Podstrony
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej Œmierci
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Burzy Sagi o Elryku Tom VIII
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoœć nas połšczy
- (27) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Skarb generała Samsonowa tom 1
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Coelho Paulo Na brzegu rzeki Piedry usiadlam (4)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- akte20.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Choć wiedziała, że wiele ludzi uważa uprawianie miłości zaprzyjemne, sama miała odmienne zdanie.W najgorszym wypadkubyło to dla niej bolesne i upokarzające.W najlepszym, po prostunieprzyjemne.Był to inwazyjny akt.Akt dominacji.Nie mogła zro-zumieć, jak kobietom może się to podobać.Zakładała, że chodzio korzyści majątkowe, bo zadowolony mężczyzna, to często hojnymężczyzna.Wraz z narastającymi jękami, rosło poczucie skrępowaniaLysette.Mimo że ubrana była w swoją ulubioną bladoróżowąsuknię.Rękawy były trochę dłuższe, a gorset nieznacznie wyższyniż dyktowała to obowiązująca moda.Niemniej była to bardzopiękna suknia.Miała nadzieję, że będzie zniechęcać potencjalnychzalotników, ale okazało się, że już sama obecność na tym balu byławyrażeniem zainteresowania. Mademoiselle Marchant.93/272Głęboki, szorstki głos Jamesa przeszył ją na wskroś jak gorącawoda, zmysłowa i sycąca.Odwróciła się, zaskoczona.Dawno nikomu nie udało się jej takpodejść.Uśmiechnęła się szczerze. Pan James, co za miła niespodzianka.Ubrany był w komplet z ciemnego, prawie czarnego weluru.Stroju dopełniał krawat i tym razem zawiązany w skromny, lecz ni-enaganny węzeł.Na głowie miał perukę, ale bardzo prostą.Ustazaciśnięte, spojrzenie twarde.Powinna czuć się onieśmielona jegohardością lub wystraszona intensywnością spojrzenia.Poczuła jed-nak coś zupełnie innego.Coś gorącego i niepokojącego. Dlaczego pani tu jest? Proszę? Widać, że nie chce tu pani być. Po czym pan tak wnosi? Przez ostatnie dziesięć minut obserwowałem, jak pani się tuukrywa.Wyrwał jej się śmiech. To dlaczego pan nie podszedł się przywitać? Proszę najpierw odpowiedzieć na moje pytanie. Czułam, że muszę tu dziś przyjść.Zmrużył nieznacznie ciemne oczy, przyglądając się jej zza oku-larów.Uśmiechnęła się.Te badawcze spojrzenia zaczynałysprawiać jej przyjemność.Fascynacja, którą do niej odczuwał,wprawiała go w zakłopotanie.Podejrzewała, że to mu się niepodoba. Nie mam pojęcia, po co tu przyszedłem mruknął. Może wyjdziemy? zasugerowała, zastanawiając się, czy jejzadanie miało być tak proste, jak podejrzewał Desjardins.Byćmoże właściwie ocenił pana Jamesa. I co mielibyśmy robić? W jego głosie zabrzmiałoniebezpieczeństwo.Ostrzeżenie.94/272 Zakłada pan, że miałam na myśli, iż wyjdziemy stąd razem.Rumieniec oblał mu policzki. Co łączy panią z hrabią? Czy to przesłuchanie? Jesteście kochankami?Lysette wyprostowała się. Jest pan bezczelny. Odwróciła się.Serce waliło jej jak osza-lałe, przepełnione nadzieją, że pobiegnie za nią.Nie rozczarowała się.Stukot jego obcasów o marmurową posadzkę był niecierpliwy,porywczy.Złapał ją za ramię i pociągnął w tył, chowając ją zapaprocią.Gdy podniosła wzrok, ujrzała jego pobladłe, zaciśnięteusta. Dlaczego hrabia zadał sobie tyle trudu, byśmy się tu spotkali?Lysette uniosła brwi. Być może uznał, że potrzebuję towarzystwa mężczyzny, skoromój mąż nie żyje.Oczy Jamesa zapłonęły. Nie jestem na sprzedaż. Cóż za dziwaczne słowa. Serce waliło jej jak oszalałe.%7ładnenotatki i informacje od Desjardins a nie mogły przygotować jej naEdwarda Jamesa. Niemniej to prawda powiedział dobitnie.Zacisnął dłonie najej ramionach. Co za ulga, że wyjaśnił pan to nieporozumienie wyszeptałagłosem zachrypniętym od gorącego powietrza wokół nich. Mam inną teorię wycedził James która znacznie bardziejpasuje do charakteru tego miejsca. Nie wiem, czy chcę ją poznać. Zaczęło brakować jej tchu,więc spróbowała się cofnąć.Obawiała się, że jej na to nie pozwoli.Była w nim frustracja i determinacja, które zdawały się mówić, żenie przyjmuje odmowy.Ale jej obawy okazały się bezpodstawne.Gdy tylko się poruszyła, zwolnił uścisk.95/272 Nie jestem tym, kim byś chciała, żebym był.Lysette zmusiła się do beztroskiego uśmiechu. Z każdą chwilą robi się coraz ciekawiej. Nie jestem ogierem rozpłodowym wypalił. Cóż przełknęła z trudem i słusznie, bo pański urok jestnader wątpliwy.Mógłby pan umrzeć z głodu, gdyby miał pan w tensposób zarabiać na życie.Błysk w jego ciemnych oczach powinien był ją ostrzec, aleszczerze powiedziawszy, nawet przez chwilę nie sądziła, że jestzdolny do tego, by porwać ją w ramiona i namiętnie pocałować.Gdy to uczynił, wyginając jej ciało w łuk i przygniatając je swoim,pozostała bez ruchu przez długą chwilę, zszokowana dotykiem jegozdecydowanych ust na jej wargach.Jego pocałunek był równie per-fekcyjny i przemyślany, jak jego ubiór.Nagle szok zastąpiło uczucie strachu.Do jej płuc nie docierałopowietrze.Zaczęła się szamotać i odpychać Jamesa.W końcuugryzła go w dolną wargę.Klnąc, puścił ją.Nozdrza drgały mu nerwowo, a warga krwawiła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]