Podstrony
- Strona startowa
- Brust Steven Vald Taltos 04 Taltos
- § Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy Gordianusa
- Saylor Steven Roma sub rosa t Dom Westalek
- Saylor Steven Roma sub rosa t Rzymska krew
- Steven Rosefielde, D. Quinn Mil Masters of Illusion, American L
- [4 1]Erikson Steven Dom Lancu Dawne Dni
- Brust Steven Vald Taltos 05 Feniks
- Brust Steven Vald Taltos 03 Teckla
- Wagner Karl E Wichry Nocy (2)
- Nad Niemnem Orzeszkowa E
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kress-ka.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Być może więcej niż sama Uruth.Trull ponownie spojrzał w dół, na pokrytą pleśnią smoczą czaszkę spoczywającą na dnie czeluści.– Skąd wiesz, że to Scabandari Krwawooki?– Stąd, że to wdowy go tu przyniosły.Kobiety przekazywały sobie tę wiedzę z pokolenia na pokolenie.– A Hannan Mosag?– Uruth wie, że był w tym miejscu.Pozostaje tajemnicą, w jaki sposób odkrył prawdę.Uruth nigdy nie powiedziałaby o tym mnie i Binadasowi, gdyby nie była zdesperowana.Król-czarnoksiężnik czerpie moc ze śmiercionośnych źródeł.Czy jego myśli są wypaczone? Jeśli nawet przedtem nie były, teraz na pewno już są.Trull nie spuszczał wzroku z czaszki.To była brutalna, gwałtowna egzekucja, ta pancerna pięść.– Lepiej liczmy na to – wyszeptał – że pradawni bogowie naprawdę odeszli.Rozdział czwartyPod każdym pływem ukrywają się następnea powierzchnia wodynie utrzymuje ciężaruporzekadło Tiste EdurNerecy wierzyli, że Tiste Edur są dziećmi demonów.Że mają we krwi popiół, który barwi ich skórę.Spojrzeć w oczy jednego z nich znaczyło zobaczyć siwiznę świata, plamy kalające słońce oraz szorstką skórę samej nocy.Gdy wojownik Hirothów imieniem Binadas podszedł do ich grupy, rozległo się trwożne zawodzenie.Nerecy padli na kolana, okładając swe twarze i piersi pięściami.Buruk Blady przeszedł wzdłuż ich szeregu, wykrzykując przekleństwa i wywrzaskując żądania, ale oni byli głusi na jego słowa.W końcu kupiec zwrócił się ku Seren Pedac oraz Hullowi Beddictowi i wybuchnął śmiechem.Hull zmarszczył brwi.– To przejdzie, Buruk – zapewnił.– Och, naprawdę? A czy sam świat również pewnego dnia przejdzie? I nasze życie, niesione jak pył na porywistym, śmiercionośnym wietrze? Tylko po to, by po jego przejściu opaść na ziemię bez czucia i pozbawić wszelkiego znaczenia wszystkie te szaleńcze pląsy? Ha! Szkoda, że nie wynająłem Faraedów!Seren Pedac skupiła uwagę na zbliżającym się Tiste Edur.To był łowca.Zabójca.Ktoś, kto zapewne również posiadł dar długiego milczenia.Potrafiła sobie wyobrazić, jak ten Binadas i Hull Beddict siedzą razem przy ognisku gdzieś w głuszy.Przez cały wieczór, noc i następnie ranek zamieniliby najwyżej kilka słów.Podejrzewała też, że nawiązałaby się między nimi potężna, głęboka przyjaźń.To właśnie były męskie tajemnice, tak niepojęte dla kobiet.Milczenie mogło zwiastować połączenie ścieżek.Garść pozbawionych znaczenia słów potrafiła powiązać dwa duchy niewysłowionym zrozumieniem.Działały tu siły, które była w stanie wyczuć, a nawet ujrzeć, lecz mimo to na zawsze pozostawała poza nimi.Zdumiona, sfrustrowana i skłonna do niedowierzania.Motek przyjaźni między kobietami wiązały słowa.A także język gestów i min, łączących się z nimi, by utkać gobelin, który – co rozumiała każda kobieta – mógł się rozerwać tylko w jedną stronę, wskutek świadomego, złośliwego działania.Przyjaźń między kobietami miała tylko jednego wroga, a była nim zła wola.Dlatego im więcej słów, tym mocniejsza więź.Seren Pedac większość życia spędziła w towarzystwie mężczyzn, i podczas jej rzadkich wizyt w domu, w Letheras, kobiety, które znała, spoglądały na nią podejrzliwie.Jakby wybrana przez nią droga sprawiała, że jej lojalność stała się teraz podejrzana, zasługująca na nieufność.Przekonała się również z niemiłym zdziwieniem, że ona również czuje się niezręcznie w ich towarzystwie.Haftowały na innych ramkach, używając innych nici.Pozostawały w dysonansie z jej rytmami.Gdy była z nimi, czuła się nietaktowna i grubiańska, uwięziona w swym milczeniu.Odpowiadała na to ucieczką od miasta, od swej przeszłości.Od kobiet.Niemniej jednak, widząc takie krótkie spotkania, takie wymiany niemal obojętnych pozdrowień, czuła się odrzucona o krok w tył – niemalże fizycznie.Wykluczona.Dzieliła z nimi ten teren, tę ścieżkę z jej skałami i drzewami, a mimo to przebywała w innym świecie.Stwierdzenie, że mężczyźni są nieskomplikowani, byłoby pójściem na łatwiznę, pomyślała, uśmiechając się do siebie szyderczo.Co prawda, gdyby się nie znali, mogliby teraz kręcić się wokół siebie i obwąchiwać nawzajem pod ogonami.Podobne sytuacje skłaniały do konkluzji, które odrzucały wszelkie myśli o skomplikowaniu, podsuwając na ich miejsce cały zastęp pocieszających uogólnień.Spotkanie dwóch mężczyzn, którzy byli przyjaciółmi, niweczyło jednak podobne uogólnienia i podważało zrodzoną z nich pogardę, nieuchronnie prowadząc kobietę do gniewu.I dziwnego, złośliwego pragnienia, by stanąć pomiędzy nimi.Na kamienistej plaży mężczyzna patrzy na ziemię i widzi jeden kamień, a potem drugi i trzeci.Kobieta patrzy na ziemię i widzi.kamienie.Być może jednak to również jest uproszczenie.Liczba pojedyncza dla mężczyzn i liczba mnoga dla kobiet.Zapewne wszyscy nosimy w sobie fragmenty jednego i drugiego.Tylko nie lubimy się do tego przyznawać.Był wyższy od Hulla
[ Pobierz całość w formacie PDF ]