Podstrony
- Strona startowa
- Sandemo Margit Saga o Ludziach Lodu t03 Otchlan scr
- Bulyczow Kir Pieriestrojka w Wielkim Guslarze scr
- Rushdie Salman Harun i morze opowiesci scr
- Pratchett Terry Nomow Ksiega Wyjscia scr
- Follet Ken Na skrzydlach orlow scr
- Chmielewska Joanna Studnie Przodkow scr (2)
- Chmielewska Joanna Studnie Przodkow scr
- Kres Feliks W Krol Bezmiarow scr
- Nienacki Zbigniew Niesamowity dwor scr
- Brooke Lauren Heartland 05 Co ma być‡, to bć™dzie
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- fruttidimare.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. W marcu, w Hłubocz-kach.I w Ołomuńcu, na świętego Urbana.Zaiste, szybko się Opawa i morawscy pano-wie z kacerzami dogadują, szybko w układy wchodzą.Cóż na to powiecie, panie Janiez Kravarz?676 Nie wygadujcie ani na mego teścia, ani na morawską szlachtę odburknął panna Jiczynie. I wiedzcie, że dzięki układom z Hłuboczek i Ołomuńca mamy ninie mirna Morawie. A husyci uśmiechnął się wyniośle Kaspar Schlick mają wolne drogi han-dlowe z Polski.Niewiele, oj, niewiele rozumiecie z polityki, panie Janie. Gdyby nas. ogorzałe oblicze Jana z Kravarz poczerwieniało ze złości.Gdyby nas naonczas.Gdy na nas szedł Puchała.Gdyby nas Luksemburczyk wsparł,to byśmy się układać nie musieli. Próżno gdybać wzruszył ramionami Schlick. Ważne, że przez wasze roko-wania husyci teraz mają wolne drogi handlowe przez Opawę i Morawy.A wspomnianyDobko Puchała i Piotr Polak trzymają Szumperk, Uniczów, Odry i Dolany, praktycznieblokują Ołomuniec, rejzami łupią i terroryzują całą okolicę.To oni mają tam mir, niewy.Kiepski zrobiliście interes, panie Janie. Rejzy wtrącił ze złym uśmiechem biskup wrocławski to nie wyłącznie hu-sycka specjalność.Dałem ja heretykom bobu w roku dwudziestym pierwszym w Bro-umovie i pod Trutnovem.Kładło się tam czeskie trupy na chłopa wysoko, a od dymu ze677stosów czarne było niebo.A kogośmy nie ubili i nie spalili, tośmy naznaczyli.Po nasze-mu, po śląsku.Zobaczysz teraz Czecha bez nosa, ręki albo nogi, pewnym bądz, że to potamtej naszej wspaniałej rejzie.Co, panowie, nie powtórzyć nam imprezy? Rok 1425jest rokiem świętym.Może uczcić to wygubieniem husytów? Ja nie lubię mówić popróżnicy, nie zwykłem się też z gadami układać ani mirów z nimi zawierać! Co panna to, panie Albrechcie? Panie Puta? Dodajcie mi do moich jeszcze obaj ze dwieściekopii i piechotę z ognistą bronią, a nauczymy kacerzy moresu.Zapłonie łunami niebood Trutnova po Hradec Kralove.Obiecuję. Nie obiecujcie przerwał Kaspar Schlick. A zapał zachowajcie na stosow-ną chwilę.Na krucjatę.Nie w rejzach bowiem rzecz.Nie w obcinaniu rąk i nóg, bokrólowi Zygmuntowi nic po bezrękich i beznogich poddanych.A i Jego Zwiątobliwośćnie masakrować Czechów pragnie, lecz na łono prawdziwego Kościoła ich powrócić.I nie w mordowaniu ludności cywilnej sprawa, lecz w rozbiciu wojsk taborsko-orebic-kich.Takim rozbiciu, by się rokować zgodzili.Dlatego przejdzmy do rzeczy.Jaką siłęwystawi Zląsk, gdy zostanie ogłoszona krucjata? Konkretnie, proszę.678 Konkretniście uśmiechnął się krzywo biskup bardziej od %7łyda.Godzi sięto tak z krewniakiem? Przecieżeście już praktycznie mój swak.No, ale jeśli takie jestwasze życzenie, to proszę: ja sam wystawię siedemdziesiąt kopii plus stosowną piechotęi działostrzelectwo.Konrad Kantner, mój brat, wasz przyszły teść, da sześćdziesięciukonnych.Tyluż da, wiem to, obecny tu Ludwik Brzeski.Ruprecht z Lubina i jego bratLudwik zbiorą czterdziestu.Bernard Niemodliński.Reynevan nie wiedział nawet, kiedy zadrzemał.Zbudził go kuksaniec.Dookoła byłociemno. Uciekamy stąd mruknął Samson Miodek. Pospaliśmy się? I to solidnie. Koniec zjazdu? Przynajmniej chwilowo.Mów szeptem, za stodołą jest posterunek. Gdzie Szarlej?679 Już przemknął się do koni.Teraz idę ja.A potem ty.Policz do stu i wychodz.Przez podwórzec.Wez snopek słomy, idz wolno, ze schyloną głową, niby pachołek dokoni.A za węgłem skrajnej chaty w prawo i w las.Pojąłeś? No pewnie.* * *I wszystko poszłoby gładko, gdyby nie fakt, że mijając skrajną chatę, Reynevanusłyszał swoje nazwisko.680* * *Po majdanie kręciło się trochę żołdactwa, paliły się ogniska i maznice, ale mrokpodsienia dawał ukrycie na tyle dobre, by Reynevan bez strachu wlazł na ławę, stanąłna palcach i przez błony w oknie zajrzał do izby.Błony były mocno brudne, a wnę-trze oświetlone skąpo.Dało się jednak rozpoznać, że rozmawiały trzy osoby.Jedną byłKonrad, biskup Wrocławia.Każdą wątpliwość w tym względzie rozwiewał głos, mło-dzieńczo dzwięczny i wyrazny. Powtarzam, wielce jesteśmy wam, panie, wdzięczni za informacje.Nam samymniełatwo byłoby je zdobyć.Kupców gubi chciwość, a w handlu trudno o konspirację,tajemnicy nie utrzymasz, zbyt wiele ogniw i pośredników.Prędzej czy pózniej przyj-dzie doniesienie na takiego, co z husytami się kuma i handluje z nimi.Ale z panamiszlachtą i z mieszczanami dużo trudniej, oni umieją trzymać język za zębami, muszą sięwystrzegać Inkwizycji, wiedzą, co spotyka kacerzy i husyckich popleczników.I praw-681da to, powtarzam raz jeszcze, że bez pomocy z Pragi nigdy byśmy nie wpadli na troptakiego Albrechta Barta czy Piotra de Bielau.Siedzący plecami do okna mężczyzna przemówił z akcentem, którego Reynevanpomylić nie mógł.Był to Czech. Piotr z Bielawy odpowiedział biskupowi umiał strzec tajemnicy.Nawetu nas, w Pradze, mało kto o nim wiedział.Ale wiecie, jak to jest: wśród wrogów człeksię strzeże, wśród przyjaciół rozwiązują się języki.Jeśli już przy tym jesteśmy, to tuszę,że tu, wśród przyjaciół, nie wypsnęło się wam, biskupie, jakie niebaczne słóweczko natemat mojej osoby? Obrażacie mnie takim przypuszczeniem rzekł dumnie Konrad. Nie jestemdzieckiem.Nadto, zjazd nie bez kozery odbywa się tutaj, w Dębowcu, w głuszy.Tomiejsce pewne i sekretne.A zjechali się ludzie pewni.Przyjaciele i sprzymierzeńcy.Zresztą żaden z nich, pozwolę sobie zauważyć, was nawet nie widział. I chwali się taka przezorność.Bo są, możecie mi wierzyć, husyckie uszy naświdnickim zamku, u pana von Kolditza, są i u pana Puty w Kłodzku.Względem zaśgoszczących tu morawskich panów, to też radziłbym szczególną ostrożność.Nie ob-682rażając, lubią oni zmieniać stronnictwa.Pan Jan z Kravarz wielu ma wśród husytówkrewniaków i powinowatych.Przemówił trzeci z rozmawiających.Siedział najbliżej kaganka, Reynevan widziałdługie czarne włosy i ptasią twarz budzącą skojarzenia z wielkim pomurnikiem. Jesteśmy ostrożni powiedział Pomurnik. I czujni.A zdradę zdołamy uka-rać, możecie mi wierzyć. A wierzę, wierzę parsknął Czech
[ Pobierz całość w formacie PDF ]