Podstrony
- Strona startowa
- Feist Raymond E & Wurts Janny Imperium 01 Córka Imperium
- Andre Norton SC 1.4 Czarodziej ze Swiata Czarownic
- Andre Norton SC 1.2 Swiat Czarownic w pulapce
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 4
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t (3)
- Rice Anne Godzina czarownic Tom 1 (2)
- Herbert Frank Bog Imperator Diuny (2)
- James P.D Czarna wieza
- Roger Zelazny Mroz i Ogien (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- vader.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ja miałam tylko wychować cię z niemowlęcia, raptem rocznego, na silną i zdrową Dziewczynkę i nauczyć wszystkich tajemnic Wielkiej Księgi.Swoje zadanie wypełniłam, o ile się nie mylę z nawiązką, rozwijasz siębowiem szybciej, niż można było sądzić.Ateraz przestań już tyle mówić i ruszajmy dalej, bo nie zdążymy na czas.Po dłuższym i żwawym marszu Czarownica z Dzieckiem wyszły znowu na skraj Lasu z drugiej strony wielkiej góry.Teraz czekało je trudniejsze zadanie, bowiem musiały omijając wielkim łukiem najbliższą Wieś i pobliskie Miasteczko, przekraść się na leśne zbocze kolejnego, ciemniejącego na odległym horyzoncie wzniesienia.- Musimy pokonać dwa takie szczyty, nim dotrzemy do celu naszej drogi - rzekła Czarownica.- Wydaje się jednak, że Najeźdźcy nadal są w Miasteczku, bowiem nigdzie ich nie widzę.Ostrożnie wysunęły się z bezpiecznej gęstwiny Lasu i zaczęły iść przez pokryte jeszcze gdzieniegdzie śniegiem pola.Ale śnieg topniał szybko, ustępując miejsca wilgotnej, czarnej ziemi.Gdzieniegdzie wśród jej brył kiełkowała już pierwsza wiosenna trawa.Rosnące z rzadka drzewa wznosiły ku coraz cieplejszemu słońcu swe ciągle nagie, bezlistne konary.- Teraz łatwo mogliby nas schwytać - powiedziało nagle Dziecko.- Jesteśmy tu doskonale widoczne i to na dużą odległość.Zwłaszcza gdy idziemy po śniegu.Nasze ciemne, bure płaszcze.- Przestań, bo przywołasz Zło.- szepnęła Czarownica, ściskając jej rękę w swej dużej, ciepłej dłoni.- Ale ja je czuję - odparła Mała z namysłem.- Co czujesz?- Czuję Zło.Jest gdzieś blisko i wkrótce nam zagrozi.- To ciekawe - mruknęła Czarownica, nie zwalniając ani na chwilę kroku.- Poczułaś je wcześniej niż ja.Tak, teraz ja również wyczuwam bliskość Najeźdźców, choć nigdzie ich nie widzę.- O, tam.- szepnęła jej podopieczna.Z lewej strony zbliżały się ku nim, przez pola, małe, czarne punkciki, rosnąc jednak w oczach z każdą sekundą i przybierając powoli kształty galopujących koni.Jeszcze kilka sekund i jeźdźcy także stawali się coraz wyraźniejsi, a ich zbroje błyszczały w wiosennym słońcu jak małe lusterka.Za moment wiatr przyniósł uciekinierkom echo ich wściekłych wrzasków:- To one! Kobieta i Dziecko!- Szybciej! Nie umkną nam!- Nie mają gdzie! Ani skrawka lasu!- Wyczha! Gonić je! Gonić!- Na władcę Urgha, klnę się, że nie ujdą!- Zabić Czarownice!Czarownica przystanęła i zaczęła rozglądać się bystro dookoła.Ale wszędzie rozciągały się jedynie puste, nie dające żadnej osłony pola.- Nie mamy wyboru - mruknęła.- Jest to ryzyko, ale nie mamy wyboru.Musimy tylko zejść z tego śniegu i stanąć na czarnej ziemi.Tam jesteśmy mniej widoczne, a potem.potem nas przeobrażę.- Zamień nas w ptaki - poprosiło Dziecko.- Chciałabym choć raz w życiu pofrunąć.A gdy będziemy ptakami, nigdy nas nie złapią.- Przeobrażając człowieka nie wolno odrywać go od ziemi - mówiła Czarownica, biegnąc wraz z wychowanką w stronę czerniejącego skrawka pola, na którym śnieg dawno zdołał stopnieć.- Przeobrażony w ptaka, oderwany od ziemi, nigdy już może na nią nie powrócić.Dlatego przemiana w ptaka jest krokiem ostatecznym.Zbrojni jeźdźcy na koniach coraz to rośli w oczach, a ich pełne wściekłości wrzaski dobiegały już całkiem wyraźnie uszu uciekających.Na przedzie, na czarnym koniu, gnał potężny, wyjątkowo silnej budowy Najeźdźca, czego nie kryła nawet zbroja.- Ten chyba lubi zabijanie - pomyślało bezwiednie Dziecko, biegnąc obok Czarownicy, gdy nagle.nagle poczuło, że wrasta w ziemię i nieruchomieje.Obok niej, z ciemnej, wilgotnej, parującej w słońcu ziemi wyrósł nagle ponury, nagi krzak z ostrymi kolcami.-.więc jestem teraz podobnym krzakiem jak ona, Czarownica - powiedziało Dziecko do siebie w myślach i ogromnym wysiłkiem woli poruszyło jedną ze swych gałązekrąk, by dostrzec na niej także ostre, długie kolce.- Szkoda, że nie mamy pączków.Są takie przyjemne, puszyste, oznajmiają przybycie wiosny.Zwłaszcza bazie.Jesteśmy bardzo ponurymi krzakami.Martwymi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]