Podstrony
- Strona startowa
- Bulyczow Kir Pieriestrojka w Wielkim Guslarze scr
- Rushdie Salman Harun i morze opowiesci scr
- Pratchett Terry Nomow Ksiega Wyjscia scr
- Follet Ken Na skrzydlach orlow scr
- Chmielewska Joanna Studnie Przodkow scr (2)
- Chmielewska Joanna Studnie Przodkow scr
- Kres Feliks W Krol Bezmiarow scr
- Nienacki Zbigniew Niesamowity dwor scr
- Paul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Andrzej Sapkowski Narrenturm
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- protectorklub.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była zmęczona i bezradna, nie wiedziała, co ma robić.Wiedziała jedynie, że nigdy nikogo nie nienawidziła równie mocno jak tego człowieka.275 Pomóż mi! Pomóż mi! szeptał. Ja nic nie zrobiłem! To żołnierze! Z twojego powodu cierpiała Silje mówiła Sol tym samym beznamiętnym głosem a z nią Tengel.Za nich, za Hannę i Grimara, za twego ojca, za wszystkich, którzy zginęliw Dolinie Ludzi Lodu, umrzesz teraz, Hemingu Zabójco Wójta! Za wszystkie dzieci, którez zimną krwią kazałeś wymordować żołnierzom tylko po to, by ocalić własne nędzne życie.Ledwie ją teraz słyszał.Jej głos dochodził przez mgłę bólu i śmiertelnego przerażenia.Dudniło mu w uszach, w ustach czuł smak krwi, która ściekała mu z kącików ust.Zachłysnąłsię, usiłował krzyczeć, prosić o pomoc. Na miłość boską, ulituj się nade mną wydusił z siebie. Bóg nigdy nie stał po mej stronie powiedziała zimno. Był przy mnie tylko Diabeł,a on się teraz raduje.Byłeś jego ziemskim wydaniem, Hemingu Zabójco Wójta! Czy w ogóleod chwili, gdy opuściłeś Dolinę Ludzi Lodu, zajmowałeś się czymkolwiek poza łajdaczeniemsię i zdradą? Przypuszczam, że nie było cię nigdzie w ciągu ostatnich miesięcy, boś gnił w wię-zieniu.A mężczyzni, którzy byli z tobą poprzednio, to strażnicy? Szatan się teraz raduje.Onstoi po mojej stronie, wiedz to.Mgła przed jego oczami gęstniała, ale ciągle jeszcze widział.Siedząc nieruchomo, skulona na niskim pniaku, przypatrywała się jego agonii.Jej oczywciąż błyszczały żółto.Wkrótce widział już tylko te oczy.Wreszcie i one zniknęły.Sol wstała.Podniosła z ziemi mandragorę.Wsiadła na konia i ciągnąc za sobą jego wierz-chowca skierowała się na wschód ku nieznanym siedzibom Finów.277Rozdział 14Minęła zima.Tengel i Silje często spoglądali w dół alei lipowej w nadziei, że ujrzą szczególnego gościa,swą przybraną córkę Sol.Nic o niej nie słyszeli od chwili, gdy wyruszyła z domu zeszłej jesieni.Obydwoje ukradkiem obserwowali jej lipę.Dopóki drzewo było zdrowe, oddychali z ulgą.Jeszcze jedno lato.I znów jesień.Przyszedł na świat pierwszy wnuk Silje, Tengela i Charlotty.Liv bez kłopotów urodziłaładnego chłopca, który otrzymał imię Tarald.Nazwany tak został na cześć dumnego dziadka,który nie pozwolił dać chłopcu imienia Tengel, zbyt pełnego bólu, jak uzasadniał.Silje nic nie mówiła, ale myślała swoje.Może jej biedna córka poradzi sobie ze swoimikłopotami teraz, kiedy wydała na świat dziecko? Wydawała się taka szczęśliwa, spokojna i po-godna, kiedy była z Dagiem.278Silje często wspominała słowa Hanny: Z twoich dzieci będzie wielka radość, ale i wielkismutek.Czy to właśnie był ten smutek? Tragiczne małżeństwo Liv wraz ze wszystkim, co się z tymwiązało?Kiedy wspomniała o tym Tengelowi, odwrócił się na pięcie.Nie chciał jej odpowiedzieć.Bo Liv była teraz szczęśliwa.Prawdopodobnie uważał jej tragedię za zbyt krótkotrwałą, byzakładać, że to koniec niepowodzeń.Silje jednak była skłonna uparcie podtrzymywać swoją wersję.Teraz już nic złego nie mo-gło się im przydarzyć!Pod dotykiem cudownych dłoni Tengela Klaus wkrótce wyzdrowiał.Pracując na Grasten-sholm sprawiał wrażenie szczęśliwego.Nigdy nie wspomniał ni słowem o swej ogromnej tę-sknocie.Dla niego nie istniała żadna inna dziewczyna oprócz Sol.On także często wypatrywałjej na drodze.Liv była naprawdę szczęśliwa.Dag zawarł z nią umowę; obiecał, że nigdy nie będzie jejganić, nawet jeżeli nie poradzi sobie z czymś w domu.Umowa tak naprawdę była zupełnieniepotrzebna, bo trudno znalezć lepszą gospodynię od Liv.Dag przypuszczał, że Bereniusemkierować musiała wybujała ambicja.Chciał być najlepszy i całkowicie zdominować innychludzi, dlatego krytykował wszystkich bez wyjątku, nawet jeżeli okazali się o wiele lepsi odniego.Pewnego zimowego wieczora, kiedy po świecie hulał wicher, a Tengel i Silje odpoczywaliprzy kominku, ktoś ciężko załomotał do drzwi.279Tengel wstał, by otworzyć.Przed drzwiami stała kobieta, opatulona w płaszcze i szale. Sol! zawołał Tengel. Wejdz, wejdz do środka, moje drogie dziecko!Krańcowo wyczerpana przekroczyła próg przytulnej sieni.Otoczyły ją ramiona obojga ro-dziców; oczy Silje wypełniły się łzami.Sol napawała się widokiem witraża, który Silje dostała kiedyś od malarza Benedykta.Przy-glądała się portretom czwórki dzieci namalowanym przez samą Silje.Pamiętała, jak pozującdo portretu nie mogła usiedzieć w miejscu, jak Silje ją za to łajała.Ale obrazy były piękne. Tak bardzo za tobą tęskniliśmy, dziecko wydusiła Silje przez śmiech zmieszany zełzami. A więc tym razem przybywasz sama? Nie masz ze sobą żadnej Mety ani Klausa? Nie, nie jestem sama pokornie odparła Sol. Jest za mną jeszcze ktoś.Czy mogę.? Tak, przyprowadz swego protegowanego uśmiechnął się Tengel. W taką noc niktnie może zostać na dworze.Sol wyszła i po chwili wróciła, niosąc tłumoczek, który niepewnie wyciągnęła przed siebie. To Sunniva powiedziała z drżącym uśmiechem. Czy ona może wejść?Silje poczuła, że ziemia usuwa jej się spod stóp. To twoje dziecko? Tak.Nie pozwoliła się zabić, ojcze.Próbowałam wszystkich ziół, jakie miałam, alechciała żyć. Cieszymy się, że jest z nami powiedziała Silje łamiącym się głosem. Nasza drugawnuczka!280 Druga? Tak.Pierwszy był wnuk.Liv i Dag mają chłopca.Chyba mniej więcej w tym samymwieku. Sunniva urodziła się dwudziestego dziewiątego sierpnia powiedziała szybko Sol
[ Pobierz całość w formacie PDF ]