Podstrony
- Strona startowa
- Rice, Anne Lestat 'Opowiesc o zlodzieju cial'
- Rice Anne Wywiad z wampirem (SCAN dal 702 (2)
- Rice Anne Krzyk w niebiosa (SCAN dal 961)
- Rice Anne Opowiesc o zlodzieju cial (SCAN
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 4
- Burroughs Edgar Rice Ksiezniczka Marsa
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 1 (2)
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 3 (2)
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 3
- Mochnacki M. Powstanie Narodu Polskiego (ksiega I) (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- epicusfuror.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. I żyletkę uzupełniła April. Ale to będzie jutro.Dziś mamy pilniejsze sprawy.Trzeba zgromadzić całą kompanię.Pamiętasz chyba, że mamy gości? Jak się pozbyłaś tych dwóch panów? Ach, drobiazg! odparła April. Po prostu podpaliłam jeszcze jeden dom. Z tego lepiej nie żartuj powiedziała Dina. Chodzmy, trzeba znalezć Archie-go.Może biedak jest w opałach?April przybladła na wspomnienie tego niebezpieczeństwa.Biegnąc po schodachobok siostry, oznajmiła: W razie czego zrobimy mu murowane alibi.Powiemy, że był z nami przez całyczas aż do chwili wybuchu pożaru. Byle nie złapali go na gorącym, uczynku westchnęła Dina. Ten cymbał sier-żant wspomniał, że ogień został podłożony. Nie powiedział, kto to zrobił wysapała April. Nie martw się, nawet gdybyzłapali Archiego, my go jakoś wyratujemy. Musimy stwierdziła Dina. Bądz co bądz, rodzony brat! Szczęście, że przy-najmniej wybrał dom nie zamieszkany!Z miejsca, gdzie kończyły się schody ogrodowe, było już widać wyraznie scenę po-żaru: czerwone smugi dymu, wystrzelające od czasu do czasu płomienie, pięć sikawekstrażackich i ciemny krąg widzów dokoła.Dziewczynki pobiegły teraz ścieżką.Nie ubiegły jeszcze dziesięciu kroków, gdy wpadły na małą, zdyszaną i bardzo pod-nieconą figurkę. Ha! krzyknął Archie. Właśnie po was wracam.Nie możecie przecież stra-cić całego pożaru.Spieszcie się, to zdążycie jeszcze zobaczyć, jak się dach zapadnie. I podskakując z niecierpliwości, poganiał: Prędzej, prędzej! Ach, Archie! jęknęła Dina. Jak mogłeś zrobić coś podobnego!Archie spojrzał jej w twarz, przestraszył się, nieomal rozpłakał. Bo co? spytał. Czy cię przy tym ktoś widział? badała Dina.91 No, pewnie odparł zaskoczony. Wszyscy mnie widzieli.April odsunęła na bok Dinę.Wiedziała, że wypytując prosto z mostu nic z brata niewyciągną.Siląc się na spokój zagadnęła: Powiedz, Archie, gdzieżeś był w chwili, kiedy wybuchnął pożar? Gdzie miałem być? obraził się Archie. Same kazałyście zrobić coś takiego,żeby policjanci odstąpili od willi.Więc ja z moją Bandą zaraz urządziliśmy w krzakachwilczy dół.Potem Goony miał narobić takiego wrzasku, żeby policjantów na to miejsceściągnąć.Złapaliby się na amen.Ale wtedy właśnie nadjechała straż ogniowa i cała Ban-da poleciała do pożaru.Bill Smith swoją drogą wpadł i tak w pułapkę.A ja, jak zobaczy-łem, że O Hare poszedł drogą do tego palącego się domu, pomyślałem, że już mogę teżtam pobiec, i pobiegłem.Przecież nie co dzień mamy pożar na naszej ulicy! No, mamy szczęście! powiedziała Dina do siostry, oddychając z ulgą. Archietego nie zrobił. Chwała ci, panie! westchnęła do wtóru April. Czego nie zrobiłem? dopytywał się Archie. Nie podpaliłeś domu wyjaśniła Dina.Archie popatrzył na dziewczęta oszołomiony. Co wy znowu pleciecie? Czyście powariowały? Przecież to by było przestępstwo.Kryminał.April ucałowała go, Dina uściskała.Archie wywinął się z siostrzanych objęć. Już dosyć, dosyć! Chodzmy tam, bo się bez nas dach zawali.Ruszyli pędem z pagórka.Strażacy puszczali strugi wody na dom, który od pięciu latstał tutaj, opatrzony tabliczką: ,,Do wynajęcia.Inni zlewali wodą pobliskie zarośla i bu-dynki.W chwili gdy trójka Carstairsów pojawiła się na widowni, przenikliwy gwizdekrozdarł powietrze i strażacy odskoczyli od płonącego domu.W sekundę potem dachrunął z łoskotem, a snop iskier wystrzelił pod niebo.Niby olbrzymi balon uniósł sięw górę kłąb dymu.Strażacy wracali ciągnąc gumowe węże. Widzicie? Mówiłem, mówiłem! entuzjazmował się Archie. Dobrze, dobrze, mówiłeś powiedziała April. Bubądziudz cucichucho. To ci heca! krzyknął Archie i wpadając w tłum widzów zaczął zwoływać Ban-dę: Hej, Slukey, Admirał, Goony! Banda w komplecie ponuro stwierdziła Dina. A my straciłyśmy niemal całewidowisko.Patrz, April, to już koniec.Gdzie się podziali nasi goście?Dym zmienił kolor, płomienie przygasły.Od czasu do czasu tryskały ostatnie iskry.Jedna z sikawek, pozbierawszy sprzęt, odjechała przy akompaniamencie huku silnikai brzęczenia dzwonków.Tłum zaczął się rozpraszać.Teraz poznajdowali się uczestnicy przyjęcia u Carstairsów.Wszyscy zbierali się kołoDiny i April.92 Gdzieście się podziewały cały czas? pytała Joella. Czy widziałyście wszystko? pytała Bunny. Nareszcie, April, szukałem cię wszędzie powiedział Joe. Gdzieście się schowały? pytał Pete. Widziałyście, jak dach się zawalił? pytał Eddie.Wreszcie Mag uściskała Dinę mówiąc: Ach, pożar był naprawdę wspaniały! Cieszymy się, że wam się podobał grzecznie odparła Dina. Zawsze staramysię zabawić gości jak najlepiej.Na przyszły raz urządzi się mały wybuch.Mag z chichotem pobiegła naprzód, goniąc Eddiego.Bunny zaproponowała: A może teraz dla odmiany potańczymy? Głodny jestem! wrzasnął któryś z członków Bandy.Czerwony samochód dowódcy straży ogniowej stał tuż przy chodniku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]