Podstrony
- Strona startowa
- Brooks Terry Piesn Shannary (SCAN dal 738)
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8 (2)
- Goodkind Terry Pierwsze prawo magii
- Brooks Terry Potomkowie Shannary (SCAN dal 8
- Brooks Terry Kapitan Hak
- Brooks Terry Potomkowie Shannary
- Brooks Terry Piesn Shannary
- dickens charles ciężkie czasy
- Smith Wilbur Katanga
- Dylewski Marek Finanse Samorządowe narzędzia, decyzje, procesy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- patryk-enha.pev.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mógł ich uczyćnoszenia dziwacznych spodni i posługiwania się pieniędzmi, ale coś w ich du-szach pozostawało niezmienione. Czy nauczyciele idą po śmierci w jakieś specjalne miejsce? zaintereso-wał się Cohen. Nie sądzę odparł posępnie Saveloy.200Przez chwilę zastanawiał się, czy naprawdę istnieją Wielkie Ferie w niebie.Nie wydawało się to prawdopodobne.Na pewno będą jakieś prace do oceny. Cokolwiek by się stało, kiedy już umrzesz i będziesz miał ochotę na dobrąhulankę, możesz do nas zajrzeć zapewnił Cohen. Mieliśmy niezłą zabawę,a to najważniejsze.No i czegoś się nauczyliśmy.Prawda, chłopaki?Zabrzmiał ogólny pomruk aprobaty. Niesamowite, te wszystkie trudne słowa. I to kupowanie rzeczy. I stosunki towarzyskie, hę, he.Przepraszam. Co? Szkoda, że się nie udało, ale ja tam nigdy nie lubiłem planować wyznałCohen.Saveloy wstał. Przyłączę się do was rzekł. Niby jak? W bitwie? Tak. A umiesz walczyć mieczem? zapytał Truckle. Eee.nie. No to straciłeś całe życie.Saveloy był urażony. Przypuszczam, że po drodze załapię, o co w tym chodzi. Załapiesz? Przecież to miecz! Tak, ale.jak człowiek jest nauczycielem, musi szybko się uczyć. Save-loy uśmiechnął się nerwowo. Kiedyś przez jeden okres wykładałem alchemiępraktyczną, gdy pan Schizma był na zwolnieniu, bo wysadził się w powietrze.A nigdy wcześniej nie widziałem kolby. Trzymaj. Mały Willie podał nauczycielowi zapasowy miecz.Saveloy zważył go w dłoni. Hm.mam nadzieję, że jest do niego jakaś instrukcja obsługi czy coś? Instrukcja? Nie.Trzymasz za tępy koniec, a tym ostrym dzgasz ludzi. Naprawdę? To całkiem proste.Myślałem, że będzie trudniejsze. Jesteś pewien, że chcesz iść z nami? spytał Cohen.Saveloy stanowczo kiwnął głową. Absolutnie.Bardzo wątpię, czy przeżyję, jeśli przegracie, i.no cóż, wy-daje mi się, że bohaterowie trafiają do nieba wyższej klasy.Podejrzewam też,muszę dodać, że i życie prowadzą wyższej klasy.Naprawdę nie wiem, gdzie idąpo śmierci nauczyciele, ale mam straszliwe przeczucie, że pełno tam ludzi od wy-chowania fizycznego. Trochę się tylko boję, czy dasz radę wpaść w porządny szał bitewny wyjaśnił Cohen. Czy zdarzyło ci się kiedyś, że zobaczyłeś czerwoną mgłę,a po przebudzeniu odkryłeś, że zagryzłeś dwudziestu ludzi?201 Dawniej uważano mnie za popędliwego, kiedy uczniowie za bardzo hała-sowali na lekcji.I miałem niezłe oko w rzucie kredą. A co z tobą, poborco?Sześć Dobroczynnych Wiatrów cofnął się pospiesznie. Ja.chyba raczej jestem stworzony do podkopywania systemu od we-wnątrz. W porządku. Cohen spojrzał na pozostałych. Nigdy dotąd nie próbo-wałem takiej oficjalnej wojny powiedział. Ktoś wie, jak to się robi? Myślę, że po prostu stajecie w szeregu naprzeciw siebie i ruszacie do ataku odparł Saveloy. Wydaje się całkiem łatwe.No dobrze, ruszamy.Pomaszerowali, czy też w jednym przypadku potoczyli się lub w dru-gim przypadku, Saveloya pobiegli lekkim truchtem.Poborca wlókł się za nimi. Panie Saveloy! zawołał. Przecież pan wie, co się stanie! Czy panpostradał zmysły? Tak przyznał nauczyciel. Ale chyba znalazłem lepsze.Uśmiechnął się do siebie.Całe jego życie do tej chwili wydawało się bardzoskomplikowane.Były w nim plany zajęć, listy obecności, całe kosze rzeczy, któremusiał robić, i takich, których robić nie powinien.Toczyło się po krętym torze,gdy starał się jakoś omijać te przeszkody.A teraz nagle wszystko stało się proste.Trzymasz za jeden koniec, a drugim dzgasz ludzi.Cale życie można przeżyć,trzymając się takiej maksymy.Potem zaś bardzo ciekawy tamten świat. Trzymaj, też ci się przyda powiedział Caleb, wciskając mu coś w rękę,kiedy zatrzymali się w szarym brzasku. To tarcza. Aha.%7łeby się nią osłaniać, tak? Jak będziesz naprawdę potrzebował, wgryz się w krawędz. Tak, słyszałem o tym pochwalił się Saveloy. To wtedy, kiedy ogarniaszał bitewny? Możliwe, możliwe zgodził się Caleb
[ Pobierz całość w formacie PDF ]