Podstrony
- Strona startowa
- Herbert Frank Zielony Mozg (SCAN dal 970)
- King Stephen Zielona Mila
- Stephen King Zielona Mila (2)
- Stephen King Zielona Mila (3)
- Flagg F. Smazone zielone pomidory
- Ania04 Ania z Szumiacych Topoli
- Ania03 Ania na uniwersytecie
- Ania02 Ania z Avonlea
- Thorne Nicola Powrot do Wichrowych Wzgorz
- Lewis Susan Skradzione marzenia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sp8skarzysko.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.XXIV.Wychowankowie panny Stacy urządzają koncertNadszedł październik i Ania mogła znowu zacząć chodzić do szkoły.Był to cudny październik w czerwieni i złocie; w łagodne poranki doliny stały pełne delikatnych mgieł, niby rozwieszonych przez wieszczkę jesieni, aby słońce mogło je wysuszyć.Mgły te mieniły się wspaniałymi barwami: ametystową, perłową, srebrną, różową i niebieskawą.Rosa była tak ciężka, że pola wyglądały niby okryte srebrnym płaszczem.W gęstym lesie przechodzień stąpał po stosach zwiędłych, szeleszczących liści, które wypełniały wszystkie kotlinki.W Alei Brzóz utworzyły się żółte sklepienia, a pomiędzy drzewami słały się zeschnięte, brunatne paprocie.W powietrzu unosił się ostry, orzeźwiający zapach, którym rozkoszowały się dziewczęta dążące żwawo i chętnie do szkoły.Jakże przyjemnie było Ani zasiąść znowu za ciemnym pulpitem obok Diany, zobaczyć Ruby Gillis, życzliwie uśmiechającą się ku niej poprzez przejścia między ławkami, Carrie Sloane, przesyłającą jej miłe bileciki, i Julię Bell, ofiarowującą koleżance najdelikatniejsze kawałki żywicy.Ania, temperując swój ołówek i układając zeszyty w szufladzie, westchnęła z zadowoleniem.„Życie w istocie jest bardzo zajmujące” — pomyślała.W nowej nauczycielce znalazła Ania prawdziwego i pomocnego przyjaciela.Panna Stacy była to wesoła i niezmiernie sympatyczna młoda osoba, ze szczęśliwym darem zjednywania sobie uczuć swych uczni oraz umiejętnością wydobywania z tych młodych istot wszystkich zalet umysłowych i moralnych.Ania rozwijała się jak kwiat pod jej dobroczynnym wpływem i roztaczała w domu przed podziwiającym ją Mateuszem i krytycznie usposobioną Marylą pełne zachwytów opisy zajęć i zamierzeń szkoły.— Kocham pannę Stacy całym sercem, Marylo.Jest taką prawdziwą damą i przemawia słodkim nad wyraz głosem.Kiedy się zwraca do mnie, czuję instynktownie, że powie: „Aniu!” Dziś po południu recytowałyśmy poezje.Żałuję bardzo, żeście nie słyszeli, gdy deklamowałam „Maria, królowa szkocka”.Włożyłam w ten utwór całą moją duszę.Kiedyśmy wracały do domu, Ruby Gillis wyznała mi, że gdy mówiłam wiersz: „Żegnaj, kobiece moje serce”, zimny dreszcz ją przeniknął.— Musisz mi to zadeklamować któregoś dnia, gdy będę w stodole — poprosił Mateusz.— Bardzo chętnie — odpowiedziała Ania zamyślona — lecz nie wiem, czy potrafię to zrobić równie dobrze.Nie będę przecież tak wzruszona jak wówczas, gdy czułam, że cała szkoła słucha mnie z zapartym tchem.Jestem prawie pewna, że nie potrafię wywołać u Mateusza zimnego dreszczu.— Pani Linde mówi, że ona doznała też zimnego dreszczu widząc, jak wasi koledzy wdrapywali się w piątek po południu na wierzchołki wielkich drzew u państwa Bellów, szukając gniazd wronich — wtrąciła Maryla.— Dziwi mnie, że panna Stacy pozwala na to.— Ależ gniazdo wronie było nam koniecznie potrzebne do pogadanki przyrodniczej — objaśniła Ania.— Było to podczas popołudniowej wycieczki.Nasze wycieczki są wspaniałe, Marylo.Panna Stacy objaśnia wszystko prześlicznie.Następnie piszemy wypracowania, których treścią są właśnie te wspólne przechadzki.A moje ćwiczenia są zwykle najlepsze.— Jesteś bardzo zarozumiała twierdząc coś podobnego.Jedynie nauczycielka mogłaby wydać sąd o tym.— Właśnie i ona to mówi.Ale pomimo wszystko nie jestem wcale zarozumiała.Jakże mogłabym być zarozumiała, skoro jestem tępa w geometrii.Chociaż w ostatnich czasach zaczynam trochę więcej pojmować.Panna Stacy wykłada tak jasno! Jednakże nie łudzę się wcale, że kiedykolwiek będę mocna w tym przedmiocie, a zapewniam Marylę, że to bardzo poniżające uczucie.Lecz szalenie lubię pisywać wypracowania.Najczęściej panna Stacy pozwala nam wybierać dowolne tematy, ale w przyszłym tygodniu będziemy pisali o jakiejś sławnej osobistości.Trudno jest wybrać znakomitego człowieka spośród tak wielu, którzy żyli.Ach! Jakże to przyjemnie być znakomitością, o której po śmierci dzieci w szkołach będą pisały wypracowania! Jakże pragnęłabym być sławną! Kiedy dorosnę, zostanę pielęgniarką i udam się na pole bitwy jako siostra miłosierdzia.Rozumie się, jeżeli nie wyjadę za granicę jako misjonarka.Byłoby to niezmiernie romantyczne, ale misjonarz musi być bardzo dobry, a ja tak dobrą, niestety, być nie potrafię… Wie Maryla? Codziennie rano mamy ćwiczenia gimnastyczne.Wyrabia to zręczność ruchów i podobno ułatwia trawienie.— Ułatwia trawienie! — powtórzyła z przekąsem Maryla, przekonana, iż te wszystkie innowacje są wariactwem.Wkrótce jednak popołudniowe wycieczki, piątkowe deklamacje i ćwiczenia gimnastyczne zbladły wobec projektu, jaki panna Stacy w listopadzie przedstawiła swym wychowankom.Otóż powzięła myśl, aby młodzież szkolna z Avonlea urządziła w święto Bożego Narodzenia koncert, z którego dochód mógłby być użyty na chwalebny cel zakupienia chorągwi szkolnej.Cała szkoła jednogłośnie przyklasnęła temu projektowi i wszyscy zabrali się natychmiast do układania programu.Spośród rozentuzjazmowanych artystów—amatorów najbardziej zapalona była, rozumie się, Ania Shirley, która całą duszą i sercem oddała się tej sprawie, hamowana bezustannie przez sceptyczną krytykę Maryli, uważającej cały pomysł za nowe wariactwo.— Nabijają wam głowy głupstwami i zabierają czas przeznaczony na odrabianie lekcji — mruczała.— Nie uznaję potrzeby urządzania koncertów przez dzieci, które wskutek tego stają się próżne, zarozumiałe i włóczą się nie wiadomo gdzie.— Ale jaki to ważny cel! — broniła Ania.— Przecież chorągiew będzie potęgowała ducha patriotyzmu.— Banialuki! Miłość ojczyzny najmniej zajmuje w tej chwili wasze myśli.Pragniecie tylko przyjemnej rozrywki!— Być może.Ale cóż to złego, jeśli rozrywka da się połączyć z miłością ojczyzny? To bardzo przyjemnie móc urządzić koncert.Będziemy mieli sześć śpiewów chóralnych, a Diana zaśpiewa solo.Ja biorę udział w dwóch dialogach: „Towarzystwo zwalczania plotkarstwa” i „Królowa elfów”.Chłopcy także powiedzą dialog.Będę deklamowała dwa razy.Drżę cała, gdy myślę o tej chwili, ale jest to jakiś przyjemny dreszcz.Na końcu będzie żywy obraz: „Wiara, Nadzieja i Miłość”.Wyobrażać je będą: Diana, Ruby i ja, wszystkie trzy w bieli, z rozpuszczonymi włosami.Ja będę Nadzieją z rękami splecionymi… ot tak… z oczami wzniesionymi w górę.Ról moich będę się uczyła na strychu.Nie trwóżcie się aby, słysząc westchnienia i jęki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]