Podstrony
- Strona startowa
- Bahdaj Adam Trzecia granica (SCAN dal 803)
- Baczyński Krzysztof Kamil Sen w granicie kuty (2)
- Kres Feliks W Polnocna Granica
- Bahdaj Adam Trzecia granica
- Philip K. Dick Czas poza czasem
- Dav
- Stanislaw Lem Eden (2)
- Fowles John Kolekcjoner
- Jordan Robert Czara Wiatrow cz 1
- Bradford Barbara Taylor GÅ‚os serca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ugrzesia.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aby nawet w takim przypadku możliwe było podjęcie przeciwdziałania, Seldon założył drugą Fundację, o której nikt nie wiedział, nawet naukowcy pierwszej Fundacji.Protagoniści drugiej hołdowali nie technice, ale sile ducha.Ich siły były podobnej natury i dorównywały siłom mutanta, mogły więc zniwelować spowodowane przez niego odchylenie od pierwotnego kierunku.Tyle jeśli chodzi o trylogię Fundacja, której wymowy nie osłabiło także znaczne rozbudowanie jej przez Asimova prawie 30 lat później, połączenie z jego nie mniej znanymi opowiadaniami o robotach w jeden wielki cykl i dodanie zupełnie innego zakończenia, niż było przewidziane.Znowu spiski?Zmierzam do tego, że jak wspomniano na wstępie, wielu czytelników ma odczucie, że podobnie mógłby wyglądać bieg zdarzeń także na Ziemi, w mniejszej skali.Mogą to być pobożne życzenia.Człowiek pragnie, jak stwierdziliśmy, przejrzystego porządku, sensu w tym co na pozór bezsensowne -pragnienie to przyświecało mu w trakcie rozwoju nauk przy wysiłkach podejmowanych w celu wyjaśnienia i skatalogowania skomplikowanych zjawisk naturalnych.Jeszcze łatwiej zrozumieć potrzebę doszukiwania się pod warstwą krwawego globalnego szaleństwa istnienia jakiegoś pilota, jakakolwiek byłaby jego natura.Okoliczność, że akurat Adolf Hitler nie został usunięty z historii, pozwala przypuszczać, że nic ani nikt za kulisami nie osłania homo sapiens.Z innej strony takie oceny potykają się już o to, że po prostu nie wiemy, o co właściwie w tym wszystkim chodzi, nie mówiąc o napawającej grozą czysto teoretycznej możliwości, że świat bez Hitlera być może wyglądałby jeszcze gorzej.Przyznajmy, że jest to skrajny, absurdalny pomysł, niemal już bluźnierczy, który przejmuje człowieka do głębi odrazą, ale -nic nie jest pewne.Poza tym -wracając do naszej analogii -Hitler (tak jak i mutant) na szczęście nie zdołał osiągnąć "ostatecznego zwycięstwa", przy czym niektóre aspekty jego klęski aż do dziś wydają się dość osobliwe i są rozmaicie interpretowane przez historyków.Różnorodne argumenty, mające tłumaczyć, dlaczego "fuhrer" z jednej strony mógł przejawiać niezawodne wyczucie szans militarnych i znaczenia pionierskiej technologii wojennej, a z drugiej strony popełniać błędy jeżące wprost włos na głowie, nie całkiem zadowalają niektórych ekspertów.Sądzą oni -na przekór wszystkim wyjaśnieniom -że decyzji Hitlera o przyjęciu nieortodoksyjnego planu Mannsteina zaatakowania znienacka Francji, uważanej za niemożliwą do zdobycia, nie można pogodzić z jego błędem spod Dunkierki (zdaniem różnych strategów przez te dwa dni, kiedy kolumny pancerne stały w miejscu, wojna została przegrana).Podobnie, zdaniem niektórych interpretatorów, nie sposób pogodzić słusznego poparcia Hitlera dla budowy armat długolufowych czy własnej broni pancernej z jego decyzją o wstrzymaniu prac nad decydującymi o wyniku wojny systemami broni (myśliwiec odrzutowy Me 262, rakiety, niemiecki program atomowy).Choć fachowcy zażarcie spierają się o takie sprawy, to najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem jest i pozostaje naturalnie skokowa zmienność nastrojów w rozbudzonej megalomanii z urojeniem misji dziejowej.Mimo to wolno nam chyba uważać za uzasadnioną spekulację, że pełna cierpień historia krwawego i barbarzyńskiego dwudziestego wieku może mieć ukryte aspekty o nieznanej naturze.Znowu spiski? Czy jeszcze nie mamy dosyć finansowych gnomów, np.z Zurychu, i różnorodnych postaci, które w przeciwdeszczowych płaszczach przemykają się na tajne spotkania, aby tam ściszonym głosem wypowiadać słowa, które wstrząsną światem? I tak, i nie.Zmierzam do tego, że dotychczasowe wyobrażenia są może po prostu zbyt uproszczone, zbyt konserwatywne.Dlatego też w głębi duszy tęsknimy za koncepcjami, jakie dochodzą do głosu w trylogii Asimova Fundacja; za tajnymi działaniami, które nie są tylko negatywnie zorientowane na zysk, ale są po prostu inne, większe, szersze -jednym słowem: zwrócone ku przyszłości.Ponieważ ani dziś nikt nie wie na pewno, ani nikt nie wiedział dawniej, kto przygrywa do tańca gatunkowi ludzkiemu, to czymś więcej niż tylko grą słów może być stwierdzenie wspomnianego już dziadka Aldousa Huxleya, Thomasa Henry'ego Huxleya, zawarte w jego Collected Essays (Esejach zebranych): "Świat jest szachownicą, a przeciwnik w grze jest niewidzialny".Mało znana jest okoliczność, że po drugiej wojnie światowej rządy zmieniały się częściej w drodze zamachu stanu niż w jakikolwiek inny sposób.Ponieważ każdy zamach stanu jest wynikiem spisku, oznacza to ni mniej, ni więcej (to przerażające), że od ponad 50 lat spiski w dziejach świata odgrywały większą rolę niż wszystkie demokratyczne zmiany razem wzięte -tak to widzi przynajmniej Edward Luttwak w swojej książce The Coup d'Etat (Zamach stanu).To byłoby jeszcze do przyjęcia, ostatecznie homo sapiens jest w najdosłowniejszym rozumieniu urodzonym spiskowcem.Już wśród najstarszych znalezisk prehistorycznych znajdują się świadectwa tajnych stowarzyszeń.Malowidła z epoki paleolitu ukazują członków plemion, spotykających się w najbardziej niedostępnych jaskiniach, aby knuć intrygi przeciwko hordom rywali.Każda wspólnota znana antropologii może się poszczycić tajnymi stowarzyszeniami.Są one ze wszech miar normalnym zjawiskiem z punktu widzenia filogenezy.Skoro tak, to dlaczego każdy, kto podejrzewa spisek światowy, i bywa od razu okrzyknięty paranoikiem? Jeśli odmówimy sobie przyjemności wysunięcia argumentu odwrotnego, że właśnie ta skwapliwość w piętnowaniu dowodzi istnienia światowego spisku, to trzeba skonstatować, że różnica między manią prześladowczą a zrozumiałą podejrzliwością wobec działających mocy jest tylko ilościowa.Jeśli ktoś tylko przypuszcza, że kilka.instytucji państwowych "sprzysięgło się", aby mu wyciągnąć pieniądze z kieszeni, to może liczyć na zrozumienie.Jeśli natomiast ktoś żywi niewzruszone przekonanie, że za wszystkimi instytucjami tego świata stoi "tajne dyrektorium", będące wytworem megaspisku, to może się zdarzyć, że kilku panów w białych kitlach pomoże mu przymierzyć wdzianko o nieco przydługich rękawach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]