Podstrony
- Strona startowa
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej Œmierci
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Zwiastun Burzy Sagi o Elryku Tom VIII
- Moorcock Michael Zemsta Rozy Sagi o Elryku Tom VI (SCAN dal
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Courtney Beautifully Broken. Tom 3. Zanim miłoœć nas połšczy
- (27) Miernicki Sebastian Pan Samochodzik i ... Skarb generała Samsonowa tom 1
- Winston S. Churchill Druga Wojna Swiatowa[Tom 3][Księga 2][1995]
- Grisham John Lawa przysieglych
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- plazow.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pierwej jednak postanowił uwiadomić o wszystkim Bruna i Buffalmacca,których szczególnie miłował.Jął więc ich poszukiwać, ażeby nie tracić drogiego czasu popróżnicy i wszystkich wyprzedzić, aliści dopiero w południe znalezć mu się ich udało wklasztorze mniszek, przy drodze do Faenzy, gdzie jakąś robotą zatrudnieni byli.Zziajany, boskwar był ogromny, bez tchu prawie przybiegł do nich, odciągnął ich na bok i rzekł:89 Przyjaciele, jeżeli tylko chcecie, możemy zostać najbogatszymi ludzmi w Florencji.Do-wiedziałem się od pewnego wiarogodnego człeka, że w Mugnone znalezć można pewien ka-mień, mający moc czynienia niewidzialnym posiadacza swego.Sądzę tedy, że bez odwłokipowinniśmy wybrać się na poszukiwanie tego kamienia; obawiam się ustawicznie, aby nasktoś nie uprzedził.Ani chybi znajdziemy go, bowiem jego cechy znam wybornie; gdy go jużraz będziemy mieli, czegóż nam więcej będzie potrzeba? Włożymy go do mieszka, podej-dziemy do jednego z owych stołów wekslarskich, które się uginają pod ciężarem dukatów iinnej monety, i każdy z nas nabierze tyle srebra i złota, ile tylko zechce.Nie zobaczy nas nikt.Takim sposobem w krótkim czasie wzbogacimy się i nie będziemy musieli już po całychdniach walać się farbą i jak pająki po rusztowaniach łazić.Bruno i Buffalmacco, słysząc te niedorzeczne słowa, o mało mu w sam nos śmiechem nieparsknęli, pomiarkowali się jednak, spoglądając na siebie udali wielce zadziwionych i jęligłośno jego zamysł wychwalać.Następnie Buffalmacco spytał go, jak się ów kamyk nazywa?Calandrino, lotnością myśli zgoła nie obdarzony, silił się przypomnieć sobie, aliści popróżnicy, wreszcie zawołał: Ech! co nas tam jego nazwa obchodzić, może, dosyć na tym, że cechy jego i siłę znamy.Radzę zaraz w drogę wyruszać i szukać go. Dobrze, ale powiedz mi najpierw, jak on wygląda rzekł Bruno. Kształt miewa rozmaity odparł Calandrino aliści prawie zawsze jest czarny.Moimzdaniem tedy, winniśmy zbierać wszystkie kamienie czarne, jakie nam w ręce wpadną, pókina właściwy nie natrafimy.Nie traćmy czasu, powiadam, nie traćmy czasu! Jeszcze chwileczkę rzekł Bruno i zwracając się do Buffalmacca dodał: Zamysł Ca-landrina ze wszech miar na pochwałę zasługuje, aliści obecna pora nie wydaje mi się stosow-ną do urzeczywistnienia go, słońce bowiem stoi wysoko, nad samą doliną Mugnone.Wszyst-kie kamienie, spieczone skwarem, białymi wydawać się będą, te nawet, które rano, słońcemnie osuszone, czarnymi się zdają.Krom tego dzisiaj jest dzień powszedni, dużo więc ludzizastaniemy w dolinie.Obaczywszy nas, łatwo odgadną, czego szukamy, i naśladować nasbędą gotowi.Cudowny kamień, zamiast w nasze, w ich ręce wpaść gotów i wówczas całarzecz będzie stracona.Wszystko to zważywszy mniemam, waszego zdania nie przesądzając,że winniśmy wybrać godzinę poranną, w której daleko lepiej czarne kamienie od białych od-różnić można.Udamy się przy tym na miejsce w dzień świąteczny, kiedy w dolinie pusto by-wa.Buffalmacco przyznał słuszność rozumowaniu Bruna.Calandrino, chcąc nie chcąc, uczyniłto samo.Umówili się tedy, że w najbliższą niedzielę rano wybiorą się wszyscy trzej po społu,aby szukać cudownego kamienia; Calandrino zaklął ich na wszystkie świętości, aby nikomusłówka nie zdradzili z tej tajemnicy, którą mu powierzono w zaufaniu.Przy pożegnaniu opo-wiedział im jeszcze nowinki, które słyszał o kraju Bengodi, zaklinając się, że to wszystkoświęta prawda.Wreszcie odszedł.Wówczas dwaj pozostali uknuli między sobą spisek.Nadeszła wreszcie oczekiwana gorąco przez Calandrina niedziela.O świcie porwał sięCalandrino z łoża, przywołał swoich towarzyszy i wyruszył wraz z nimi w drogę.Wyszli zmiasta przez bramę San Galio, wstąpili w koryto rzeki i szukając cudownego kamienia szliprzed siebie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]