Podstrony
- Strona startowa
- Boglar Krystyna Dalej sa tylko smoki
- Siesicka Krystyna Zapalka na zakrecie
- Siesicka Krystyna Ludzie jak wiatr
- Krystyna Siesicka Pejzaz Sentymentalny
- Ripley Alexandra Scarlet
- Eddings Dav
- Cervantes Saavedra de Miguel Niezwyke przygody Don Kichota z la Manchy
- Biale moce Smolarski M
- Rowling J K Harry Potter i Komnata Tajemnic
- Pan komisarz wojenny Lam
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfia-tek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ja musiałem, oczywiście, wdawać się w jakieś zawijasy, ogródki, krążenie dookoła tematu.Tina oniemiała.Patrzyła na Achmeda ze zdumieniem i milczała.- Pytam, gdzie byłaś?Usłyszałem w głosie Achmeda coś, co pozwoliło mi przypuścić, że mimo serdeczności powitania jest na Tinę zwyczajnie rozzłoszczony.- Byłam.byłam.- Tylko nie zmyślaj! - powiedział ostro.- Byłam z koleżanką.Nad morzem.- I co? Myślisz, że w to uwierzę?Wpatrywałem się w ekran telewizora, na którym akurat rozdziawiał dziób kaczor Donald.- Nie, wujku, wcale nie myślę, że w to uwierzysz.- A zatem, moja panno?- Nie męcz jej, Achmedzie - powiedziałem, wchodząc w kwestię kaczora Donalda.- A zatem, moja panno? - powtórzył nieubłaganie.- Nie męcz jej, Achmedzie - jęknęła Tina.Pokręcił głową z przyganą.- Nie podoba mi się to wszystko.- Mnie się to też nie podobało, wujku, dlatego wróciłam.Achmed zdjął czarną welurową marynarkę, powiesił ją na krześle.Przez chwilę wpatrywał się w kaczora Donalda.- No cóż, skoro jesteś w domu, zajmij się kolacją.Phu.phu.Prychnął, jakby chciał razem z powietrzem wyrzucić z siebie żal do Tiny i najwidoczniej to mu się udało, bo powiedział wytwornie:- Pozwolisz, że odświeżę się, zanim przygotujesz posiłek?Kiedy wszedł do łazienki, Tina zapytała bezradnie:- O jakim posiłku on mówił, tato?- Nie przeszkadzaj mi, czy nie widzisz, że oglądam kaczora Donalda?- Zgłupieć tu można.- A można - przyznałem.Poszła do kuchni i usłyszałem, że otwiera lodówkę.Stukając pazurami o podłogę, poleciały za nią psy.- To co ja mam zrobić? - zawołała.- Jajecznicę?- Rób, co chcesz, przecież wróciłaś do domu! - udało mi się przekrzyczeć kaczora.Z łazienki dobiegał silny szum prysznica, Tina stanęła pod drzwiami i zastukała.- Wujku! Czy może być jajecznica?Achmed jej nie słyszał, więc zastukała jeszcze raz.- Wujku! Czy może być jajecznica?Odeszła spod drzwi i skręcając w ręku kuchenną ścierkę w ciasny rulon, stanęła przede mną i zapytała zrezygnowana:- Jak mogę zrobić jajecznicę, jeżeli nie wiem, kiedy on wyjdzie?- Nie mam pojęcia.Położyła ścierkę na karku Lindy, sięgnęła po telefon i wystukała numer.Usłyszałem, jak zamawia:- Trzy razy pizzę wegetariańską proszę!Podała adres.Odkładając słuchawkę, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się, może sądziła, że wygrała z Achmedem.Któregoś dnia późnym popołudniem wybraliśmy się z Tiną do lasu.Achmed został w domu, bo uznając trasę swojego rekonesansu za opracowaną, postanowił dokonać rezerwacji pokoi hotelowych w miejscowościach, które zamierzał odwiedzić.Zostawiliśmy go zatem obłożonego niezliczonymi notatkami, mapami i pogrążonego w studiowaniu wielkiego, czarnego notesu, w którym miał już zapisane numery telefonów, pod które postanowił dzwonić.- Tato, czy wujek ma aby na pewno po kolei w głowie? Drugiego takiego dziwadła jak on nie ma chyba na całej ziemi, uwielbiam go, ale czy nie powinien iść do psychiatry?Znałem Achmeda bardzo dobrze i świetnie wiedziałem, że nie jest mu potrzebny żaden psychiatra.- Nie ma jednostki chorobowej, pod którą można podciągnąć objawy "dziwadło".- Uspokoiłeś mnie - roześmiała się Tina.Szliśmy szybko, bo od naszego domu do lasu był kawałek drogi, niezbyt wdzięcznej, piaszczystej, z poboczami, na których rosły tylko wysokie chwasty i trochę wątłych drzew.Tina na jednym z nich zobaczyła przyklejoną kartkę, zatrzymała się, żeby ją przeczytać.Później dogoniła mnie.- No i co tam wyczytałaś?- Szukają opiekunki do dziecka.Na dwa tygodnie.Pięć godzindziennie.Soboty i niedziele wolne.Stała niania idzie na urlop i tojest zastępstwo.- Ile płacą?- Tego tam nie było.Weszliśmy do lasu, zapachniało suchą ściółką wyprażoną słońcem.Wąską ścieżką skierowaliśmy się w stronę wysokiego mrowiska, które zwykle lubiliśmy podglądać.Tina idąc obok mnie, raz po raz pokopywała leżące na ziemi szyszki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]