Podstrony
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Burzy Sagi o Elryku Tom VIII
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoć nas połšczy
- (27) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Skarb generała Samsonowa tom 1
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Noon Jeff Pylki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- szkodnikowo.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chciał pan przypieprzyć zastępcy dyrektora doktorowi Johnowi Ryanowi.- Nie wymieniałem żadnych nazwisk - sprzeciwił się Holtzman.- Ten, kto panu sprzedał te rewelacje, kłamał.Dał się pan podpuścić.- Kto mi to mówi?- Jest pan uczciwym dziennikarzem czy nie?- Co pan ma na myśli?- Jeśli powiem panu coś w absolutnym zaufaniu, wydrukuje pan to później?- Zależy, co to za informacja.Po pierwsze, panowie, do czego zmierzacie?- Zmierzam do tego, panie Holtzman, by panu udowodnić, że ktoś pana okłamał.Sęk w tym, że nie wolno panu podać tego dowodu do wiadomości publicznej, bo naraziłby pan wiele osób.Udowodnię panu, że ktoś pana wykorzystał, żeby upiec własną pieczeń.Chcę się w zamian dowiedzieć, o kogo chodzi.- Przecież wie pan, że informator ma zapewnioną całkowitą anonimowość.To podstawowa zasada etyki dziennikarskiej.- “Etyki” i “dziennikarskiej” - zauważył rozmówca na tyle głośno, że słowa rozbrzmiały ponad meksykańskim rytmem.- Bardzo śmieszne powiedzonko.Czy informatorom, którzy panu nakłamią, także zapewnia pan anonimowość?- Nie, tego się u nas nie praktykuje.- To świetnie.Opowiem panu w takim razie historyjkę, ale pod warunkiem, że nigdy, przenigdy nie ujawni pan tego, co powiem.Dotrzyma pan takiej umowy?- A skąd mam wiedzieć, że nie wprowadza mnie pan w błąd?- Jeśli złapie mnie pan na kłamstwie, może pan śmiało wszystko wydrukować.Umowa stoi? - zapytał Clark.Odpowiedziało mu skinienie głową.- Tylko niech pan pamięta, że jeśli pan to opublikuje, pogniewamy się, bo ja naprawdę nie kłamię.I jeszcze coś: niech pan sobie nie wyobraża, że wolno panu samemu bawić się w śledztwo po tym, co panu powiem.- Strasznie się pan droży.- Pańska decyzja, Holtzman.Wszyscy znają pana jako uczciwego dziennikarza, w dodatku niegłupiego.Wie pan dobrze, że są sprawy, o których nie można pisać.No, przesadziłem, ale są sprawy, które muszą pozostać tajemnicą na długo.Na całe lata.Już mówię, do czego zmierzam.Podpuszczono pana, żeby ponawypisywał pan kłamstw i zaszkodził jednemu facetowi.Nie znam się na dziennikarstwie, ale gdybym sam pisał, wcale by mi się to nie spodobało.Po pierwsze dlatego, że tak się nie robi, a po drugie, że ktoś potraktował mnie jak frajera.- Mniej więcej się z panem zgadzam.W porządku, przyjmuję warunki.- Umowa stoi - odrzekł Clark, po czym przez dziesięć minut opowiadał Holtzmanowi, kim jest Carol Zimmer.- O jaką akcję chodzi? Gdzie dokładnie zginął ten sierżant?- Przepraszam, kolego, ale niech pan sobie nawet nie zadaje trudu, żeby to sprawdzać.Prawdziwą odpowiedź zna w Stanach mniej niż dziesięć osób.- Kłamstwo Clarka miało ręce i nogi.- Nawet jeśli zgadnie pan w końcu, o kogo chodzi, nikt nie powie panu słowa.Nie wolno.Mało kto z własnej woli chlapie o tym, jak to popełnił przestępstwo.- Carol Zimmer?- Och, może pan sam sprawdzić większość szczegółów.Adres, sklepik, klinika, w której urodził się tamten dzieciak, kto asystował, kto odbierał poród.Holtzman zajrzał do notatek.- Chodzi o jakąś grubszą aferę, prawda? Clark spojrzał na niego przeciągle i uciął:- Mnie potrzebne tylko nazwisko.- Po co?- To już nie pana sprawa.- Po co Ryanowi to nazwisko?- Ryan nie wie nawet, że rozmawiamy.- Gówno prawda.- O, panie Holtzman.Właśnie, że prawda.Bob Holtzman był dziennikarskim wygą.Wysłuchiwał już kłamstw z ust prawdziwych ekspertów.Docierały do niego mistyfikacje, przygotowane i obmyślone przez całe sztaby, nieraz też usiłowano uczynić z niego narzędzie politycznej wendety.Holtzman nie cierpiał takich sytuacji, typowych w jego zawodzie.Pogarda, jaką czuł wobec polityków, brała się zwłaszcza z ich nieustannej ochoty, by łamać wszelkie możliwe zasady.Ilekroć polityk złamał dane słowo, głosił publicznie najdziksze kłamstwa, brał pieniądze od ofiarodawcy i wypadał z sali, by natychmiast odpłacić się za dar jakąś przysługą, nazywano to “polityką” i machano ręką.Holtzman wiedział, że tak być nie powinno.Mimo lat cynizmu, wciąż trwał w nim idealista, który niegdyś ukończył Instytut Dziennikarstwa przy Uniwersytecie Columbia.Holtzman jako jedna z nielicznych osób w Waszyngtonie pamiętał dawne ideały i od czasu do czasu gorzko żałował, że je utracił.- Zakładając, że uda mi się potwierdzić pańską historię.Co będę z tego miał?- Na pewno satysfakcję, panie Holtzman.Być może nic poza tym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]