Podstrony
- Strona startowa
- Cussler Clive, Perry Thomas Przygoda Fargo 05 Piaty kodeks Majow
- Louis Gallet Kapitan czart przygody Cyrana de Bergerac
- Barrie James Matthew Przygody Piotrusia Pana (2)
- Hasek Jaroslaw Przygody dobrego wojaka Szwejka 2
- Doyle Arthur Conan Przygody Sherlocka Holmesa (2)
- Conan Doyle A. Przygody Sherlocka Holmesa
- Przygody Hucka Twain
- Przygody Sherlocka Holmesa
- Selección de Partidas Comentadas de Miguel Najdorf
- Paulo Coelho Jedenascie minut
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sp8skarzysko.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krawiec zmierzył i powiedział, że coma nie starczyć.Wtedy wieśniak w chciwości swojej podejrzewając, że krawiec chce muukraść kawałek sukna, zapytał, czy nie starczy aby na dwa kaptury.Czemu nie, zgodził siękrawiec, starczy i na dwa.A na trzy? Krawiec przytaknął.Tak doszli do pięciu kapturów.Kiedy zaś wieśniak przyszedł dziś po odbiór zamówionych kapturów i krawiec mu je oddał ten nie tylko nie chciał zapłacić, lecz domagał się, żeby krawiec odwrotnie zapłacił jemualbo oddał nietknięte sukno.Tak wyglądał konflikt opowiedziany przez krawca; Sanczo zapytał wieśniaka, czyprzeciwnik jego opisał rzecz zgodnie z prawdą. Owszem przyznał wieśniak ale rozkażcie, wasza dociekliwość, by pokazał moichpięć kapturów.165 Mogę pokazać nie opierał się krawiec oto one, i przysięgam, że zużyłem całe sukno,co mistrzowie cechowi łatwo mogą wymierzyć to mówiąc pokazał pięć kapturkówzdobiących pięć palców jego ręki.Wszyscy bardzo śmiali się na ten widok, a Sanczo Pansa orzekł, zgodnie z zapowiedzią,szybko i sprawiedliwie: Nic nikomu się nie należy, to znaczy krawcu nie należy się za robotę, wieśniakowi nienależy się sukno, a kapturki niech będą oddane ubogim dziewczynkom dla lalek.Następna procesująca się para stanęła przed wielkorządcą: dwóch starców, w tym jeden zlaską trzcinową.Starzec bez laski zeznał, że przed jakimś czasem pożyczył temu drugiemu dziesięć złotycheskudów, które dłużnik miał mu zwrócić, gdy tego zażąda.Długo się nie upominał, a gdy sięw końcu upomniał, starzec z laską odmówił zwrotu, twierdząc, że nie jest mu nic winien.Starzec bez łaski uważał go dotąd za uczciwego człowieka, trapi się więc bardzo tą różnicązdań na temat dziesięciu eskudów.Jeżeli tamten przysięgnie przed sądem, że jest tak, jakmówi, niefortunny wierzyciel uwierzy we własny brak pamięci i da mu spokój. I cóż, starcze z laską, czy przysięgniecie? zapytał z prawdziwą ciekawością Sanczo. Przysięgnę oznajmił zapytany, po czym oddawszy pierwszemu starcowi dopotrzymania swoją laskę trzcinową, żeby nie przeszkadzała w trakcie przysięgi, położył rękęna krzyżu i przysiągł, że choć pożyczył był od starca bez laski dziesięć eskudów, oddał mu jejuż do rąk własnych.Starzec bez laski, trzymający w tej chwili laskę starca z laską, westchnąłi powiedział, że wycofuje sprawę, po czym oddał laskę właścicielowi i obaj wyszli z saliprzyjęć, ukłoniwszy się uprzednio Sanczowi.Ten w zamyśleniu wodził palcem po brwiach inosie, po chwili zaś wyprostował się i rozkazał przywołać z powrotem obydwu starców.Kiedy wrócili, Sanczo poprosił starca z laską o nic innego, tylko właśnie o tę laskętrzcinową, a gdy ją otrzymał, wręczył smutnemu wierzycielowi mówiąc: Teraz dług jest zwrócony.Starzec z laską, a obecnie bez laski, zaczerwienił się; natomiast starzec bez laski, a obecniez laską, nic nie rozumiał. Złamcie tę trzcinę zarządził Sanczo a jeżeli nie jest tak, jak myślę, to jestem ostatnimosłem.Złamano trzcinę i znaleziono w jej wnętrzu ukryte dziesięć złotych eskudów.Wszyscydopytywali się w zdumieniu, jak Sanczo doszedł do tego, na co odrzekł, że nic prostszegokiedy starzec z laską, wręczywszy na chwilę laskę przeciwnikowi, przysięgał, że oddał mudług, to, zakładając, że nie był krzywoprzysiężcą, tylko w wypadku,jeśli miał monety w lasce,mógł w tej chwili nie kłamać, a zarazem nie oddawać długu naprawdę.Trzeci i ostatni sąd tego dnia dotyczył pewnej niewiasty i hodowcy bydła, który ją spotkałw polu.Niewiasta twierdziła, że napadł na nią i zrabował jej cnotę, on zaś utrzymywał, żewszystko odbyło się za wzajemną zgodą i zapłacił jej dostatecznie. A zostały wam jeszcze jakie pieniądze? zapytał gubernator. Mam jeszcze dwadzieścia dukatów w skórzanej kiesce przyznał się hodowca. Oddajcie kieskę tej kobiecie.Hodowca wykonał rozkaz, a kobieta złapała kieskę i dziękując wylewnie sędziemu zasprawiedliwość dla uciśnionych dziewic, opuściła salę.Wtedy Sanczo rozkazał: Biegnijcie za nią, odbierzcie kieskę i wracajcie do mnie.Hodowca pobiegł jak strzała, a po jakimś czasie wrócili oboje, sczepieni w rozpaczliwejwalce o kieskę, której kobieta za nic nie chciała oddać.Pomstowała przy tym głośno narabusia, który w biały dzień na ulicy usiłował jej wydrzeć pieniądze. No i co, wydarł? zapytał Sanczo. Raczej życie by mi wydarł niż moje pieniądze! wykrzyknęła zapalczywie niewiasta.Obcęgami by mi musiał wyrywać, kleszczami, tygrysimi szponami!166 To nie na moje siły powiedział zrezygnowany mężczyzna, puszczając niewiastę.Wówczas gubernator poprosił, żeby pokazała mu kieskę, a gdy ją podała, wręczyłmężczyznie, do kobiety zaś rzekł: Gdybyś z takim samym uporem jak kieski, a nawet o połowę mniejszym, broniła swejcnoty, sam Herkules by ci jej nie zrabował.Idz i nie pokazuj się więcej na wyspie pod karądwustu batów.Obecni znowu zdziwili się rozsądkowi gubernatora, a on przeciągnął się i powiedział, żechyba już dosyć sądzenia jak na pierwszy dzień rządów, teraz zaś chętnie zjadłby czegomokrego
[ Pobierz całość w formacie PDF ]