Podstrony
- Strona startowa
- Assollant Alfred Niezwykłe choć prawdziwe przygody kapitan (2)
- Alfred Musset Spowied dziecięcia wieku
- de musset alfred spowied dziecięcia wieku
- Alfred Hitchcock Tajemnica czlowieka z blizna
- Hitchcock Alfred Tajemnica krzyczacego zegara
- Alfred Rambaud Piercień cezara
- Szklarski Alfred Sobowtor profesora Rawy (SCAN d
- Alfred Szklarski Tajemnicza wyprawa Tomka (2)
- Podpalacze Ludzi t.1
- Gulland Sandra Kochanka Słońca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- vader.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było to wszakże niepotrzebne.Konie, jakby zrozumiały ogrom niebezpieczeństwa, rzuciły się pędem w kierunku wzgórz, wśród których zniknęły szybkonogie emu.Bosmana ogarnął straszny niepokój.Na morzu czuł się, jak u siebie w domu.Wiedział, co należy czynić w czasie sztormu, potrafił walczyć z cyklonami i tajfunami, lecz nie orientował się zupełnie, w jaki sposób uchronić siebie i chłopca przed straszliwym pyłem niesionym przez wiatr z Centralnej Australii.Tymczasem konie z wielkim trudem zbliżały się do wzgórz.Gryzący pył wirował w powietrzu, zmuszał ludzi i zwierzęta do zamykania powiek, toteż wierzchowce potykały się co chwila na twardej, popękanej z gorąca ziemi.W końcu jednak bieg koni stał się równiejszy i szybszy.Bosman otworzył oczy.Ku swej radości stwierdził, że znajduje się już w małym parowie, który osłaniał ich trochę przed natarczywym pyłem niesionym przez wiatr.Zaraz pocieszył swego towarzysza:- No, brachu, głowa do góry! Chyba przycupniemy tu gdzieś pod skałą i przeczekamy burzę.Że też nie ma z nami twego ojca lub choćby Bentleya.Oni wiedzieliby przynajmniej, jak trzeba zachować się w takiej sytuacji.- A pan Smuga? - zapytał Tomek drżącym głosem, dotykając dłonią obolałych oczu.- A co chcesz od pana Smugi? - zniecierpliwił się bosman.- Chciałem jedynie zapytać, czy pan Smuga również wiedziałby, co należy teraz uczynić.- Och, ten na pewno zwąchałby od razu, co w trawie piszczy - odparł bosman markotnym tonem.- A pan nie wiedział?- Ano, bracie, co tu wiele gadać! Nie wiedziałem! Najlepiej chyba zrobimy, jeśli przeczekamy burzę w tym parowie.- Oczywiście, że musimy przeczekać tutaj burzę - przytaknął Tomek.- Słyszałem, że na Saharze burze piaskowe zasypują niekiedy całe karawany.Najlepiej byłoby znaleźć jakąś pieczarę.Mam wszędzie pełno pyłu.Tak gorąco i duszno.To prawdopodobnie tutaj Sturt ginął z pragnienia i upału.Bosman przerwał wycieranie oczu chusteczką i zapytał z niepokojem:- Co to był za jegomość ten Sturt?- To jeden z odkrywców australijskich.Opowiedział mi o nim pan Bentley.Sturt nie mógł się nawet uczesać, gdyż rogowe grzebienie popękały z gorąca.Na szczęście ja mam blaszany grzebyk!- A co się stało z tym podróżnikiem?- Groziła mu ślepota i umarł później wskutek dużego wyczerpania - wyjaśnił Tomek.- Tfu, do licha! Ładna mi pociecha!- Szkoda, że nasz sławny podróżnik już nie żyje - ciągnął chłopiec.- Ten na pewno potrafiłby doprowadzić nas bezpiecznie do obozu.- Kogo znów tam wymyśliłeś?- Mówię o Pawle Strzeleckim.- Nie wspominaj teraz wszystkich umarlaków - rozgniewał się trochę przesądny marynarz.- Możesz tym ściągnąć na nas nieszczęście.- Nie ma obawy, nic się nam nie stanie!- Takiś tego pewny?- Czy zapomniał pan o tym wróżbicie z Port Saidu? Nie ostrzegał mnie przed burzą piaskową, więc nic nam się nie stanie.Jestem tylko ciekaw, co miał na myśli mówiąc, że znajdę to, czego inni będą szukali bezskutecznie?- Trochę sprawdziła się ta wróżba - wtrącił bosman z uśmiechem.- Prorokował ci jednego przyjaciela, a masz już aż trzech.- To prawda! Widzę, że pan pamięta wróżbę.Według niej, ten przyjaciel miał nigdy nie wypowiedzieć ani słowa.Gdyby pan teraz wskutek burzy piaskowej stracił głos, wróżba sprawdziłaby się całkowicie.- Sen mara, Bóg wiara, brachu.Pamiętani tylko dobre wróżby, a w złe nie wierzę - odparł bosman siląc się na wesołość, jakkolwiek zupełnie nie był zachwycony pomysłem swego towarzysza.Rozmawiając rozglądał się po wąskim parowie w poszukiwaniu bezpiecznego schronienia.Dojrzał wreszcie głęboką wnękę w stromej ścianie.- Tutaj zarzucimy kotwicę i przeczekamy burzę piaskową - powiedział, zatrzymując zdrożonego konia.Szybko rozkulbaczyli wierzchowce i przywiązali je arkanami do rosnących tu krzewów.Po chwili, rozebrani niemal do naga, siedzieli na gorącej ziemi, przytulając się do skały, która chroniła znośnie od gorącego wichru i gryzącego pyłu.Olbrzymi upał oraz zmęczenie gonitwą za emu sprawiły, że Tomek usnął wkrótce z głową opartą na siodle.Teraz przynajmniej poczciwy bosman Nowicki nie musiał ukrywać swego niepokoju.Wytarł starannie chustką obolałe oczy, po czym owinął koszulą własny karabin i broń Tomka, aby zabezpieczyć je w ten sposób przed wszędzie wdzierającym się czerwonym płynem.Po dokonaniu tego legł na rozgrzanej ziemi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]