚o spod skóÂrzanej opaski, poÅ›rodku której bÅ‚yszczaÅ‚ lazurowy kamieÅ„.WciÄ…gnÄ…Å‚ nocne powietrze z niewiarÄ… w powodzenie tej wypraÂwy.Wspinaczka posuwaÅ‚a siÄ™ naprzód.RobiÅ‚o siÄ™ coraz cieÂmniej.U podstawy gór zapraszajÄ…co migotaÅ‚ pÅ‚omieÅ„ zwykÅ‚ego ogniska.Nie byÅ‚o powodu, aby uważać je za coÅ› specjalnego.BiorÄ…c pod uwagÄ™ odlegÅ‚ość, musiaÅ‚o być dosyć duże.Kane prowadziÅ‚ swego konia.Ostrożnie, przy Å›wietle księżyÂca, szukaÅ‚ najlepszej drogi przez piasek.PoczuÅ‚ skrÄ™cajÄ…cy ból w żoÅ‚Ä…dku.Pewniej ruszyÅ‚ w kierunku obozowiska, ciÄ…gle obliczaÂjÄ…c dÅ‚ugość odcinka oddzielajÄ…cego go od niego.Nic nie wskaÂzywaÅ‚o na to, że ktoÅ› tutaj zamieszkuje.Na takim pustkowiu życie wydawaÅ‚o siÄ™ niemożliwe.Chyba tylko inni wÄ™drowcy mogli rozpalić to ognisko.Kane nie domyÅ›laÅ‚ siÄ™ nawet, kim byli i co mogÅ‚o ich tu sprowadzić.Wiadomo, kto zasiedla półÂnocno-zachodni półksiężyc Wielkiego PoÅ‚udniowego KontynenÂtu.W tej części, wraz ze Å›witem, mogÅ‚y pojawić siÄ™ istoty odÂmienne od ludzi.Kimkolwiek byÅ‚ ten, który rozpaliÅ‚ ogieÅ„, jadÅ‚ teraz gotowane miÄ™so i nie musiaÅ‚ być zupeÅ‚nie obcy.Po rozmiarze ogniska KaÂne sÄ…dziÅ‚, że to jakieÅ› spotkanie koczowników lub dzikich, prawdopodobnie pochodzÄ…cych z osady, która nie leży w góÂrach.Opanowany myÅ›lÄ… o gorÄ…cym posiÅ‚ku, magik oblizaÅ‚ wyschniÄ™te wargi.UwolniÅ‚ swój miecz z siodÅ‚a i przewiesiÅ‚ go przez plecy tak, że znana mu rÄ™kojeść wysunęła siÄ™ pewnie do przodu ponad prawym ramieniem.DotkniÄ™ta pochwa puÅ›ciÅ‚a zabezpieczenie.Teraz wystarczyÅ‚o tylko chwycić za rÄ™kojeść, aby za pomocÄ… sprężyny ostrze uwolniÅ‚o siÄ™ samo.Kane ostrożnie zbliżyÅ‚ siÄ™ do obozowiska.IIDWÓCH PRZY OGNISKUDo nosa Kane'a doleciaÅ‚ zwierzÄ™cy zapach.Bardziej cierpki niż ostry.PalÄ…ce siÄ™ drewno i gotowane miÄ™so.TrzaskajÄ…ce ognisko zasÅ‚aniaÅ‚o skurczonÄ… postać.Magik trÄ…ciÅ‚ lekko konia i przejeÂchaÅ‚ w miejsce, z którego miaÅ‚ lepszy widok.ChciaÅ‚ upewnić siÄ™ w swych przypuszczeniach.ÅšciÄ…gnÄ…Å‚ twarz, jakby coÅ› sobie przypominaÅ‚.Tylko jeden czÅ‚owiek siedziaÅ‚ przy pÅ‚omieniach Âjeżeli giganta można nazwać czÅ‚owiekiem.Kane widywaÅ‚ siÄ™ z tymi istotami i rozmawiaÅ‚ podczas swych wÄ™drówek, ale ostatnio nie byÅ‚o Å‚atwo natknąć siÄ™ na nie.WiedziaÅ‚, że giganci sÄ… dumni i nierozmowni.TrzymajÄ… siÄ™ w grupie skÅ‚adajÄ…cej siÄ™ z kilku osób.GardzÄ… wysokÄ… pozycjÄ… ludzkiej cyÂwilizacji.Å»yjÄ… na pół dziko.OsiedlajÄ… siÄ™ na terenach nieodwieÂdzanych przez ludzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]